Wobec dzisiejszego rozbicia - które grozi tym, że obca nam mniejszość permanentnie będzie rządziła większością - jedyna droga do zjednoczenia narodu biegnie poprzez wspólne dobro.
Czujemy to intuicyjnie i dlatego tak gorąco modlimy się do Boga - Stwórcy i Celu naszego istnienia - a także szukamy siły w upamiętnieniu tych, którzy za naszą Ojczyznę - a więc również za nas - oddali życie.
Na Wschodzie zginęło w nieludzkich warunkach więcej osób niż dziś mieszkańców liczy sobie Warszawa. Polegli mają prawo żądać od nas pamięci, my natomiast możemy od nich nauczyć się postawy; tak jak oni - postąpić mogli tylko członkowie wielkiego narodu. Czy wiedzieli o tym? Posłuchajmy:
„Byłeś jak wielkie, stare drzewo,
narodzie mój jak dąb zuchwały,
wezbrany ogniem soków źrałych
jak drzewo wiary, mocy, gniewu.
I jęli ciebie cieśle orać
i ryć cię rylcem u korzeni,
żeby twój głos, twój kształt odmienić,
żeby cię zmienić w sen upiora.
Jęli ci liście drzeć i ścinać,
byś nagi stał i głowę zginał.
Jęli ci oczy z ognia łupić,
byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy.
Jęli ci ciało w popiół kruszyć,
by wydrzeć Boga z żywej duszy"...
Tak pisał poeta, który mając zaledwie 23 lata, oddał swe życie za Ojczyznę: Krzysztof Kamil Baczyński. Był sens walki i sens śmierci: wielkość. Dziś pojęcie wielkości zostało skrzywione, kojarzy się nam z egoizmem, próżnością, zarozumialstwem.
Tymczasem prawdziwa wielkość to wielkoduszność, gdy zabiegamy o wielkie, ale i trudne dobro: to był ideał wychowania w kulturze łacińskiej. Jeśli zaś chodzi nam o dobro małe, byle jakie, to jesteśmy mali, małoduszni.
Gdy więc mówimy o wielkości narodu, to nie chodzi wcale o nacjonalizm czy szowinizm, ale o to, że człowiek dostrzega społeczną zachętę i aprobatę do bycia kimś. A choć nie wszyscy będą wybitni, to jednak, jak zwrócił na to uwagę Arystoteles nieomal dwa i pół tysiąca lat temu: nie brak dzielnych mężów; nie brak narodów, w których czci się najdzielniejszych. Jeśli natomiast - dodajmy już od siebie - chwalimy ludzi małych, małodusznych, to nie braknie nam wielkich, ale... aferzystów, oszustów, złodziei.
Polityka zaborców, okupantów, komunistów zawsze zmierzała do tego, byśmy byli we własnych oczach mali: dlatego ryli w nasze korzenie czyli ośmieszali naszą przeszłość, dlatego ogołacali nas z liści młodych pokoleń, by więdły z frustracji i nijakości. Uważajmy, gdy błędy wytykają nam ludzie nieprzyjaźni, różni „fachowcy" od polskich wad i kompleksów. Bardzo przytomnie św. Paweł zwracał się kiedyś do Kolosan: „Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych synów, aby nie stali się małoduszni". Nas ciągle próbują jakieś nasłane „ojczymy" rozdrażniać, zarzucając nam wsteczność, ksenofobię czy antysemityzm.
Dziś - ponieważ sytuacja jest bardzo poważna - nie możemy być małostkowi, musimy się zebrać w sobie i patrzeć na istotne decyzje pod kątem wielkości narodu, nawet jeśli doraźnie czegoś nam brakuje. Zbyt wiele mamy wielkich wzorów, zbyt chlubne dziedzictwo, by pozwolić sobie na skarłowacenie. Wszystko zależy od naszej wewnętrznej postawy, w jej świetle wyraźniej będziemy widzieć, z niej zacznie rodzić się wielkie dobro...
Piotr Jaroszyński
"Rozmyslania o mojej Ojczyźnie"