Marszałek i premier podzielili się rolami. Pierwszy mówił w sposób bardziej urzędowy, drugi w sposób bardziej osobisty, ale obaj zapomnieli o jednym, najważniejszym słowie: "Panie Prezydencie, Lechu Kaczyński - przepraszamy".
Bo mają za co przepraszać. Obaj, czy to z urzędu, czy prywatnie, ale w przestrzeni publicznej nie szczędzili słów, gestów i czynów, aby prezydenta obrażać i lekceważyć, i to nie jeden raz. Robili tak od wielu lat. Bo to był ich PR-owski styl, który doprowadził ich do władzy i pozwalał na utrzymywanie wysokich pozycji w sondażach. Ale to było kłamstwo, i to oni odpowiedzialni są za tę czarną antyprezydencką propagandę, która często naruszała nawet poczucie godności osobistej prezydenta.
Liderzy Platformy dawali przyzwolenie członkom swojej partii, i to ze ścisłego grona kierowniczego, na takie zachowania. Słowo "przepraszam" nie padło. Nie padło również podstawowe pytanie, które było na ustach wszystkich, gdy dowiedzieli się o tragedii. Bo wielokrotne powtarzanie przez premiera słowa "niemożliwe" budzi zażenowanie. Jeżeli coś się stało, to oznacza, że było możliwe, a gdyby było niemożliwe, toby się nie stało. Należało więc zadać pytanie "dlaczego" tak się stało? Prezydent leciał samolotem rządowym, dlaczego rząd kierowany przez obu panów nie zadbał o wymianę floty dla VIP-ów? Dlaczego komórka odpowiedzialna za bezpieczeństwo głowy państwa i osób jej towarzyszących nie zainteresowała się warunkami panującymi na lotnisku w Smoleńsku? Nieszczęście samo nie przyszło, nie wystarczy zrzucić winy na pogodę ani nawet na pilotów. Dlaczego więc nie padło pytanie "dlaczego" i kto jest za to odpowiedzialny?
Przemówienie na placu Piłsudskiego było okazją, aby marszałek Komorowski lojalnie oświadczył, że ponieważ korzysta z uprawnień, których nie nadał mu Naród, zatem okaże się lojalnym i taktownym kontynuatorem wybranego przez Naród prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Takie zapewnienie jednak nie padło. A przecież na to czekał Naród.
W takim stanie rzeczy mówienie o wspólnocie bez osobistej szczerości i bez wskazania podstawowej płaszczyzny dialogu, zwłaszcza gdy siły polityczne wskutek zaistniałego nieszczęścia rozkładają się zupełnie niesymetrycznie, nie jest wiarygodne. Ten brak symetrii zagraża demokracji, ponieważ miliony Polaków nie mają odpowiednio silnego przedstawicielstwa. Jedność i wspólnota nie może polegać na tym, że będziemy robić to, co Platformie się podoba, bo ma wszędzie polityczną przewagę.
Wiadomo, że Platforma Obywatelska lansuje wizję Polski bez patriotyzmu, istnieje więc obawa, że po opanowaniu całej sceny politycznej działania mające na celu wynarodowienie Polaków i dalsze osłabianie naszej suwerenności przybiorą na sile, zarówno w zakresie stanowionego prawa, podejmowanych decyzji, jak i w postaci forsowanych za wszelką cenę reform. Takie działania zagrażają demokracji i przyczyniają się do utraty politycznej podmiotowości przez Naród. A jeśli p.o. prezydent podpisze nowelizację ustawy o IPN, to znaczy, że przywrócony zostanie PRL-bis. Dlatego bardzo dokładnie musimy patrzeć, dla kogo i w jakich celach wykorzystywana będzie władza w naszym państwie.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 19 kwietnia 2010
Jak nam wiadomo słowa - przepraszam, proszę oraz dziękuję są już w naszej cywilizacji słowami archiwalnymi. Tym mniej powinniśmy spodziewać się ich z ust 'liberalnych komunistów', których nigdy one nie dotyczyły.. Ponadto one już teraz nie wystarczą. Stała się prawdziwa tragedia w postaci śmierci tylu osób a ponadto śmierci mojego Prezydenta, którego osobiście wybierałam, jego Żony oraz kwiatu intelektualistów i ludzi, którzy dążyli do prawdy. A prawda dla wielu z nas ma znaczenie najwyższe. Szkoda tylko, że nie dowiemy się jej już nigdy od nich. Teraz - o ile po tak strasznym wydarzeniu - rządy obejmą tacy jak komorowski, schetyna, tusk (który i tak już sprawuje jedną z dwóch najwyższych władz w państwie) oraz cała 'plejada' plugawców.. pozostanie nam chyba uciec do Afryki..
Napisalam do prasy holenderskiej, ze czas najwyzszy pokazac te pozytywna strone pierwszej osoby w panstwie RP, bo badz co badz zostala wybrana przez wiekszosc, ale bez riposty.
Opis Lecha Kaczynskiego w WIKIPEDII w jezyku holenderskim utwierdzil mnie w przekoananiu, ze obelgi az tutaj dotarly.
Czas byloby sie bic w piersi, ale do tego trzeba byloby sumienia.