Jest naukowcem o ugruntowanej, światowej pozycji. Nie onieśmiela jednak swoją wielkością. Przebywanie z nim to przede wszystkim ubogacanie ducha. Wybitny filozof, twórczo rozwija klasyczną filozofię realistyczną, nawiązując do najlepszych tradycji humanistyki. Ale przede wszystkim ukochał polską kulturę zakorzenioną w cywilizacji łacińskiej. Temu pozostaje wierny.
Korzenie
Profesor Piotr Jaroszyński wyszedł z domu o głębokich tradycjach patriotycznych. Pielęgnowano w nim zarówno pamięć o narodowych powstaniach – dziadek ze strony mamy pochodził z Pniew i był powstańcem wielkopolskim, jak i o Kresach – rodzina ojca pochodzi z Nowogródczyzny, a w latach 40. była zesłana na Syberię. Profesor, jeśli tylko może, towarzyszy swojemu ojcu w wyprawach na Białoruś, tak jak w te wakacje, gdzie podczas wykładów spotykał się z Polakami mieszkającymi w Lidzie i w Grodnie. Odbył też sentymentalną wizytę nad Niemnem. – Podczas takich wyjazdów profesor bardzo przeżywa, że to, czego doświadczył jego ojciec podczas swojej młodości, zamiera. To są w tej chwili jakieś zgliszcza w postaci architektury czy ludzi, którzy język polski kojarzą z modlitwą, a coraz mniej z własną kulturą, która kiedyś była ich codziennością – mówi ks. dr Paweł Tarasiewicz z Katedry Filozofii Kultury KUL, uczeń prof. Jaroszyńskiego. I dodaje, że dla profesora ojciec, Czesław Jaroszyński, nadal jest przewodnikiem, który mu towarzyszy, jeśli może, i od którego wiele się uczy.
Mistrz słowa
Dom miał wielkie znaczenie w edukacji młodego Piotra. Sam przyznaje, że szkoła na pierwszych poziomach nauczania – podstawowa i liceum – odegrała minimalną rolę w jego życiu. Ale w domu tętniącym wysoką kulturą języka polskiego zawsze żywa była poezja, piękne polskie słowo. To za sprawą teatru, z którym od dziecka profesor był zaprzyjaźniony dzięki rodzicom grającym na deskach warszawskich scen. Dlatego mistrzowie słowa w domu rekompensowali mu z nawiązką niedostatki edukacyjne PRL-owskiej szkoły. – Profesor jest osobą wykształconą w atmosferze sztuk wyzwolonych, gdzie cnota jest wartością wiodącą. W związku z tym mamy do czynienia z człowiekiem charakteru, nie tylko z człowiekiem, który porusza się swobodnie w dziedzinie wiedzy, którą reprezentuje, ale przede wszystkim człowiekiem bardzo poukładanym, człowiekiem charakteru – mówi ks. dr Paweł Tarasiewicz. Jak dodaje, profesora charakteryzuje także brak rozdźwięku między tym, co mówi, a tym, co robi. Jest osobą bardzo spójną.
Po liceum przyszedł czas na wybór studiów. Wtedy dopiero zaczął się okres poważnej edukacji szkolnej za sprawą obranego kierunku i uczelni. W trzeciej klasie szkoły średniej Piotra Jaroszyńskiego zaciekawiła trzytomowa „Historia estetyki” Władysława Tatarkiewicza. Zarówno ta książka, jak i w ogóle zamiłowanie do czytania, analizowania i słuchania ludzi mądrych stały się przyczynkiem do wyboru studiów. Rozpoczął swoją przygodę z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej, na sekcji filozofii teoretycznej. Były to lata 70., a na czele KUL stał sam mistrz – o. prof. Mieczysław Albert Maria Krąpiec, twórca Lubelskiej Szkoły Filozoficznej, która będzie mieć tak duży wpływ na młodego człowieka, że sam stanie się jej częścią i będzie ją z powodzeniem rozwijał.
Tacy profesorowie jak wspomniany ojciec Krąpiec i inni (ks. prof. Stanisław Kamiński, prof. Stefan Swieżawski, ks. prof. Marian Kurdziałek i wreszcie sam ks. prof. Karol Wojtyła, który do czasu wyboru na Stolicę Piotrową był kierownikiem Katedry Etyki) rozwinęli w Piotrze Jaroszyńskim umiłowanie mądrości i prawdy, tak że bez reszty oddał się zgłębianiu filozofii. Sprzyjała temu mała grupa studentów – z uwagi na ministerialne limity na całym Wydziale Filozofii na KUL na roku mogło studiować zaledwie 30 osób. Profesor poznał łacinę i grekę, a dzięki temu mógł studiować spuściznę Talesa, Pitagorasa, Sokratesa, Platona, Arystotelesa, św. Augustyna, Tomasza z Akwinu i innych w oryginale.
Piotr Jaroszyński związał swoje życie zawodowe z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, a po powstaniu Radia Maryja stał się jednym z filarów toruńskiego środowiska. Dało mu ono jeszcze większą możliwość głoszenia prawdy, dotarcia z mądrością do ludzi za pośrednictwem radiowej anteny, Telewizji Trwam, a także do młodych ludzi w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej.
Naukowiec
Profesor Piotr Jaroszyński jest profesorem uczelnianym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W 1990 roku uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie filozofii dzięki rozprawie „Estetyka czy filozofia piękna”. Jego bezkompromisowość stanęła na przeszkodzie w uzyskaniu profesorskiego tytułu belwederskiego. Ale jak mówią jego współpracownicy, profesor nie zabiega o tytuły, bo jest skoncentrowany na człowieku.
