Skala oddziaływania teatru jest niewielka: kilkaset, a w wyjątkowych wypadkach kilka tysięcy osób na jednym przedstawieniu. I to wszystko. Tymczasem programy telewizyjne mogą być odbierane nie tylko przez tysiące, ale przez miliony, ba, nawet miliardy widzów.
Więc jakie szanse w tym zestawieniu ma teatr? Prawie żadne. A jednak. Ktoś doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że teatr ma wyjątkowe znaczenie i dlatego ciągle prowadzi walkę o niego.
Brzmi to dość spiskowo, ale powinno brzmieć wówczas, gdy z kolei coraz mniej środowisk potrafi bronić teatru, nie zdając sobie sprawy z tego, że teatr ciągle ma do odegrania wielką rolę. Ale jaki teatr?
Chodzi oczywiście o teatr klasyczny. To właśnie taki teatr poddany został procesowi niszczenia, taki teatr ma się też nigdy nie odrodzić. Różnego rodzaju eksperymenty, innowacje, a nawet skandale mają na oku jeden cel: odebrać teatrowi jego główną misję. Teatr może być wszystkim: barem, salą konferencyjną, domem rozpusty, byle tylko nie pełnił swej misji.
Jednak dla kogoś, kto nie wie, co to jest teatr klasyczny, walka ta jest niewidoczna. Gdy zabraknie skali porównawczej, musi być niewidoczna. Dlatego w Polsce trudno znaleźć choćby jeden teatr klasyczny. Ale nie tylko w Polsce. Bo z teatrem jest tak jak z architekturą. Z jednej strony mamy nowoczesne osiedla, które z tradycją nie mają nic wspólnego: czysta geometria i czysta abstrakcja, bez związku z otoczeniem, przyrodą, człowiekiem i niebem, a z drugiej niby to enklawy staromiejskie, w które jednak krok po kroku wbudowywane są nowoczesne plomby, a po starych kamienicach zostają tylko fasady. I tak nowoczesność wypiera albo zawłaszcza dziedzictwo klasyczne kultury zachodniej, zmienia jego wygląd albo nawet duszę.
Doskonale widać to w teatrze, gdy w ogóle repertuar jest tylko nowoczesny, a więc nie wystawia się klasyki takiej jak Sofokles, Szekspir, Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Żeromski, Wyspiański, albo też jeśli się wystawia to na tzw. motywach, a więc przerabia się dzieło dokumentnie zarówno w warstwie treściowej (ideowej), jak i na poziomie scenografii oraz gry aktorskiej. Po oryginale zostaje tylko tytuł, jak po kamienicy – fasada.
Ale dlaczego teatr klasyczny jako właśnie klasyczny jest tak ważny? Trzeba wrócić do źródeł, a więc do Grecji. Tu ma miejsce odkrycie człowieka jako bytu dramatycznego. Ale dziś nawet słowo „dramat” straciło swój głęboko ludzki sens. Dziś wydarzenia dramatyczne to wydarzenia pełne nieszczęść. Owszem, człowiekowi przydarzają się nieszczęścia, ale to nie odróżnia człowieka od całej przyrody, ponieważ przyroda też pełna jest nieszczęść, poczynając od tego, że jedno zwierzę pożera drugie. Natomiast nieszczęścia ludzkie mogą mieć charakter swoisty, właśnie dramatyczny, wtedy gdy w grę wchodzi wybór. I to wybór nie jakikolwiek, ale naznaczony dobrem lub złem. Teatr grecki kierował swoje oko na to wszystko, co ukazuje człowieka w kontekście podejmowanych przezeń decyzji moralnych. Ten, kto przekraczał poziom przeciętności, stawał się uczestnikiem tragedii, a kto schodził poniżej, ten należał do komedii. Ale wszędzie obecna była ludzka wolność, która szukała swojej drogi pomiędzy dobrem i złem.
