Kiedy słyszymy dzisiaj, że jesteśmy społeczeństwem obywatelskim albo że jeszcze nim nie jesteśmy, ale powinniśmy być, to proszę uważać: to znaczy, że budowany jest system totalitarny, w którym każdy będzie liczył się na tyle, na ile jest funkcjonariuszem państwowym. Gdy tak już będzie, nastąpi pełnia "demokracji", czyli totalitaryzmu - ostrzegają filozofowie, którzy w ramach IX Międzynarodowego Sympozjum z cyklu "Przyszłość cywilizacji Zachodu" obradowali w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II na temat jawnych i ukrytych form współczesnego totalitaryzmu.
Uczestnicy konferencji zakwestionowali pogląd, jakoby totalitaryzm skończył się wraz z upadkiem bloku sowieckiego i jest tylko historycznym zjawiskiem charakterystycznym dla wieku XX. Wskazywano, że obecnie na różnych kontynentach nadal jawnie działają reżimy totalitarne, a demokracja zachodnia w coraz większym stopniu opanowywana jest przez ukryty totalitaryzm, któremu nieobce jest łamanie autentycznych praw człowieka, jak choćby prawa do życia czy prawa do publicznego wyrażania wiary.
- Ludzie często nie potrafią rozpoznać totalitaryzmu, ponieważ mylą prawdziwość z racjonalnością - uważa prof. Piotr Jaroszyński, kierownik Katedry Filozofii Kultury KUL. - A akurat racjonalności, dyscypliny logicznej systemom totalitarnym nie brakuje - podkreśla.
Według prof. Jaroszyńskiego, totalitaryzm aż do najdrobniejszych szczegółów jest konstruktem myśli filozoficznej. Stanowi całość koherentną, racjonalną, ale z jednym znamiennym mankamentem: nie liczy się z rzeczywistością. Tworzy system społeczny, w którym to człowieka i społeczność należy dostosować do systemu, a nie system do ludzkiej natury i potrzeb.
Profesor Henryk Kiereś (KUL) zauważył, że u podstaw wszelkich współczesnych totalitaryzmów leży utopizm rozumiany jako myśl o możliwości zbudowania idealnego ustroju społecznego.
- Jak wskazują dzieje nie tylko Europy, próbowano tę utopię wcielać w życie, co zawsze kończyło się koszmarem cywilizacyjnym - mówił prof. Kiereś.
- Ten zamysł jest realizowany z ogromną zapalczywością, a na jego czele stoją tzw. intelektualiści, głównie myśliciele wywodzący się z tradycji idealizmu filozoficznego.
Według prof. Jaroszyńskiego, to niemiecki filozof Hegel jest intelektualnym ojcem wszystkich totalitaryzmów europejskich od XIX wieku do czasów obecnych. - To w jego ontologii znajdujemy źródło totalitaryzmów, takich jak: faszyzm, nazizm, komunizm, socjalizm i socliberalizm - podkreślił.
Zdaniem prof. Jaroszyńskiego, koncepcje Hegla wprowadzone w życie budują ustrój zwany statolatrią. Charakteryzuje się on absolutnym kultem państwa - państwo podporządkowuje sobie wszystko i wszystkich. I robi to w sposób niesłychanie precyzyjny, bo korzysta z najnowszych osiągnięć nauki i techniki, systemu prawa, administracji, wielu instytucji i urzędów - jak policja, wojsko, służby specjalne, a działania te są skoordynowane i kontrolujące się nawzajem. Człowiek staje się całkowicie prześwietlony i jakby dopasowany do systemu państwowego. A jeśli nie chce się przystosować, zostaje odrzucony, np. za pomocą systemu finansowego, podatkowego czy prawnego.
- Gdy człowiek wypowie myśl stanowiącą zagrożenie dla systemu, będzie napiętnowany, choćby jako dinozaur - zaznaczył prof. Jaroszyński.
Totalne ideologie
W czasie sympozjum wielokrotnie podkreślano, że miejsce totalitaryzmu jawnego zajmują ukryte jego formy. Aby podporządkować ludzi systemowi, państwo stara się zmienić ich mentalność, wykorzystując do tego system edukacyjny i media. Chodzi o to, aby zastąpić naturalne realistyczne myślenie rozumowaniem ideologicznym. Człowiek staje się wtedy trybem w państwowej maszynie już nie pod przymusem, jak w totalitaryzmie jawnym, ale niejako z własnej woli.
- Metoda propagandy poprzez działanie na ludzką podświadomość i emocje sprawia, że człowiek po takim praniu mózgu bardziej chce, niż rozumie - zauważył prof. Jaroszyński. - To zatrucie staje się tak głębokie, że uniemożliwia wszelki dialog społeczny, próby jego podejmowania kończą się jedną wielką kłótnią - dodał.
