Tekst preambuły nowej konstytucji określa się mianem ugodowego. Ma on zadowolić zarówno ludzi wierzących, jak i niewierzących, ponieważ mowa jest i o jednych, i o drugich. Wierzący mogą odwoływać się do Boga, a niewierzący do „innych źródeł". W tekście tym mowa jest również o Polsce, stąd można wnosić, że ta preambuła dotyczy konstytucji opracowanej dla dobra naszego narodu.
Jednak po bliższej analizie tekstu nowa preambuła okazuje się bardzo niespójna. Należy więc zastanowić się, kto ma wpływ na kształtowanie treści tak doniosłych dla narodu i państwa. I chodzi tu nie tylko o poziom sformułowań, lecz także o ich jakość - tekst zawiera co najmniej dwa istotne kłamstwa. Chciałoby się więc za Janem Kochanowskim pytać:
Długoż, o wieczny Boże, ludzie zuchwali
Na szczęście tak bezpiecznie będą kazali?
Długoż się swym łotrostwem będą chlubili,
Którzy wstyd i cnotę swą na szrót puścili?
Twój lud trapią, dziedzictwo Twoje plądrują,
[...]
I mówią: „Nie widzi Bóg; płonę nadzieje,
By miał rozumieć, co się na świecie dzieje".
Uważcie to, szaleni, u siebie tedy,
A wy rozum, o głupcy, miejcie wżdam kiedy!
Psalm 94
Przyjrzyjmy się bliżej preambule. Kogo ona dotyczy? Ano posłuchajmy: „.. .my, naród polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary..."
Kto zna choćby podstawowe modlitwy, nie mówiąc już o Katechizmie Kościoła Katolickiego, ten łatwo zauważy, że katolicy nie mieszczą się w żadnej z wymienionych grup. Bo katolicy nie podzielają wiary, iż Bóg jest źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna. Z punktu widzenia religijnego taka wiara mieści się na poziomie mitologicznym, a nie objawionym; z punktu widzenia filozoficznego znajduje się ona na poziomie idealizmu zamkniętego wewnątrz świadomości i nie dotyczy świata realnego; z punktu widzenia zaś teologicznego jest po prostu herezją.
Cóż bowiem wyznajemy w Credo! To, że Bóg jest Stworzycielem, a nie tylko jakimś źródłem. Bo źródłem może być i Demiurg Platona, i Prajednia Plotyna, ale to są tylko konstrukty umysłowe filozofów, a nie realny, żywy Bóg. Prawdziwy Bóg stworzył i stwarza wszelkie konkretne byty, a nie wzruszające i w tym kontekście zupełnie niedoprecyzowane słowa: prawda, sprawiedliwość, dobro czy piękno. Te słowa bez pierwotnego znaczenia Boga jako tego, Który Jest (por. Wj 3, 14) i „który jest Stworzycielem Nieba i Ziemi", znaczyć mogą cokolwiek, czyli nie znaczą nic. Pamiętajmy, że herezja, w odróżnieniu od ateizmu, nie polega na braku wiary (wiara jest, ale nie wierzy się w Tego, w kogo trzeba); herezja jest wiarą w jakiegoś bożka czy bałwana, który może przybierać postać również pięknych siówek. Trzeba tu jasno powiedzieć: Bóg wymieniony w preambule nie jest Bogiem wierzących w Polsce, bo to nie jest Bóg chrześcijan. I kłamie ten, kto podaje taką wiarę jako wiarę chrześcijan.
W preambule odnaleźć można też drugie kłamstwo: nie ma w niej mowy o narodzie polskim jako narodzie, lecz o narodzie jako obywatelach (w pierwszej wersji preambuły słowo „naród" w ogóle nie występowało). Jest to kłamstwo przez przemilczenie. Ma ono miejsce wówczas, gdy ukrywa się prawdę, którą należy koniecznie powiedzieć. A prawdą jest, że te ziemie zamieszkuje od ponad tysiąca lat naród polski. Mamy własny język, własne dzieje, własne zwyczaje, własną tradycję, własny dorobek artystyczny i intelektualny; przemilczenie tak doniosłego faktu w ważnym dokumencie jest kłamstwem.
Jeżeli więc w obecnej preambule nie ma mowy o narodzie polskim, jeżeli pominięta jest w niej wiara chrześcijańska, to znaczy, że przełom, który dokonał się w roku 1989, nie dotyczy naszego narodu i że tym razem naród nasz konstytucyjnie zostaje wydziedziczony z własnego państwa. A to już jest rzecz groźna, która wymaga zajęcia oficjalnego stanowiska.
Przypomnijmy wobec tego słowa Prymasa Tysiąclecia. Zwracając się przed dwudziestu jeden laty do biskupów na Konferencji Episkopatu Polski, stwierdził: „Państwo nie jest zjawiskiem stałym na przestrzeni Tysiąclecia dziejów Narodu Polskiego. Natomiast zjawiskiem stałym jest rodzina i Naród. Dlatego Kościół w Polsce i Episkopat zawsze bazuje na rodzinie i Narodzie. [...] Powiedzmy, że w Afryce czy gdzie indziej Kościół może się oprzeć tylko o państwo. Natomiast w Polsce Kościół musi się przede wszystkim oprzeć o Naród, bo jesteśmy posłani, abyśmy szli i nauczali Naród Polski. Najmilsi Księża Biskupi, ja nie chcę być tu mentorem ani kim innym, jestem sługą..."
Patrząc na preambułę, można wyciągnąć wniosek, że nowa konstytucja będzie znakomitym tworem, ale eksportowym, ponieważ my, Polacy, potrzebujemy konstytucji innej, osadzonej na fundamencie naszej tożsamości - narodowej i religijnej. Nie wolno nam się godzić na wysuwane nam propozycje.
Piotr Jaroszyński
"Patrzmy na rzeczywistość"