Po sześciu latach istnienia Radia Maryja widać coraz wyraźniej, że jako Polacy znaleźliśmy dla siebie własny krwiobieg pozwalający na rozwój i uczestniczenie w życiu; i to nie tylko religijnym, ale również moralnym, społecznym, politycznym, ekonomicznym, naukowym czy artystycznym. Już docieramy do siebie, rozumiemy się, podobnie odczuwamy. Rodzina, którą tworzymy, coraz bardziej staje się narodem.
Przeciwne natomiast zjawisko obserwujemy wśród tych, którzy opanowali większość sektorów życia publicznego w Polsce, czy to we władzach, czy w mediach, czy na niektórych uczelniach: są agresywni, fałszywi, cyniczni (na tyle ich stać, bo mają władzę), ale równocześnie są jakby zakładnikami własnego kłamstwa i niewiedzy. Jest wręcz przerażający fakt, jak bardzo osobom piastującym stanowiska publiczne towarzyszy kłamstwo, które odbiera możliwość osobistego rozwoju, możliwość tworzenia społeczności zjednoczonych w dobru, a wreszcie możliwość brania odpowiedzialności za kogokolwiek. Na naszych oczach tworzy się skorupa, która coraz bardziej zasycha i odkleja się od żywej tkanki narodu. Stan taki jest dla nas wyzwaniem, abyśmy jeszcze bardziej pracowali nad sobą, nad naszą rodziną, nad społecznościami, wśród których mieszkamy.
Modlitwa, praca i nauka winny towarzyszyć człowiekowi przez całe życie. Bez prawdziwej modlitwy człowiek traci głębszy sens życia, bez pracy popada w gnuśność i lenistwo, bez nauki - tępieje. A właśnie bezsens, lenistwo i tępota charakteryzowały człowieka socjalistycznego, który ciągle jeszcze przygniata nas choćby siłą bezwładności. Wykorzystują to animatorzy socjalizmu, którzy w uśpieniu narodu widzieli i nadal widzą szanse dla siebie. A ponieważ Radio Maryja budzi naród do modlitwy, pracy i nauki, jest zaciekle atakowane.
Wcześniej usiłowano przemilczeć obecność Radia Maryja w życiu Polski, ostatnio zaś próbuje się je dezawuować. Otóż niektórzy zatroskani katolicy zaliczają działalność radia do postaw ekstremalnych, podobnych do lewicowych pism, znanych ze swej ordynarności. A ponieważ najbardziej pożądany jest umiar, więc z natury rzeczy radio nie może być zaakceptowane przez ludzi rozumnych i bogobojnych. Odrzućmy ekstrema - głoszą - a znajdziemy się na właściwej drodze.
Niestety, takie rozumowanie zawiera jeden istotny błąd. Złoty środek bowiem nie jest środkiem rzeczy, ale rozumu. To rozum ma odnaleźć właściwy środek, którego przekroczenie przez nadmiar lub niedomiar będzie dla człowieka czymś złym. Jeżeli ktoś na obiad postawi przed głodnym sto kilogramów ziemniaków, to zachowa umiar i rozum nie ten, kto zje połowę, ale ten, kto zje zaledwie jedną setną, a może jeszcze mniej. Od wielu okoliczności, które rozum wziąć musi pod uwagę, zależy odnalezienie stosownego środka, czyli umiaru. Jeśli ktoś będzie tonął, to zachowa środek nie ten, kto wyciągnie tonącego do polowy (np. tylko nogi), lecz ten, kto wyciągnie człowieka całego, aby mógł oddychać i aby nie zamarzł. A jeśli ktoś będzie okradał państwo, to roztropny będzie nie ten, który pozwoli ukraść połowę, lecz ten, który w ogóle do tego nie dopuści. Złoty środek jest ruchomy, rzadko jest nim połowa rzeczy, bardzo często zaś zbliża się on do ekstremów, bo są sytuacje, gdy trzeba wziąć wszystko albo, przeciwnie, nie wolno brać niczego.
Kiedy więc pada w kierunku Radia Maryja zarzut ekstremalności, to warto się zastanowić, czy w sytuacji, w jakiej znajduje się nasza Ojczyzna i nasz Kościół, ta ekstremalność nie jest właśnie złotym środkiem. Tak jak nie można odrzucać Dekalogu, tak też nie można przyjmować go tylko w połowie, on musi być przyjęty w całości. I właśnie ta całość, która z punktu widzenia rzeczy stanowi ekstremum, jest złotym środkiem z punktu widzenia dobra człowieka. Bo przecież tylko wybierając całość Dekalogu, człowiek wybiera drogę, która prowadzi do celu. Inne drogi są bezdrożami, krawędziami życia, z których łatwo się zsunąć i upaść; one więc są ekstremalne.
W tę kolejną rocznicę powstania toruńskiej rozgłośni, dziękując Bogu, módlmy się, aby pozwolił nam poprzez Rodzinę Radia Maryja odrodzić naród polski i by państwo nasze wróciło do odwiecznej cywilizacji chrześcijańskiej, poza którą nie ma dla nas przyszłości.
Piotr Jaroszyński
"Patrzmy na rzeczywistość"