Właśnie taki teatr był teatrem klasycznym, ponieważ przenikał do naszego wnętrza w jego jak najbardziej ludzkim przeżyciu, różnym od naturalizmu, gdy człowiek ukazywany jest jako zwierzę, ale też różnym od idealizmu, gdy zamiast człowieka spotykamy ubóstwionego anioła. Nie, teatr grecki, teatr klasyczny – to zawsze człowiek, z krwi i kości, ale człowiek wolny, który potrafi rozważać i ponosić konsekwencje swojego wyboru, choć sam wybór może być uwikłany w szereg uwarunkowań, nie tylko biologicznych, ale również boskich. Widz w takim teatrze stawał się współuczestnikiem, nie stał obok tak jak stoi obok dziś oglądając telewizję. Do teatru klasycznego się wchodzi i zostaje tak długo, aż nastąpi moralne oczyszczenie (katharsis). Rzecz bezcenna, niewiarygodnie humanistyczna, bo pozwala nam odzyskiwać nasze tak zagubione i trudne człowieczeństwo.
Ideologie, które żywią jakąś kosmiczną nienawiść do człowieka, a poprzez człowieka do narodów, robią wszystko, aby w teatrze człowieka poniżyć, aby ukazywać tylko jego cechy zwierzęce. W ten sposób teatr już nie oczyszcza, ale upokarza, odczłowiecza. I o to idzie walka w tej walce o teatr, jest to walka o człowieka. Musimy w tej walce wziąć udział, by ocalić ludzką godność. Musimy teatr odzyskać, prawdziwy teatr, kuźnię naszej dramatycznej, ale zawsze otwartej na Piękno egzystencji.
Teatr to wielka rzecz
Słowa takie jak „Teatr Wielki” czy „Opera Narodowa” brzmią bardzo wzniośle, a zarazem zobowiązująco. Wzniośle, dlatego że wskazują na instytucję o olbrzymim znaczeniu dla kultury, zobowiązująco dlatego, że stanowią wyzwanie dla twórców, aby swój talent i pracę umiejętnie łączyli z odpowiedzialnością za dziedzictwo kultury, zwłaszcza kultury narodowej.
Wyjątkowe miejsce zajmuje tu teatr, a zwłaszcza opera. Skupia bowiem w sobie wiele różnych dziedzin sztuki. Jest tu i obraz, i słowo, i muzyka, a wszystko przepływa przez człowieka, który sam staje się znakiem i w którym w sposób żywy obecna jest przeszłość i teraźniejszość, myśl i uczucie, mowa i pieśń. Teatr to wielka rzecz. Goethe oddając kiedyś cześć Szekspirowi nie wahał się powiedzieć: „Pierwsza strona jego dzieła, którą przeczytałem, uczyniła mnie na całe życie jego niewolnikiem, a kiedy doszedłem do końca pierwszej sztuki, poczułem się jak ślepy od urodzenia, któremu ręka czyniąca cuda nagle podarowała wzrok” (O dramacie, Warszawa 1989, s. 627). Oto jak wielki wpływ może mieć sztuka, przywraca wzrok, widzimy to, czego do tej pory dla nas nie było, o czym nawet nie myśleliśmy, że może istnieć, na nowo odczuwamy, rozumiemy, pragniemy.
Grecy, którym jak na wielu innych polach przypada palma pierwszeństwa, byli twórcami teatru. To oni z pewnych religijnych obrzędów wyprowadzili nową dziedzinę sztuki, dla której skonstruowali specjalne pomieszczenie, nazwane również teatrem, gdzie z jednej strony zasiadali widzowie, a z drugiej pojawiali się aktorzy. Płynęły słowa. A musiały być niezwykłe, jeśli widownia przeżywała katharsis – przedziwne oczyszczenie ducha i zmysłów, uczuć i myśli, dzięki odzyskaniu ładu, tej jakże gdzie obcuje się z dziełami stanowiącymi prawdziwe dziedzictwo naszej kultury, a nie z pseudosztuką będącą jego zaprzeczeniem, a wręcz jego potwarcą.
Nie można lekceważyć teatru ani opery. To nie jest zabawka, tu formuje się człowieka, wprowadza do kultury słowa, gestu, smaku, otwiera przed nim historię, szuka sensu i etosu. Takim jest prawdziwy teatr. I takim powinien pozostać.
prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Magazyn Polski nr 6, czerwiec 2023