Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności. Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu. Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, gdyby ta większość nie zapominała, co było dla niej prawdą jeszcze przed niespełna rokiem, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później jako konsekwencja tej wolności ducha i wierności prawdzie.
Fragment kazania z 31 października 1982 r.
Droga wolności rozpoczyna się od poznania prawdy. Jeśli człowiek nie zna prawdy, jego wolność obrócić się może przeciwko niemu, gdy np. zje trującą roślinę w przekonaniu, że jest zdrowa. Nie brakowało takich wśród nas, również katolików, którzy za dobrą monetę brali komunizm, choć prowadził on do coraz większego ubóstwa i zniewolenia. Ale nie wystarczy znać prawdę, trzeba za nią iść i o niej świadczyć. A to wymaga odwagi, heroizmu, czasem nawet świętości. Wtedy dopiero widać, po czyjej stronie leży wolność, rozpoznana i spełniona.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 14 października 2014