Dostrzegając dziś negatywne skutki panującej w Polsce po wojnie ideologii (czy to na polu ekonomicznym, czy politycznym), nawet nie zdajemy sobie sprawy, do jakiego stopnia upadła kultura polska. Co więcej, nie wiemy, że proces ten był dokładnie zaplanowany. A pod noszenie upadłej kultury nie dokonuje się natychmiast, lecz trwa przez pokolenia, i to przy założeniu, że w tym kierunku prowadzone są działania, a nie podtrzymywany jest zastój lub dalsza degradacja. Najgorszy jest stan, w którym brak nam porównania, bo wówczas wydaje się nam, że tak jak jest, jest całkiem w porządku. Łatwo o porównanie w sprawach prozaicznych, przyziemnych, łatwo stwierdzić, które buty są lepsze, którym samochodem wygodniej się jedzie, ale w dziedzinie kultury nie jest to takie proste.
Weźmy jedną z najpiękniejszych i najszlachetniejszych sztuk, jaką jest teatr. Teatr rozpoczął się przed mniej więcej dwoma i pół tysiącem lat w Grecji, jego esencją jest tragedia. Na scenie stoi człowiek i do nas mówi, słowo dociera do nas bezpośrednio, żywe i pełne sensu. Ów człowiek mówi np. tak:
„Ojcze, najwyższym darem łaski bogów Jest niewątpliwie u człowieka rozum. [...] Bo kto jedynie sam sobie zawierzy, Na swojej mowie polega i duszy, Gdy go odsłonią, pustym się okaże. Choćby był mądrym, przystoi mężowi Ciągle się uczyć, a niezbyt upierać. Widzisz przy rwących strumieniach, jak drzewo, Które się nagnie, zachowa konary, A zbyt oporne z korzeniami runie. Także i żeglarz, który zbyt naciągnie Żagle i folgi nie daje, przewróci Łódź, będzie płynął uczepiony deski. Ustąp ty przeto i zaniechaj gniewu, Bo jeśli wolno sądzić mnie, młodszemu, Mniemam, że taki człowiek najprzedniejszy, Który opływa w rozum z przyrodzenia; Jeśli tak nie jest - a i to się zdarzy, Niechaj rad dobrych zbyt lekko nie waży."
Te słowa wypowiada Hajmon do swego ojca Kreona, w sztuce Eurypidesa, zatytułowanej „Antygona" (683-723). Jak pamiętamy, właśnie Hajmona grał kiedyś w latach młodzieńczych Karol Wojtyła. Przez dwa i pół tysiąca lat kultura zachodnia wzbogacała się o dzieła dramatyczne zarówno te greckie, rzymskie, jak i średniowieczne, a potem większość narodów europejskich doczekała się swoich mistrzów. Doczekaliśmy się i my: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Wyspiański — to są loty najwyższe.
W czasie rozbiorów, jak i w okresie międzywojennym teatry polskie tętniły życiem, wystawiając klasykę obcą i polską. Zdawano sobie bowiem sprawę, jak wielką rolę w utrzymaniu poziomu ducha narodu odgrywa właśnie teatr. Przespacerujmy się wobec tego dziś po teatrach stolicy Polski, przeczytajmy tytuły sztuk: Dom wariatów, Mr Love, Odchodzi mężczyzna od kobiety, Związek otwarty, Alicja w krainie szachów, Janek Wędrowniczek Miś Tymoteusz i Psiuńcio, Elvjs, Metro, Zgaga, Alpejskie Zorze, Pokojówki, Z rączki do rączki.1 Oczywiście jest i klasyka zarówno obca, jak i polska, jeden z teatrów wystawia dzieła wszystkie Szekspira, jest to karykaturalny zlepek cytatów z różnych sztuk tego wielkiego autora. Inny teatr wystawia arcydzieło Juliusza Słowackiego którego akcja osadzona jest w prehistorii Polski: aktorzy jeżdżą na motocyklach, widocznie chodzi o to, żeby zatruć nasze dzieje i zbezcześcić pamięć wieszcza; a obecnie w Teatrze Polskim w związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia przygotowywana jest sztuka, w której szydzi się z Matki Boskiej. Pytamy więc: w jakich czasach żyjemy? w jakiej cywilizacji? w jakim kraju? Azali to naprawdę Polska?
