W chwilach przełomowych, a do takich należy czas obecny, naród łatwo stracić może orientację i zostać wywiedziony w pole. Co wówczas robić? Aby do tego nie dopuścić zwracać się musimy ku tym wielkim Polakom, których energia i przenikliwość ocalały naród i wyzwalały państwo. Nie brak nam takich ludzi, wystarczy sięgnąć do skarbca naszej kultury.
Posłuchajmy: „Wraz ze zdrowym ziarnem powiało po nas tumanem plewy i pośladu. [...] W sercach nieład uczuć, w umysłach pojęć zamęt. Uczą nas szacunku do obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzieć ojców i braci, za to, że nie gorzej, lecz inaczej tylko myślą. [...] W odwieczną budowę świątyni narodu, której potężne wrogów ramiona zburzyć nie zdołały, biją dziś już młoty bratnią kierowane ręką: dla nowych gmachów pono naszych tylko gruzów potrzeba, jak gdyby owych budowniczych na własną nie stać było cegłę. Nad białoskrzydlnym, niezmazanym, najczcigodniejszym Ojczyzny symbolem kraczą kruki i wrony, chichocą obce a złowrogie puszczyki, urągają mu nawet swojskie, zacietrzewione orlęta. »Precz z Polską« - wołają - »niech żyje ludzkość!«. Jak gdyby życie ludzkości ze śmierci narodów powstać mogło!...".
Te słowa, jakże aktualne, wypowiedziane zostały w roku 1910 (!) we Lwowie przez naszego wielkiego artystę a później męża stanu - Ignacego Jana Paderewskiego - w stulecie urodzin Chopina.
Bo czyż dzisiaj, po nominalnym odzyskaniu niepodległości, nie zasypuje się nas, naród osłabiony półwiekową niewolą, plewami demoralizacji, kłamstwa i brzydoty, byśmy sobą nic nie przedstawiali? Czyż tak zwani Europejczycy nie próbują nas ciągle odszczepić od soków ojczystego korzenia, byśmy wyschli? Czyż nie uczy się obojętności, a wręcz pogardy dla rodaków i narodowego dziedzictwa, byśmy utracili jakąkolwiek siłę? Czyż nie pamiętamy owej wrony, o której proroczo mówił również Prymas Tysiąclecia w swoich „Zapiskach", a która dalej kracze?
Doprawdy, odnieść można wrażenie, iż Polska ciągle komuś przeszkadza i że to, co od kilku lat się dzieje - gdy wydawało się, że ona jest tuż, tuż, a nagle znowu zaczęła się oddalać - to nie przypadek.
Co więc jest takiego w Polsce, co urzekało i przyciągało jednych, tak że gotowi byli oddać dla niej majątek, zdrowie, a nawet życie, w drugich natomiast wyzwalało najpierw strach, a potem agresję i nienawiść?
Miarą osiągnięć wszelkich kultur i cywilizacji jest ich stosunek do człowieka. Czy są one po to, by człowiek mógł się rozwijać, by stać się dojrzałym, suwerennym podmiotem? Taki jest wówczas, gdy umie poznać prawdę i umie pójść za realnym dobrem. Ale taki człowiek może być dla danego systemu lub władzy zagrożeniem i w konsekwencji trzeba zablokować jego rozwój, poczynając od utrudnionego macierzyństwa, poprzez pusty dom, zakłamaną szkołę, manipulujące mass media, aż do tak zwanych skutecznych polityków, popisujących się przed narodem swoją niemoralnością.
Wydaje się, że właśnie w kulturze polskiej, w naszej historii ciągle przebija ten pierwszy ideał, ta jakaś niezwykła szlachetność, tak bardzo odstająca od wzorców państw sąsiednich i dawniej, i dziś, które na różne sposoby chciały koniecznie podporządkować sobie człowieka.
Szlachetność tę widać w wierszach Kochanowskiego, Mickiewicza, Baczyńskiego, widać w muzyce Chopina i Moniuszki, w malarstwie Matejki i Grottgera. Jest w naszej polskiej kulturze zaklęty ideał, o który jeśli ktoś się otrze, to reszta staje się drugorzędna. On sprawia, że człowiek nawet jeśli nic nie ma, to i tak jest kimś; tak jak nic już nie miało tyle pokoleń zesłańców, a jednak bił od nich blask wewnętrznej godności, do której nie miał dostępu ani knut, ani nawet śmierć.
To ta godność była zawsze solą w oku naszych zaborców, a dziś - światowych ideologów i lichwiarzy. Urzeczywistniając niepodległość musimy wiedzieć, o co nam chodzi, jakie jest to nasze wspólne dobro, inaczej ciągle będziemy popychani i ciągle będziemy narzekać. Zła i przeciwności zawsze jest dużo. Zastanówmy się jednak, co nas łączy i do jakiego celu zmierzamy, wówczas nawet przeciwności użyte być mogą na naszą korzyść. Jesteśmy przecież narodem, a nie przypadkowym zbiegowiskiem...
Piotr Jaroszyński
"Rozmyślania o mojej Ojczyźnie"