Z prof. dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL oraz członkiem Rady Naukowej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Katarzyna Cegielska.
W rozpoczynającym się roku akademickim Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej uruchomiła nowy kierunek studiów - kulturoznawstwo. Na polskich uczelniach kierunek ten cieszy się dużą popularnością. Zajmuje trzecie miejsce po psychologii i dziennikarstwie. Skąd takie zainteresowanie kulturoznawstwem?
- Nasza młodzież ma duże zainteresowania humanistyczne, które jednak nie jest łatwo wpasować w tradycyjne programy studiów, nie mówiąc już o ubogim programie na poziomie szkoły średniej. Dominują nauki ścisłe, techniczne lub związane z biznesem. Dla osób wrażliwszych, które chciałyby poszerzyć swoje horyzonty umysłowe, a nie tylko koncentrować się na zdobyciu dobrze płatnego zawodu, dotychczasowy wybór wydaje się niezbyt bogaty i stąd właśnie bierze się przekonanie, że wiedza na temat kultury czy raczej różnych kultur przyniesie coś ciekawego i wartościowego. Dlatego młodzi ludzie chcą studiować kulturoznawstwo.
Paradoksalnie w Polsce i całej Europie przeżywamy kryzys kultury?
- Nie ma kultury jako takiej, są różne kultury. W naszym wypadku jest to kryzys kultury zachodniej, chrześcijańskiej, klasycznej. Ale z kolei zwolennicy postmodernizmu, patrząc na ten rozkład moralny, artystyczny czy intelektualny, powiedzą, że nareszcie kwitnie prawdziwa kultura i nie ma mowy o kryzysie, bo udało się pokonać "zniewalający" kanon Prawdy, Dobra i Piękna. Dlatego i z kulturoznawstwem trzeba być ostrożnym. Trzeba dobrze przyjrzeć się, kto wykłada, co wykłada i z jakiej perspektywy.
Czym jest kultura dla młodego człowieka? Jakie ma czy raczej jakie powinna mieć znaczenie w jego życiu?
- Kultura jest sposobem bycia człowiekiem. Bo choć każdy z nas z istoty swej jest człowiekiem, to jednak coś może robić lepiej lub gorzej, może śpiewać arię, fałszując, a może zaśpiewać czysto. Okres młodości to ten czas, kiedy jesteśmy niewyobrażalnie wprost otwarci na rozwój, wtedy rozstrzyga się właśnie, co i jak będziemy robić w wieku dojrzałym, kim będziemy jako ludzie. Tyle że nie jako jakieś abstrakcyjne jednostki, członkowie ludzkości, lecz jako osoby zakorzenione w określonej kulturze narodowej, wpisane w pejzaż własnej ojczyzny, członkowie wspólnoty, która mówi do siebie tym samym językiem. Na takie samookreślenie najlepszym czasem jest młodość.
Najczęściej kultura kojarzy się wyłącznie z imprezami kulturalnymi - z muzyką, sztuką. Młody człowiek, wychodząc na koncert, do kina czy teatru, mówi: "Idę się ukulturalnić". Ale kultura to, poza sztuką, także nauka, moralność i religia. Te dziedziny kultury są spychane na, a nawet poza margines życia?
- Pod wpływem marksizmu pojęcie kultury zostało zredukowane do sztuki, czego dowodem było funkcjonujące przez dziesiątki lat Ministerstwo Kultury i Sztuki (utożsamiające na drodze wyłączności kulturę ze sztuką). Mimo zmiany nazwy ministerstwa ta konotacja pozostała. A chodzi o to, że kultura obejmuje całe życie osobowe człowieka, nie tylko sztukę. Człowiek młody powinien pamiętać, że sprawności czysto zawodowe to tylko część tego, co powinno się opanować, że sztuka to nie tylko rozrywka, że trzeba jeszcze zabiegać o szlachetność moralną, inteligencję mającą zrozumienie dla mądrości, a wreszcie trzeba odnaleźć swoją relację do Boga, czyli religię. Skupianie się tylko na przyuczaniu do zawodu, choćby to były studia, to stanowczo za mało, aby w pełni przeżyć życie po ludzku.
Jak media w Polsce wpływają na kulturę?
- Media w większości bazują na kulturze masowej, która gubi zróżnicowanie między kulturą wysoką i niską, bo wszystko ma być niskie. Niskie to znaczy łatwe w odbiorze i odwołujące się przede wszystkim do konsumpcjonizmu, czyli po prostu fizjologii bycia człowiekiem. Wszystko, co wymaga wysiłku, przygotowania, czasu, pokory, jest eliminowane. Dlatego zbyt częste obcowanie z większością mediów niezwykle spłyca naszą osobowość, i to niezależnie od tego, czy ktoś ma sześć klas, czy jest profesorem, dziennikarzem, czy politykiem.