Zazwyczaj ludzie dociśnięci bieżącymi potrzebami i trudnościami, pozbawieni dobrego wykształcenia i wyrobionego smaku - nie zdają sobie sprawy, że najistotniejszym punktem walki cywilizacyjnej, ekonomicznej, politycznej jest nie co innego, jak właśnie KULTURA. Kultura jest bowiem tym najczulszym i najbardziej ludzkim punktem, ku któremu wszystko prowadzi, jest tym soczystym owocem pełnym ziaren, dla którego roślina pobiera soki, przyobleka się w liście, wypuszcza kwiaty.
Z natury wszystko co jest w człowieku, poczynając od najprostszych czynności fizjologicznych a kończąc na aktach duchowych, ukierunkowane jest na jeden cel - jest nim kultura. Jak zwierzęta rozwijają się ku pełni swoich sprawności, ku zdobyciu odpowiedniego umięśnienia, skóry, sylwetki, tak w przypadku człowieka istnieje naturalna inklinacja do rozwoju w nim kultury. Bo to stanowi istotę człowieka i po to człowiek żyje. Jest dużo zamieszania z okazji zdobywania pokarmu, ubierania się, mieszkania, ale celem - jest zawsze kultura.
Życie społeczne można tak ustawić, że ludzie będą żyli dla właściwego sobie celu, a więc dla kultury, albo można przechwycić ten cel, zabrać go sprzed oczu ludzi, aby ludzie kręcili się w kółko i żyli bez sensu. Istota każdego totalitaryzmu i każdej ideologii sprowadza się właśnie do tego, że człowiek pozbawiany jest realnego celu życia. My w dalszym ciągu od czasu wprowadzenia komunizmu w Polsce uczestniczymy w systemie, który społecznie pozbawia nas celu życia, bo odbiera nam kulturę.
Ci, którzy zdobyli władzę polityczną w Polsce po wojnie, doskonale zdawali sobie sprawę z kluczowej roli kultury. Podbić dane spo-łeczeństwo, to ostatecznie zniewolić jego duszę, a więc zawłaszczyć jego kulturę. Równocześnie opanowanie kultury danego narodu przez obcych sprawia, że naród ten przestaje postrzegać własną niewolę. To przecież kultura otwiera oczy człowiekowi na świat, jeśli więc naród traci własną kulturę, to i traci wzrok.
