Żyjemy w czasach mediokracji. Nie chodzi tu tylko o to, że media są czwartą lub nawet pierwszą władzą, ale o coś wyjątkowego – tylko media pozwalają dotrzeć do tak licznych odbiorców w tak wielkiej skali i w tym samym czasie. Ten sam program telewizyjny mogą jednocześnie oglądać miliony, a nawet miliardy osób na wszystkich kontynentach. Jest to skala niewyobrażalna i nieporównywalna. A choć dla konkretnego odbiorcy mediów nie ma to wprost znaczenia, czy sam ogląda program w swoim telewizorze czy takich jak on są miliony, to jednak ma to olbrzymie znaczenie dla nadawcy programów. Nadawca wie, że jego przekaz może być odbierany przez milionowe rzesze telewidzów. A to już jest coś. Tego nie można zlekceważyć, to można wykorzystać, i to w przeróżnych celach.
Ale najpierw trzeba do tak wielkiej widowni trafić. Programów nie ogląda się pod przymusem, lecz dobrowolnie. Zatem jeżeli nadawcy zależy na określonej wielkości widowni, to musi do jej gustów dopasować program. Musi wobec tego powstać pewien schematyczny jej obraz, czyli musi powstać portret docelowego odbiorcy.
Nadawcy nie interesuje ani Jan Kowalski, który mieszka przy ul. Miedzianej 18, ani Bożena Dąbrowska z ulicy Klonowej, interesuje natomiast taki zakres oraz krąg odbiorców, w którym zmieści się i Jan, i Bożena i setki tysięcy innych osób. Jeżeli ograniczyłby się do tylko do wybranych miłośników mediów, to byłoby przedsięwzięcie skazane na porażkę. Ale jak dotrzeć do miliona potencjalnych odbiorców? Nie ma mowy o tym, żeby fizycznie każdego analizować, jego poglądy i upodobania. Trzeba więc stworzyć wizerunek, w który wszyscy odbiorcy się zmieszczą. Musi powstać portret człowieka masowego.
„Człowiek masowy” jest abstraktem, realnie nie istnieje, ale jego portret – tak. Zajmują się tym specjaliści, głównie psychologowie i socjologowie. Taki portret to efekt pracy naukowców. I właśnie ten obraz jest w większości gwarancją medialnego sukcesu. Medialnego, to znaczy również politycznego lub biznesowego, przydatnego wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą wielkie liczby i jeszcze większe interesy.
W portrecie człowieka masowego rozpoznajemy wiele cech, do których żaden konkretny człowiek wcale nie chciałby się przyznać. Człowiek masowy nie jest członkiem ani narodu, ani społeczeństwa. Człowiek masowy jest wynikiem, a właściwie produktem oddziaływania mediów. Bez mediów nie ma człowieka masowego. Sukcesywne i zaprogramowane oddziaływanie mediów sprawia, że tworzy się nowa psychika masowa, z jej logiką, mentalnością, emocjami. A ponieważ proces przebiega stopniowo, to przez większość odbiorców jest niezauważalny, traktowany jest jako coś naturalnego. Tymczasem jest on czymś całkowicie sztucznym, jest jak przewijanie nagrania wstecz, gdy osoba schodząca wygląda tak jakby wchodziła na górę. Dla urządzeń odtwarzających nie ma różnicy kierunek przewijania, jeden i drugi dokonuje się z identyczną łatwością.
Jaki więc jest ten obraz człowieka masowego? Jakie cechy posiada, które dla nas indywidualnie wydawać się muszą szczególnie zaskakujące, a nawet bulwersujące? Zacznijmy od myślenia, tak charakterystycznego dla gatunku, który właśnie z tytułu tej umiejętności nazwany został homo sapiens, a nawet mocniej: homo sapiens sapiens, by podkreślić tę jakże istotną, wprost charakteryzującą nas umiejętność. Otóż, u podstaw myślenia leży kilka zasad, dzięki którym myślenie jest myśleniem, a nie jakimś bujaniem wyobraźni, ekspresją czy ładunkiem uczuć. Wśród tych zasad na plan pierwszy wysuwa się zasada tożsamości i niesprzeczności. Okazuje się, że człowiek masowy te zasady odrzuca! Odrzuca również zasadę przyczynowości, tak potrzebną dla logicznego myślenia o faktach realnych. W efekcie myślenie człowieka masowego zostaje podporządkowane wyobraźni i uczuciom, które sterowane są przez media. Człowiek masowy będąc przekonanym, że myśli logicznie, w rzeczywistości posługuje się pseudologiką, a dostęp do logiki ma tylko nadawca. W sumie człowiek masowy to człowiek całkowicie zmanipulowany. Jego rozum nie potrafi odróżnić rzeczy od jej obrazu, przyczyn od skutków, celu od środków. A gdy rzeczywistość naprawdę już chwyta za szyję, wtedy człowiek masowy robi wielkie oczy i dziwi się, że coś takiego ma miejsce, że ci, którzy rządzą, to są: kłamcy, oszuści, potwarcy, bezwstydni, cyniczni. Dziwi się i dziwi, i... szybko zapomina. Bo człowiek masowy nie ma pamięci.
Nikt z nas nie chce być człowiekiem masowym, to uwłaczałoby naszej godności, ale wielu daje się niestety uwieść tym, którzy dzięki mediom hodują w nas człowieka masowego; hodują dzień i noc. I ten człowiek w nas wrasta, a bywa że i nas przerasta. I wtedy on za nas głosuje i za nas wybiera. A po wyborach chowa się i życie toczy się jak gdyby nigdy nic. Tyle że za każdym razem coraz mniej Polski, coraz mniej…
Piotr Jaroszyński
Nasza Polska