Wpaja się nam od kilku lat, że ustrój państwa może być albo demokratyczny albo totalitarny, pierwszy jest dobry i nowoczesny, drugi jest zły i przestarzały. Mówi się więc, że zostawiliśmy już totalitaryzm, a wkroczyliśmy do raju. Tymczasem taki podział jest ewidentną manipulacją obliczoną na ignorancję przeciętnych obywateli.
Już przed dwoma i pół tysiącem lat zwrócono uwagę, że są różne formy ustrojowe, z których jedne są zdrowe, a inne zwyrodniałe. Ustroje należy dzielić według kryterium - czy są zdrowe, czy zwyrodniałe, a nie czy są demokratyczne lub totalitarne. W czym więc rzecz?
Człowiek w większym stopniu stworzony jest do życia społecznego niż pszczoła czy mrówka. Grecy tak daleko przejęli się tym faktem, iż twierdzili, że ten kto chce się zadowolić wyłącznie życiem prywatnym, jest „idiotą" (wskazuje na to etymologia słowa idios), a kto siebie wynosi ponad innych to „kretyn" (kreiton he anthropos). Normalny człowiek dla normalnego życia i normalnego rozwoju musi żyć wespół z innymi ludźmi. Oznacza to równocześnie, że od sposobu zorganizowania się społeczeństwa czyli od ustroju, zależy jacy będą ludzie: czy będą mali i podli, czy też wielcy i wspaniałomyślni.
Dlatego ustroje promujące małość i podłość nazywano zwyrodniałymi, ponieważ ludzie żyjąc w takich ustrojach - chcąc nie chcąc wyrodnieją. Natomiast ustroje promujące szlachetność i uczciwość nazywano zdrowymi.
Jakie są owe ustroje zwyrodniałe? Jest nią tyrania, a także oligarchia, a wreszcie... i tu pewnie wiele osób się zdziwi - demokracja. Zwyrodnienie bierze się stąd, że celem ustroju zwyrodniałego nie jest dobro wspólne, czyli osobowe dobro każdego człowieka, ale celem jest dobro samych rządzących; czy to będzie jeden, czy grupa, czy nawet większość. Ci rządzący, lekceważąc dobro wspólne, gardzą wszystkimi, którzy do nich nie należą; nie tylko gardzą, ale na swój użytek przeciwko innym ustawiają prawodawstwo, edukację, finanse.
Zwyrodniałe państwo legalizuje oraz instytucjonalizuje zło, co w efekcie sprawia, że uczciwy i prawy człowiek jest dla takiego państwa zagrożeniem. Więc albo się go niszczy, albo wypędza (banicja), albo stara się przekupić. Faworyzowane są tylko postawy zwyrodniałe. Zło staje się regułą moralności, obyczaju i prawa. I nie ma znaczenia czy o kierunku, w którym potoczą się dzieje narodu, zadecyduje jeden człowiek, grupa czy większość; znaczenie ma to - czy cel jest dobry, czy zły. Jeśli jest zły, to państwo jest wykolejone.
Tak właśnie uważali Grecy, a ich pogląd został zasymilowany przez Kościół katolicki.
Teraz rozumiemy dlaczego Jan Paweł II wielokrotnie ostrzegał przed totalitaryzmem demokracji; bo niesie ona niebezpieczeństwo zanegowania osobowego dobra każdego człowieka, szczególnie, gdy ta demokracja jest faktycznie oligarchią, a więc manipulowana jest przez grupy bogaczy, zwanych w Polsce nomenklaturą.
Zdrowy ustrój to taki, który stoi na straży dobra wspólnego, czyli dobra każdego człowieka. Niezależnie od tego, czy rządzi jeden (monarchia), grupa (arystokracja) czy większość (politeja). Ustrój taki rozpoznamy po tym, czy kieruje się podstawowymi prawami ludzkimi, do których należą: prawo do zachowania życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, prawo do przekazywania życia w rodzinie i prawo do osobowego rozwoju w prawdzie. Jeśli w jakimś państwie sankcjonuje się zabijanie, jeśli niszczy się i podważa autorytet rodziców, jeśli legitymizuje kłamstwo, to w rzeczywistości takie państwo przestaje być państwem, a staje się zinstytucjonalizowanym systemem czynienia zła. Biada wówczas człowiekowi.
Baczenie więc na to, jaka ma być Polska, jakie ma być państwo, jest obowiązkiem każdego z nas, ponieważ każdego z nas dotykają skutki zaprowadzonego ustroju, który może być życiodajny jak źródlana woda, ale może być też chorobotwórczy jak kwaśny deszcz. Czy Polska się obroni przed zatruciem? Oto pytanie, jakie dziś nieustannie zadaje wielu z nas zatroskanych o losy Ojczyzny...
Piotr Jaroszyński
"Rozmyslania o mojej Ojczyźnie"