Bajki o ewolucji - Gilbert Keith Chesterton

Warto przemyśleć...

G. K. Chesterton przy pracy (Wikipedia)G. K. Chesterton przy pracy (Wikipedia)Postrzeganie człowieka jako wytworu natury wcale nie jest naturalne. Nazywanie go zdrowym elementem wiejskiego lub nadmorskiego pejzażu jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Widzenie w nim zwierzęcia nie dowodzi jasności widzenia. Nie dowodzi nawet przytomności umysłu. Jest to grzech przeciwko światłu; przeciwko jasnemu światłu, jakim jest podstawowa zasada realizmu – zachowanie właściwych proporcji.

Popełnia się ten grzech przez naciąganie faktów, fałszowanie argumentów, przedstawianie rzeczy w sztucznej grze świateł i cieni, wyciąganie na wierzch pomniejszych lub mniej znaczących zjawisk, które przypadkiem pasują do teorii. Czymś zupełnie innym jest solidny, skąpany w słońcu fakt, który można obejść dookoła i obejrzeć ze wszystkich stron. Okazuje się wówczas, że jest to fakt całkiem niezwykły, a oglądany z coraz to innych stron, zyskuje jeszcze na niezwykłości. Zdecydowanie nie wynika on ani nie wypływa w sposób naturalny z czegokolwiek innego. Gdybyśmy wyobrazili sobie nieludzką lub nieosobową inteligencję, która potrafiłaby pojąć od początku ogólny charakter pozaludzkiego świata i przewidzieć formy, do jakich rzeczywiście doprowadziła ewolucja, w całym świecie natury nie znalazłoby się nic, co mogłoby ją przygotować na tę niespodziankę, jaką jest człowiek. Inteligencja ta nie mogłaby go uznać po prostu za jedno z setki bydląt, które znalazło lepszą paszę, albo za jedną z setki jaskółek, która spędziła lato pod nowym niebem.

Fragment pochodzi z: „Wiekuisty człowiek”


Teoria ewolucji jest przykładem, jak bardzo ideologia potrafi zdominować naukę, a sama nauka – w takim wydaniu – jak bardzo potrafi nie liczyć się z faktami (albo z ich brakiem!). Celem teorii ewolucji nie jest dociekanie prawdy, ale udowodnienie, że Pan Bóg nie stworzył wszechświata, że Pan Bóg nie stworzył człowieka, że w ogóle Pana Boga nie ma. A że w teorii ewolucji są potężne luki, że szereg faktów jest naciąganych, że ważnych faktów się nie uwzględnia – to mały kłopot, bo przecież oponentów można zagłuszyć lub wykpić, a naiwnym wystarczy komputerowa animacja. Ale wówczas zamiast dostojnie brzmiącej teorii naukowej, mamy po prostu bajkę.

Piotr Jaroszyński

Nasz Dziennik, 22 maja 2014

Odsłon: 4354