Dla prof. Jaroszyńskiego ważni są ludzie, którzy uczestniczą w jego seminariach, magistranci, studenci, współpracownicy, goście, których zaprasza na konferencje. – Wiem, że dla współczesnego naukowca kariera zawodowa, awans są najważniejsze, ale w przypadku pana profesora to są rzeczy bardzo formalne, drugorzędne i nie stanowią wyzwania, które należy jak najszybciej podjąć i je zrealizować. Profesor nie należy do osób, które polują na awans – mówi ks. dr Paweł Tarasiewicz, uczeń profesora.
Ale oddajmy także głos mistrzowi profesora – nieżyjącemu już o. prof. Mieczysławowi Krąpcowi. Ze słów, które napisał we wstępie do jednej z książek Piotra Jaroszyńskiego „Etyka. Dramat życia moralnego”, wynika, że obcy jest autorowi książki poklask. „Autor nie chciał być w ukazywaniu doktryny oryginalny, kierujący uwagę czytelnika na swoje pomysły i rozwiązania. Sprawa jest bowiem zbyt poważna, by zalecać swe czysto subiektywne pomysły, chociażby one mogły wywołać chwilowe zafascynowanie i poklask. Piotr Jaroszyński chciał – i to mu się udało – włączyć się w ciągle żywy i potężny nurt filozofii klasycznej i przedstawić znane i uznane sformułowania oraz uzasadnione rozwiązania problemów moralnych” – napisał wówczas o. prof. Krąpiec i ta charakterystyka prof. Jaroszyńskiego jako naukowca jest aktualna także dzisiaj.
Profesor Piotr Jaroszyński wiele publikuje. Są to książki i artykuły naukowe w języku polskim i obcych, bierze udział w krajowych i zagranicznych konferencjach i je współorganizuje (jak chociażby Międzynarodowe Kongresy w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej). Profesor jest także twórczym publicystą, żeby wspomnieć choćby liczne felietony trafnie analizujące naszą rzeczywistość emitowane w Radiu Maryja, artykuły publikowane w „Naszym Dzienniku”, książki wydawane przez Wydawnictwo Dom Polski założone przez profesora.
Poliglota
Wyniesione z domu rodzinnego zamiłowanie do pięknego słowa sprawiło, że sam stał się mistrzem słowa, który stara się tę miłość zaszczepić także młodym ludziom. – Krzewi umiłowanie polskiej mowy i kultury. Na swoich zajęciach i wykładach stara się zawsze w bardzo pozytywnych barwach przedstawiać Polskę, umiłowanie patriotyzmu i język polski. Na wszystkich wykładach, nie tylko na retoryce, ale także na filozofii podkreśla piękno języka polskiego także przez własne doświadczenia. Opowiadając studentom o swoich podróżach, stara się ich zachęcić do tego, aby byli ambasadorami kultury polskiej, gdziekolwiek pojadą, gdziekolwiek będą bez względu na wiek, na rodzaj studiów – podkreśla dr Imelda Chłodna z Katedry Filozofii Kultury KUL.
– Profesor Jaroszyński posługuje się biegle kilkoma językami, jest człowiekiem rozpoznawalnym na świecie – mówi ks. dr Paweł Tarasiewicz. Język angielski, niemiecki, francuski, włoski, hiszpański, rosyjski nie stanowią dla niego bariery. W nauce języków obcych najważniejsze są dla niego osobiste kontakty. – Kiedy np. jest w Hiszpanii, stawia sobie wysoko poprzeczkę i rozmawia po hiszpańsku. Języka uczy się nie tylko od profesorów na uniwersytecie, ale wszędzie. Podczas podróży stara się rozmawiać z różnymi ludźmi, np. ze sklepikarzem, na targu, w hotelu. Uczy się w ten sposób języka mówionego – podkreśla dr Imelda Chłodna.
Podróże z wędką
Profesor Piotr Jaroszyński ma wiele pasji, dzięki którym relaksuje się, odpoczywa. Uwielbia podróżować. Ale wyjazd w świat nie może być jedynie sposobem na zabicie czasu czy lekarstwem na nudę. Podróże traktuje jako poznawanie różnych miejsc i kultur dla autentycznego ubogacania się.
W czasie wyjazdów profesor wiele fotografuje. – Utrwala pewne elementy w czasie swoich pobytów, zwłaszcza w kontekście natury, przyrody. Podróżując, szuka takich miejsc, gdzie ma kontakt z przyrodą. Budynki ze szkła i stali raczej go nie interesują. Szuka miejsc albo odnoszących się do historii klasycznej, chrześcijańskiej, jeśli chodzi o architekturę czy myśl zapisaną w bibliotece, albo przenosi się na łono natury i tam spędza czas – mówi ks. dr Paweł Tarasiewicz.
A kiedy już jest na łonie przyrody, szczególnie w swoim wakacyjnym królestwie na Suwalszczyźnie – udaje się nad wodę i wędkuje. – Wędkarstwo jest czymś wpisanym w jego sposób na życie. Tak się regeneruje, odzyskuje siły witalne. To dla niego naprawdę duża rzecz – zaznacza ks. dr Paweł Tarasiewicz. Suwalszczyzna jest terenem Polski najmniej skażonym przez człowieka, dlatego można tu szybko wypocząć.
Katarzyna Cegielska
Nasz Dziennik, 27 września 2013