Rozważając elementy pogaństwa, musimy zacząć od próby opisu tego, co nieopisane. Wielu radzi sobie z problemem opisu tego zjawiska, przecząc mu albo przynajmniej je ignorując. Ludzie opętani manią ewolucyjną uważają, że każda wielka rzecz wyrasta z nasienia, czyli z czegoś mniejszego od siebie. Zapominają przy tym najwyraźniej, że każde nasienie pochodzi od drzewa, czyli od czegoś większego od siebie.
Otóż są bardzo poważne przesłanki, by sądzić, że religia pierwotnie nie powstała z jakiegoś szczegółu, o którym zapomniano, bo był za mały, żeby go wyśledzić. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że była to idea, którą zarzucono, bo była zbyt wielka. Mamy powody przypuszczać, że wiele ludzi zaczęło od prostej, ale obezwładniającej idei jednego Boga, władcy wszystkiego, a później popadło na przykład w kult demonów, tak jak po kryjomu popada się w rozpustę. Nawet badanie wierzeń dzikich ludów, tak lubiane przez badaczy folkloru, często w gruncie rzeczy potwierdza ten pogląd. Okazuje się na przykład, że należący do najdzikszych plemion australijscy Aborygeni, prymitywni w każdym znaczeniu, w jakim tego słowa używają antropologowie, wyznają czysty monoteizm o wysokim standardzie moralnym. Pewien misjonarz nauczał wyjątkowo dzikie plemię politeistów, którzy opowiedzieli mu wszystkie politeistyczne historie, i odwdzięczył im się opowieścią o istnieniu jedynego dobrego Boga, który jest duchem i sądzi ludzi według norm duchowych. I wtedy wśród statecznych barbarzyńców powstał szum, jakby natknęli się na zdrajcę tajemnic, i zaczęli wołać jeden do drugiego: „Atahocan! On mówi o Atahocanie!”.
Fragment pochodzi z „Wiekuistego człowieka”.
Zadziwiająca jest ta praintuicja monoteizmu, jaką spotykamy wśród ludów określanych mianem prymitywnych. Mimo braku objawienia, filozofii, teologii, a więc i głębszej, uporządkowanej refleksji, człowiek prymitywny nie tylko nie zadowala się życiem czysto praktycznym, życiem z dnia na dzień, ale zadaje pytania ostateczne i szuka Boga. W afrykańskim języku kirundi o Bogu i tylko o Bogu można mówić w specjalnej formie gramatycznej, której nie stosuje się ani do ludzi, ani do zwierząt. Widocznie politeizm jest mniej racjonalny, a ateizm całkiem nieracjonalny. Oczywiście, dla ludów pierwotnych.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 11 sierpnia 2014