Filozof zaznaczył, że zgodnie z ontologią polityczną Hegla, którą odnaleźć można we wszystkich współczesnych totalitaryzmach, państwo traktuje wszystkich swoich obywateli jako jego funkcjonariuszy.
- Kiedy słyszymy dzisiaj, że jesteśmy społeczeństwem obywatelskim albo że jeszcze nim nie jesteśmy, ale powinniśmy być, to proszę uważać: to znaczy, że budowany jest system totalitarny, w którym każdy będzie liczył się na tyle, na ile jest funkcjonariuszem państwowym. Gdy tak już będzie, nastąpi pełnia "demokracji", czyli totalitaryzmu - ostrzegał filozof.
Manipulacją jest również współczesna promocja różnorodności bez zastosowania kryterium prawdy. Niszczy ona podstawę rozwoju człowieka i komunikacji społecznej. - Z tak powstałego chaosu wypowiedzi nic nie wynika, chyba tylko tyle, że silniejszy ma rację - powiedział prof. Jaroszyński.
Demaskować zło i fałsz
W czasie sympozjum wskazywano, że w totalitaryzmie nie liczy się ludzkie szczęście ani nawet prawo do życia. Jeżeli państwo uważa, że człowiek poczęty jest niepotrzebny, np. z powodu rzekomego lub faktycznego przeludnienia, albo chce mieć tylko zdrowych obywateli, to ludzie są likwidowani bez liczenia się z podmiotowością i godnością człowieka.
Na filozoficzne przyczyny narastającego na Zachodzie totalitaryzmu i neofaszyzmu wskazywał w swoim wykładzie pt. "Od tolerancji do totalitaryzmu: 'współczucie' a zachodni neofaszyzm" prof. Peter Redpath z St. John's University w USA. Amerykański filozof wiąże te tendencje z przewartościowaniem rozumienia takich słów, jak współczucie lub tolerancja. Chodzi o zredukowanie w myśleniu większości Amerykanów całej sfery sprawiedliwości społecznej do tolerancji lub współczucia, a także przyjęcie, że tolerancja polega na aprobacie różnych typów indywidualnego i społecznego zachowania.
- Zasady, które leżą u podstaw zachodniego rozumienia tolerancji i nauki, są wrogiem indywidualnej wolności ludzkiej - stwierdził prof. Redpath. - Zasady te są głównie ideologiczne, propagandowe, zaczerpnięte z utopijnego snu Jeana Jaques'a Rousseau - dodał.
Również prof. Alfredo Marcos Martinez z Universidad de Valladolid w Hiszpanii w wykładzie pt. "Czy liberalizm może być totalitarny?" wskazał na szereg zagrożeń, przed którymi stoi cywilizacja zachodnia. - Nasze demokracje liberalne, które narodziły się pod wpływem umiarkowanego liberalizmu, rozdziału władz, szacunku dla inicjatywy społecznej i godności osoby, zbaczają w stronę pozycji liberalnych w sensie radykalnym, bardzo bliskich w wielu przypadkach socjalizmowi. Jednocześnie pojawia się zagrożenie podziału władzy, narastająca ingerencja ideologiczna w intymną przestrzeń życia człowieka przez edukację i propagandę oficjalnej kultury - uważa hiszpański filozof.
- Z heglizmu w jego różnych wariantach inteligencja zachodnia się nie wyleczyła, dlatego bardzo musimy uważać na różnych tzw. inteligentów, nie wyłączając niektórych środowisk uniwersyteckich, które są opanowywane w Polsce przez marksistów, a na Zachodzie przez Nową Lewicę - podkreślił prof. Jaroszyński. - Oni formują mentalność kolejnych pokoleń właśnie na sposób ostatecznie totalitarny. Trzeba się dokształcać, demaskować zło i fałsz po to, aby torować drogę dla cywilizacji personalistycznej, którą nasz wielki rodak Jan Pawel II nazywał cywilizacją miłości - dodał.
W sympozjum zorganizowanym przez Katedrę Filozofii Kultury KUL, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, Fundację "Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej", Gilson Society (USA), Facultad de Filosofía y Letras i Universidad de Valladolid (Hiszpania) wzięło udział kilkudziesięciu naukowców z Lublina, Torunia i Krakowa. Z powodów trudności komunikacyjnych związanych z erupcją wulkanów na Islandii nie przybyli goście z USA i Hiszpanii. Ich wykłady zostały odczytane. Uczestnicy konferencji minutą ciszy uczcili pamięć ofiar tragicznej katastrofy pod Katyniem.
Adam Kruczek, Lublin
Nasz Dziennik, 26 kwietnia 2010