Wiek XX jest wiekiem niesłychanego postępu w nauce. Widać to szczególnie na przykładzie techniki, która tym różni się od rzemiosła, że bazuje nie na sprawności manualnej, lecz na badaniach naukowych. Dzięki nim powstają rzeczy, o jakich dawniej trudno nawet było marzyć: samochody, samoloty, komputery, okręty podwodne, telefony komórkowe. Przedmioty te bardzo ułatwiają życie i właściwie trudno sobie nawet wyobrazić, jak można byłoby się dziś bez nich obejść.
Z drugiej jednak strony wiemy, że wyniki badań naukowych mogą być wykorzystywane w dwóch kierunkach: mogą człowiekowi pomóc, ale mogą też doprowadzić do niespotykanych dotąd zniszczeń; wojna na miecze i wojna przy użyciu broni biologicznej lub atomowej to nie są takie same wojny. Od miecza zginie w ciągu dnia jedna, dwie osoby, od atomu zginąć mogą w ciągu kilku sekund miliony. Nauka więc pomaga, ale i zagraża.
Zagrożenia płynące ze strony nauki nie zawsze są widoczne, a nawet mogą być celowo ukrywane. Lufę armatnią każdy widzi i nie będzie wkładał do środka głowy, zwłaszcza gdy armata jest nabita. Ale niebezpieczeństw ze strony wytworów techniki na pierwszy rzut oka nie widać, przeciwnie - osiągnięcia naukowe mogą wyglądać niewinnie albo nawet nęcąco. Prześledźmy na przykład różnego rodzaju środki perswazji stosowane głównie w propagandzie i reklamie.
Dzisiejsza perswazja niewiele ma wspólnego z prawdziwą sztuką przekonywania. Dawna retoryka była wytworem sztuki, dzisiejsza perswazja jest wytworem techniki. Dawniej chodziło o racjonalną i obiektywną argumentację, dziś - raczej o manipulowanie. I właśnie pozostający na usługach polityków i biznesmenów naukowcy badają naszą psychikę po to, by znaleźć właściwy sposób oddziaływania na nas, żebyśmy łatwiej ulegali presji, byli bezkrytyczni wobec ideologii, kupowali odpowiednie towary, niezależnie nawet od tego, czy to, co jest nam proponowane, ma jakąkolwiek wartość, czy nie. A ponieważ to rozum pomaga odróżniać to, co obiektywnie dobre, od tego, co obiektywnie złe, więc naukowcy szukają naukowych dróg omijania rozumu. Docierają dlatego do rozległej sfery uczuć, wyobraźni oraz tak zwanej podświadomości. Ludzka psychika zostaje poddana naukowej analizie nie po to, żeby poznać prawdę o człowieku, ale żeby człowiekiem manipulować. Robi się to bez naszej wiedzy i nie dla naszego dobra.
Głównym rynkiem sprzedaży usług naukowych są różnego rodzaju media. Dzięki nim codziennie miliony ludzi na świecie, szukając rozrywki lub tak zwanych obiektywnych informacji, zasiadają przed telewizorami, a programy powstają przecież dzięki wykorzystaniu różnego rodzaju metod manipulacyjnych; obok jednej prawdy sprzedaje się tam tysiąc kłamstw, kłamstewek, półsłówek, niedopowiedzeń.
Po czterogodzinnym patrzeniu w ekran (a tyle przeciętnie w Polsce oglądana jest telewizja) nasza psychika jest zaburzona: trudno się skoncentrować, trudno rozmawiać, po nocach śnią się koszmary, człowiek cały jest rozdrażniony. To wszystko nie jest przypadkiem; nasze reakcje są dokładnie obliczone przez naukowców, którzy sprzedają swoją wiedzę dla niegodnych celów. Wiele podręczników i encyklopedii naukowych, szczególnie z dziedziny psychologii i socjologii, ma charakter wręcz instruktażowy. Reakcje psychiki człowieka są badane pod kątem różnych możliwości oddziaływania na nią, a następnie ustalane są prawa ogólne.
Z tych praw korzystają twórcy reklam, programów publicystycznych i autorzy tak zwanych obiektywnych informacji. W efekcie człowiek, czekając na codzienną dawkę rozrywki albo na ostatnie nowości ze świata, połyka naukowo wyprodukowaną tabletkę, która pachnie pomarańczą, a działa jak piołun. Widać to na pokazywanych w telewizjach całego świata twarzach polityków, którzy nie reagują jak normalni ludzie na to, co dzieje się w kraju, i kłamią, mając przy tym zupełnie spokojne oblicza. A widzowie częściej wierzą wyrazowi twarzy niż rzeczywistości. Myślą: „Niemożliwe, aby osoba publiczna kłamała bez zmrużenia oka; ja w takiej sytuacji spaliłbym się ze wstydu". Jeżeli więc dany polityk o czymś zapewnia z przekonaniem i uśmiechem, to widocznie jest to prawda. I większość widzów rezygnuje ze swego zdrowego rozsądku, a poddaje się prostej manipulacji.
Jest jeszcze wiele innych metod, których szeroki repertuar dociera do nas w kampaniach wyborczych układanych wedle najnowszych amerykańskich receptur (bo to w oparciu o nie szkoleni są politycy zarówno lewicy, jak i tak zwanej prawicy). Obyśmy umieli zachować zdrowy rozsądek wobec tych naukowych — czy raczej naukawych — manipulacji, bazujących na najniższych instynktach i utracie poczucia rzeczywistości. Zdrowy rozsądek! Tego nam dzisiaj najbardziej potrzeba.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska doroga do Europy"