Jeżeli rodziców i nauczycieli dzieci nie szanują, nie miłują, nie są im posłuszne, to chyba dlatego, że w ich wychowaniu jest coś chybionego.
Przeszkodę w wychowaniu tworzą nie tylko złe skłonności dzieci, ale i wady rodziców: niedbalstwo, brak czujności, liczenie na wyręczycieli, nie zawsze godnych zaufania, zostawianie dzieci bez opieki, w nieodpowiednim towarzystwie, pozwalanie na szkodliwe przyjaźnie, na czytanie złych książek, na korespondencję bez kontroli, prowadzenie przed nimi niewłaściwych rozmów. Tu zauważymy, że wypraszanie dzieci z pokoju dla prowadzenia takich rozmów bynajmniej złemu nie zaradza, bo to rozbudza tylko ciekawość i wytwarza przeświadczenie, że mówienie rzeczy niewłaściwych jest przywilejem starszego wieku, a stąd niecierpliwe wyczekiwanie chwili, kiedy to się stanie możliwe.
Fragment pochodzi z: „O wychowaniu”
Dziecko, choć nie jest do końca „czystą i niezapisaną tablicą”, bo posiada swoje naturalne predyspozycje do dobra, ale i do zła, jest w dużej mierze pewnym materiałem, który otaczające je środowisko może odpowiednio ukształtować. Nadrzędną rolę odgrywają tu rodzice, którzy muszą mieć świadomość swojego miejsca w procesie formowania własnych dzieci. Muszą wiedzieć, że ich zaniedbań nie naprawi szkoła, która zresztą dziś staje się instytucją coraz bardziej podejrzaną, bo poddana jest presji różnych szkodliwych ideologii. Zaniedbania lub deformacje okresu młodości będą ciągnęły się za człowiekiem przez całe życie, dlatego warto wcześniej podjąć trud wychowania, by później zbierać zdrowe i piękne owoce, patrząc na człowieka, na którym zawsze można polegać.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 26 września 2014