Od pewnego czasu Ojczyzna nasza przeżywa istny najazd Hunów podobny do tego, jaki miał miejsce w średniowiecznej Europie. Tym razem jednak barbarzyńcy upatrzyli sobie naszą przestrzeń wzrokową. Ściany domów, ulice miast, szosy są obkładane coraz bardziej natrętną pornografią. Mało tego, pornografia przechodzi w zboczenia, te w fizjologię, a fizjologia - w bestializm. Poruszanie się w tym zwyrodniałym świecie obrazu budzi coraz większy wstręt, a wręcz obrzydzenie. Można być pewnym, nie jest to sztuka i nie jest to reklama, jest to natomiast objaw całkowitego upadku kultury. Komuś koniecznie zależy na tym, aby docierać do naszej świadomości i podświadomości za pomocą wzbudzania odruchów wymiotnych.
Człowiek nie jest czystym duchem, aniołem, ale człowiek nie jest też czystym ciałem, zwierzęciem. Jeżeli spełniamy czynności niższe, zbliżone do świata zwierzęcego, to staramy się zachować dyskrecję, właśnie z uwagi na szacunek dla naszej ludzkiej godności, która ma źródło w naszym duchu. Można powiedzieć, że im wyższa kultura cechuje jakieś społeczeństwo, tym z większym taktem podchodzi się do prozy życia związanej z jego zachowaniem i przekazywaniem. Można szarpać mięsiwo paznokciami, a można posługiwać się widelcem i nożem. Nikt nie przeczy, że człowiek nie jest samym duchem, ale redukowanie bytu człowieka do fizjologii świadczy albo o braku wiedzy, albo o jakiejś celowej próbie obniżenia rangi człowieczeństwa w danym społeczeństwie.
Gdy przekraczamy granicę Polski i wjeżdżamy na Zachód, widzimy zdecydowanie mniej reklam. W Niemczech obowiązuje zakaz ustawiania reklam wzdłuż szos. Powód jest prosty, prowadzenie samochodu to zajęcie bardzo odpowiedzialne, kierowcę powinno jak najmniej rzeczy rozpraszać. Podobnie jest w innych krajach zachodnich. Jeżeli więc u nas wzdłuż szos spotykamy tak nieprawdopodobną ilość billboardów, to można przypuszczać, że staliśmy się obiektem jakiegoś podboju, który nie liczy się ani z dobrymi zwyczajami, ani z bezpieczeństwem ruchu drogowego. A cóż mówić o miastach, które dosłownie duszą się od plakatów, na które patrzą codziennie oczy milionów mieszkańców. Wśród tych mieszkańców są bardzo często dzieci. Nie szanuje się ich wrażliwości, skromności, trudnej drogi prowadzącej do dobrego wychowania.
Napadli więc na nas, na polski naród, barbarzyńcy. Nie wiadomo dokładnie, kim są. O ile bowiem dzieła wybitne są zazwyczaj podpisane, wiemy kto namalował Mona Lisę, a kto Straż Nocną, o tyle reklam nikt nie podpisuje. Albo się wstydzi, albo nie chce brać odpowiedzialności, ukrywa się, chce pozostać anonimowy. Tymczasem owo dzieło zatruwa dusze mieszkańców w większym stopniu niż spaliny ciało.
Cywilizacja oparta na czystej fizjologii i konsumpcjonizmie gardzi człowiekiem. Traktuje człowieka jako istotę zniewoloną przez odruchy, nad którymi nie da się zapanować. Odpowiednia dawka fizjologicznych reklam wytwarza statystyczną reakcję w olbrzymiej masie ludzi, którzy pędem, nie patrząc na to, czy to świątek, czy piątek, lecą na zakupy, oglądają bezeceństwa w telewizji, czytają kłamliwe gazety. Reklamy prowokują do reakcji nieomal zwierzęcych, jakim ulegały nikomu nic nie winne psy Pawłowa. W sposób szczególny zaatakowano ostatnimi laty naród polski, osłabiony i zmaltretowany przez komunizm. Można odnieść wrażenie, że nowoczesna reklama zadziałała na Polaków tak silnie jak alkohol na Indian, którzy po dosłownie niewielkiej dawce słaniają się na nogach. Polacy słaniają się od uderzenia młotem reklam, zdradzając całkowity brak odporności moralnej i intelektualnej. Nieznany wróg od razu to spostrzegł i przystąpił do reklamowego rozbicia w drobiazgi naszych dusz. Jeżeli jesteście tak słabi i tak podatni, to macie więcej, więcej pornografii, fizjologii, bestialstwa. Macie wy i wasze dzieci, wyrastajcie w świecie, który nie zna nic poza fizjologią.
Jeszcze jest pora, abyśmy zastanowili się, kim mamy i chcemy być. Jakie jest nasze miejsce i rola w świecie? Przed 150 laty Zygmunt Krasiński pisał: „Kto celem sobie obrał przebydlęcenie ludzkości, ten wprzód Chrystusa wyrugować musi znad powierzchni ziemi i siebie samego ogłosić bóstwem planety."1 A zatem pornografia, fizjologia, konsumpcjonizm tak natarczywie wdzierające się w nasze życie pochodzą ze źródeł, których celem jest przebydlęcenie ludzi po to, aby świat zdechrystianizować. Te prozaiczne zdawałoby się reklamy mają głębsze podłoże religijne, a właściwie antyreligijne. Przebydlęcić człowieka - to znaczy zabrać mu życie duchowe i odniesienie do prawdziwego Boga.
Jako naród od tysiąca lat chrześcijański stajemy dziś na rozdrożu, musimy wybrać dalszą dla nas drogę. Za 10, 20 lat zobaczymy tragiczne skutki zmiany stylu życia, w którym nie liczy się godność człowieka. Wiele z tych zmian może być beznadziejnie nieodwracalnych. Dlatego już dziś musimy zastanowić się, co robić, aby nie pozwolić na tak cyniczne niszczenie naszych wartości na reklamach, w prasie i w telewizji. To nie jest rozrywka, tu rozstrzygają się dalsze losy naszego narodu.
Piotr Jaroszyński
"Kim jesteśmy"
Przypisy:
1 Z. Krasiński, O stanowisku Polski z Bożych i ludzkich względów, w: Pisma filozoficzne i polityczne. Warszawa 1999. s. 62.