Położenie obecne, w jakim znajduje się nasza Ojczyzna, jest przejściowe. Kto w to wątpi, albo nie jest Polakiem, albo jest małego ducha. Trudno bowiem zaakceptować stan rozkładu cywilizacyjnego, w jaki wpychani jesteśmy przez zdemoralizowanych i zbankrutowanych osobników, choćby i mieli poparcie w świecie ze strony podobnych im indywiduów. Wiadomo, similis simile gaudet - podobne cieszy się podobnym, a tzw. świat czy Zachód wyraźnie gdzieś zabrnął i znalazł się w przerażającej duchowej próżni.
Każdy, kto miał okazję ostatnimi czasy wyjechać na Zachód, mógł się przekonać, że mimo tzw. dobrobytu, traci on blask, pogodę ducha i radość. A to jest wynik rozkładu ideowego. Bo człowiek (lub społeczność), któremu o coś sensownego chodzi, zachowuje wewnętrzną pogodę mimo trudności i przeszkód, a widać to chociażby w promienności oczu mimo chorób, mimo wieku.
Gdy natomiast patrzymy nawet na młodych stosunkowo ludzi, którzy zaprzedali się tej szatańskiej ideologii, widzimy, że coś strasznego dzieje się z ich twarzami, że szybko się starzeją, że oczy ich są nieuchwytne, mętne, jakby ich dusza nie należała już do nich.
Nasz naród przechodzi teraz nieco przyspieszony moment samodzielnego podrywania się do lotu. Wiele instytucji i osób zawiodło, szczególnie te, którym naród oddał przewodnictwo na ten trudny okres odzyskiwania suwerenności. Jest to bardzo przykre, ale musimy się jak najszybciej otrząsnąć. Zresztą, udało się Polskę pozbierać po rozbiciu dzielnicowym, po najeździe szwedzkim, po zaborach, po komunie, więc chyba w naszych genach jest jakiś specjalny składnik do spraw restytucji narodu i państwa polskiego, który po kolejnym, ale przecież krótkim najeździe socjalistycznego liberalizmu, pozwoli nam odetchnąć naszą własną piersią, spojrzeć naszymi oczami, poczuć naszym sercem.
Bo jest sens, by istniał naród polski, by trwało niepodległe państwo, bo my mamy sobie wiele do powiedzenia i mamy dużo dobrego do zrobienia, nie tylko dla siebie - dla innych też.
Już niedługo puści mróz, zacznie gwałtownie topnieć śnieg, bo słońce jest coraz wyżej. Będziemy z niepokojem oczekiwać, aby ten cały brud, jaki przez jesień i zimę nagromadził się w naszych sercach, spłynął jak najszybciej, i by nasze przymrożone umysły odzyskały giętkość i sprawność w czytaniu rzeczywistości. I dobrze będzie przejść się po polskiej scenie, jak leśniczy, który wiosną ogląda szkody wyrządzone przez zimę, a także przez kłusowników.
Na nas też, zmęczonych i osłabionych pięćdziesięcioletnią niewolą, zasadzili się najrozmaitsi kłusownicy, pozastawiali na Polskę wnyki w gospodarce, w bankach, w polityce, w mediach. Niektórzy czynili to nawet pod szyldem Kościoła i katolicyzmu. Zanim więc rozpoczniemy wiosenne prace, przejdźmy się i zobaczmy, kto, co, w jaki sposób...
I nie bójmy się, z gorszych opresji już wychodziliśmy, byle tylko serce polskie zaczęło w nas bić, a rozum nie brał kłamstwa lub iluzji za prawdę. A wtenczas, jak śpiewał Krzysztof Kamil Baczyński:
„z naszych to ramion,
czy tak, czy siak,
wytryśnie Polska
wolna jak ptak".
Piotr Jaroszyński
"Naród tylu łez"