Kiedy zastanawiamy się nad tym, co jest jakby krwią naszego Narodu, a więc czymś, co pozwala wszystkim Polakom, dawniej i dziś, siebie nawzajem rozumieć, podobnie odczuwać, tego samego pragnąć, to dochodzimy do wniosku, że krwią taką jest słowo. Bez słowa stajemy się sobie obcy; uczucia nas skłócają, pragnienia dzielą. Słowo więc jest krwią narodu.
Gdy krew ta jest dobrze dotleniona i zdrowa, naród żyje i promieniuje; gdy jednak brak tlenu, gdy krew jest zatruta, naród mdleje, a nawet obumiera. Wielką rolę w dziejach pełni zatem słowo - krew.
Słowa dotykamy codziennie, setki, a nawet tysiące razy. Miliony ludzi używają tych samych słów, nie zastanawiając się nad tym, że to nie oni je wymyślili, że korzystają z gotowego i ciągle odradzającego się skarbca, że potrzebują słów po to, aby myśleć, aby rozmawiać, aby się cieszyć, aby pracować, aby pisać, aby przemawiać. Zapadły się już stare zamczyska, skruszały pomniki, a słowa ciągle trwają.
Weźmy na przykład takie prozaiczne słowo jak nos. Jest to jedno z pierwszych słów, które poznaje już dziecko, choćby dlatego, że od najwcześniejszych lat łatwo o katar. Nos, piękne polskie słowo, nie wywodzi się z języka polskiego ani z żadnego z języków słowiańskich; jest to słowo jeszcze starsze, pochodzi z hinduskiego (nase). Wynika stąd, że przez kilka tysięcy lat tyle ludów na różnych kontynentach wymawiało podobne dźwięki, myśląc o tak pospolitej rzeczy jak nos. Również inne słowa używane w języku polskim mają pochodzenie ciekawe i stare. Ale wciąż żyją i się odmładzają.
Wyobraźmy sobie, że nagle zabrakło nam słów, że wydajemy dźwięki, które nie są słowami, dźwięki, których ani my nie rozumiemy, ani nikt inny. Jakiż to wywołałoby chaos w myślach, w wyobraźni, w życiu! Cóż to za okropne uczucie: mieć natłok myśli, a nie móc ich wypowiedzieć, mieć pełną wyobraźnię, a nie znajdować słów, by ubrać ją w kształty, mieć tyle uczuć, a być niemym, nie móc ich wyrazić słowem! Jednak dzięki dziedzictwu i pracy tylu pokoleń, i to różnych narodów, słowa są do naszej dyspozycji, możemy je błyskawicznie odnaleźć, wyartykułować lub napisać. Dzięki nim możemy zobiektywizować stany naszej duszy, możemy nawiązać kontakt z innymi ludźmi. Jakże więc drogocenną wartością jest słowo. Nic więc dziwnego, że Isokrates, jeden z twórców greckich szkół dbających o kulturę słowa, nie wahał się powiedzieć: „Kto lekceważy troskę o słowo, ten popełnia grzech przeciwko bogom".
Prawdziwej kultury słowa człowiek uczy się przez długie lata. Zaczyna od najprostszych samogłosek, od słowa „mama", potem sięga po najlepsze wzory, aż wreszcie sam zaczyna pięknie mówić, pisać, czytać. Jaką odczuwamy radość, kiedy umiemy powiedzieć to, co chcemy; jak bardzo lubimy słuchać kogoś, kto pięknie mówi. Bo mowa to rzecz jak najbardziej ludzka; zwierzęta wydają dźwięki, ale tylko człowiek mówi.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że utwór napisany jest podobny do partytury, że słowo jest jakby nutką. W tradycji zachodniej pisano po to, by czytać na głos, a nie po cichu. Słowo staje się piękne i pełne dopiero po wypowiedzeniu, gdy wybrzmi niczym dźwięki fortepianu albo fletu. Słowo zapisane jest tylko nutką, jeżeli zostanie źle wypowiedziane, będzie jak nuta zagrana na rozstrojonym instrumencie. Słowa pięknego i pełnego łakniemy całą duszą, niczym wody źródlanej, niczym powietrza czystego.
Tylko gdzie takie słowo dziś znaleźć? W domach rzadko zwraca się uwagę na to, jak dzieci mówią i jak my nawzajem do siebie się odnosimy. W telewizji króluje mowa pseudointeligencka, przeplatana coraz większą ilością wulgaryzmów. W szkole młodzież poznaje tylko znikomą część naszych arcydzieł. W teatrze, który miał dawać wzór pięknej mowy, w którym diament naszego języka zamieniany był kiedyś w brylant, dziś sposób wypowiadania słów pozostawia wiele do życzenia. Doprawdy, trudno w tym bezmiarze węglowego pyłu - słów pozbawionych piękna - jakimi raczą nas szczególnie polskojęzyczne media, odnaleźć prawdziwe diamenty, a cóż dopiero mówić o brylantach?
Jeśli chcemy być Polakami, jeśli chcemy nawzajem siebie rozumieć, podobnie odczuwać, jednoczyć się w pragnieniach, dbajmy o słowo: w domu i w szkole, i w szkolnych teatrzykach. Czytajmy na głos naszą piękną poezję i zwracajmy się do siebie po polsku: pięknie i szlachetnie.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska dorga do Europy"