Wszystko, do czego Europa dni naszych skwapliwie, a nieraz niedojrzale, niezręcznie i gwałtownie brać się będzie, to Polska już w piersiach swych nosi i wypracowywa: wolność i braterstwo polityczne – Rzeczpospolitę i króla – demokracją, jak fale płynne, ogromne oceanu, a na nich ar ystokracją z zasług miecza i rozumu płynącą jak rozskrzydlone żaglami okręta, przemijające wciąż.
Wszystko to razem przeczuwa i natychmiast wykonywa. Wieków trza będzie światu, by takiego ideału dostąpił w myśli, a wielu drugich, by go w pełni i mierze urzeczywistnił. Polska w XV i XVI wieku już taki ideał wciela. Król wybieralny – sejmy – sejmiki – pospolite ruszenie, czyli naród wszystek w straż pancerną przemienion – najszersza, najmiłosierniejsza tolerancja religijna – otwarte schronienie wszystkim wygnańcom z Włoch, Niemiec, Francji – równość przed prawem wszystkiej szlachty, ówczesny naród składającej – miasto podbój przykład niepodległości, wolności, a przy tym rządu, potęgi, oświaty, ogłady, miłością ciągnący k sobie postronne ludy. Stąd unie owe nieśmiertelne, stąd Prusy wydobyte spod Krzyżaków i Litwa pogaństwu odjęta, kwapiące się w objęcia Rzeczypospolitej, a z Litwą i Ruś. Nic wspanialszego nad ten widok w historii świata – bo wszędzie wokół posępnych wojen, zdrad, prześladowań, rzezi religijnych i politycznych bezprzerwany ciąg. Włochy, Anglia, Francja, Niemcy dziejami swymi codziennie bluźnią Bogu. Jedna Polska Go czci.
Fragment pochodzi z „O stanowisku Polski z Bożych i ludzkich względów”, wyd. 1912.
Jakże często patrzymy na Polskę, na jej dzieje, na jej kulturę, na jej mieszkańców oczami zaborców lub wrogów. Widzimy tylko to, co złe, a pamiętamy niewiele, zaś to, co pamiętamy, okazuje się nierzadko wierutnym kłamstwem. Tymczasem trzeba Polskę poznać, by ją docenić, ba, by się nią zachwycić. Przecież w tym, co dobre, jakże często byliśmy pierwsi. By to wiedzieć, trzeba Polskę pokochać, jeśli jest się Polakiem.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 22 stycznia 2014