W mediach coraz bardziej widoczna jest walka z Kościołem, religią, a więc także z kulturą. Jak ustrzec się, jak bronić się przed degradacją kultury lansowaną w mediach?
- Kultura rodzi się i rozwija w człowieku, potrzebuje autentycznych kontaktów międzyludzkich, jest bowiem ostatecznie jakimś ludzkim przeżyciem wewnętrznym. To ja w sobie muszę odnaleźć radość, smutek, chęć, stanowczość, zrozumienie, nadzieję. Media mogą pomóc, ale nie zastąpią ani mojego własnego życia, ani przyjaźni, którą darzyć można tylko inną osobę, ani atmosfery, jaka wytwarza się choćby w czasie interesującego wykładu. Co więcej, media znajdują się często w takich rękach, które pewien typ przeżyć, i to dla człowieka najważniejszych, bo rozstrzygających o sensie jego istnienia, chcą w nim zadusić, by upodobnić nas bardziej do reagujących na bodźce (medialne) żyjątek niż na jednostki rozumne i zdolne do podejmowania własnych decyzji. Przed takimi mediami trzeba się bronić, nie dając im do siebie dostępu, a czas wypełniać aktywnie wedle własnych, przemyślanych pomysłów i projektów, w których nie może zabraknąć czasu na lekturę książki, spotkania z przyjaciółmi, uczestnictwo w koncercie czy na modlitwę.
Jak Pan Profesor odbiera ataki medialne skierowane w stronę Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej? Gdzie leży ich źródło i do czego zmierzają?
- Większość mediów jest narzędziem kreowania takiego wizerunku Polaka, który ma być istotą bezmyślną i bezwolną. Dlatego uczelnia, która uczy myślenia, pozwala poznawać klasyczną i narodową kulturę, która nie wstydzi się chrześcijańskiej tożsamości, musi dziś być na celowniku tych mediów, jakie zostały u nas założone z zupełnie innymi intencjami. Ciekawe, że młodzież nasza już po pierwszym roku studiów doskonale orientuje się, kto jest kim, i już nie daje się manipulować.
Czym będzie się różnić kulturoznawstwo w WSKSiM od tego samego kierunku proponowanego na innych uczelniach? Dlaczego warto wybrać te studia właśnie w toruńskiej uczelni?
- Kulturoznawstwo kulturoznawstwu nierówne. Różnie to bywa, bo dziedzina ta z punktu widzenia naukowego jest bardzo płynna i wiele zależy od samej uczelni (wydziału), na jakiej kulturoznawstwo jest organizowane. Mogą być różne nachylenia, zarówno kulturowe (np. zafascynowanie Wschodem), jak i ideologiczne (neomarksizm), tutaj nie ma obowiązkowego szablonu. Dlatego warto podkreślić, że kulturoznawstwo w naszej uczelni - choć otwiera się na różne kultury - najpierw wypełnia obowiązek wobec kultury własnej, polskiej, zachodniej, chrześcijańskiej, którą powinniśmy poznawać głębiej, a która, choć to paradoks, coraz mniej jest znana. Ważne jest też, kto naucza, bo trudno mieć zaufanie do naukowców "z odzysku" po marksizmie. My znaleźliśmy ciekawe kontakty z humanistami w Stanach Zjednoczonych, którzy myślą podobnie jak my i umieją nas docenić. Choć niewiele osób sobie to uświadamia, ale ta prawdziwa walka cywilizacji skupia się przede wszystkim na kulturze, bo ona formuje świadomość w sferze najważniejszych zasad i kryteriów. Musimy zdobywać wiedzę, ale i odzyskiwać smak, intuicję, wyczucie. Bo z tym ostatnim jest bardzo kiepsko. Na pewno warto takie studia u nas podjąć, by potem samemu mieć rozeznanie i pomagać innym, zagubionym, ale szukającym. Bo jest jeszcze taka młodzież, wrażliwa, inteligentna, ambitna. A życie człowieka, który potrafi z pełną świadomością żyć kulturą, jest niewyobrażalnie bogate. Nawet milionerom się o tym nie śniło. Więc warto postudiować.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik, 7 październik 2007
Józef Ignacy Kraszewski (cytat, w: Dola i niedola)
Panie Profesorze serdecznie dziękuję za poszerzanie moich ciasnych horyzontów.
Panie Profesorze, humaniści są wszędzie ! są doskonali humaniści we wszystkich krajach świata, zarówno w Rosji, we Włoszech czy Peru ..
Dlaczego ciągle to zafascynowanie i idelizowanie Stanów Zjednoczonych ? …
Jak słychę że coś co jest stawiane za wzór pochodzi ze Stanów Zjednoczonych .. to dostaję mdłości !!!
na litość Boską, zapomnijcie o Stanach, ten kraj nie ma przyszłości …. ponieważ ten kraj “wali “ (poświęca) tak przeogromne pieniądze na zbrojenia że … głowa mała …