Są posunięcia czysto administracyjne, ale są i bardziej wyrafinowane. Pierwsze ministerstwo kultury powołał nie kto inny jak Włodzimierz Lenin. Po co? Po to, żeby administracyjnie podporządkować nowej ideologii całe życie kulturalne. To ministerstwo kultury dokonuje nominacji na dyrektorów placówek kulturalnych, takich jak teatry, muzea czy biblioteki, to ministerstwo kultury zarządza finansami, jednym da, innym nie da. Niejaki Krasucki, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Francji, wprost przyznawał, że w walce klas kultura nie jest terenem neutralnym, rodzajem Szwajcarii politycznej, ale jest elementem ogólnej walki, której celem jest transformacja społeczeństwa. Z kolei przedwojenny włoski komunista, Antonio Gramsci, nawoływał, aby ujarzmić aktywność kulturalną, uczynić ją zależną od polityki i ministerstw. Ale nie tylko, twierdził jeszcze, że nie wystarczy zawładnąć ministerstwami, należy jeszcze podbić umysły, łamiąc znaki i symbole, przy których pomocy ludzie się porozumiewają, by następnie zaszczepić w nich nowe sposoby myślenia i działania, zgodne z nową ideologią.2
W roku 1919 w Dusseldorfie ogłoszono szereg reguł pomocnych dla przeprowadzenia rewolucji. Możemy tam przeczytać, że należy opanować środowisko krytyków sztuki oraz kierownictwa muzeów, spowodować upadek norm moralnych, wciskając pornografię i obsceniczność do gazet, ilustrowanych tygodników i książek. Śledząc dziś po tylu latach zawartość większości mediów, widzimy, że tamta rewolucja jeszcze się nie skończyła, że tamte dyrektywy nadal obowiązują: obsceniczoność i upadek norm moralnych. A dlaczego tak ważni są krytycy sztuki? A dlatego, że oni urabiają masową opinię na temat dzieł sztuki i twórców, zarówno dawnych, jak i nowych. Dlaczego tak ważne są muzea? — bo muzeum jest oknem w przeszłość, można przeszłość ukazać wspaniałą i budującą, a można karłowatą i obcą. Dlaczego tak ważne są biblioteki? A dlatego, że masowy czytelnik korzysta z bezpłatnej biblioteki, choć nie wie, że księgozbiór jest ideologicznie selekcjonowany. W jednej z dzielnicowych, ale naukowych bibliotek Warszawy znaleźć można wszystkie dzieła Marksa i Lenina, ale ani jednej książki Ojca Profesora Krąpca.
Potrzebujemy kultury, która z jednej strony nas samych buduje do pełni człowieczeństwa, z drugiej zaś - otwiera nam oczy. Jedno idzie w parze z drugim: kultura budując nas, otwiera nam oczy. To jest najgłębszy wymiar bycia człowiekiem. Arcydzieła kultury zachodniej budują i otwierają oczy, dlatego każde pokolenie ich potrzebuje, aby wyrastać na ludzi. Każde pokolenie musi przejść przez Ajschylosa, Sofokiesa, Eurypidesa, Szekspira, Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego, aby nie skarłowacieć i aby nie być ślepym. Jeżeli dziś jesteśmy w dalszym ciągu tego pozbawieni, to znak, że antyludzka ideologia, niezależnie od takich czy innych nazw, jeszcze się nie skończyła, to znak, że rozdawanie stanowisk i kreowanie autorytetów dokonuje się nadal wedle dawnego klucza, obejmującego nawet ko-ligacje stalinowskie.
A my jesteśmy Polakami, my rozumiemy, że człowiek potrzebuje kultury autentycznie ludzkiej, a nie totalitarnej, nawet jeśli ta ostatnia stroi się dziś w piórka wolności i demokracji. I dlatego cały nasz wysiłek i całe nasze serce wkładamy w to, aby tę kulturę ludzką w naszym narodzie, i nie tylko, bo korzystają z naszej pracy również inne narody, odbudowywać. To jest ten motyw przewodni Lubelskiej Szkoły Filozoficznej, i tego, jako kolejne pokolenia uczniów, nauczyliśmy się od naszego Mistrza, Ojca Profesora Krąpca. Wierzę, że w naszych sercach nadal mieszka kultura polska. Trzeba tylko, aby ten żar buchnął płomieniem, aby ogrzał i oświecił tylu naszych ciągle jeszcze zagubionych rodaków, w kraju i na świecie. A gdy odzyskamy naszą kulturę, odzyskamy wszystko. Bo taka jest potęga kultury polskiej, że wznosi ku Bogu, buduje prawdziwie ludzką solidarność, a gdy trzeba, zagrzewa do boju. Bądźmy więc Polakami i nie pozwólmy odebrać sobie tego najcenniejszego skarbu.
Piotr Jaroszyński
"Ocalić polskość"
Przypisy:
1. Zob. „Informator Kulturalny Stolicy", nr 11 (35), repertuar na listopad 1999.
2. „Revue de la politique francaise",42, 499, 1998, s. 24n.