Człowiek nie może żyć bez pracy. Nie chodzi tu jednak o pracę jako źródło dochodu, ale o pracę jako aktywność, którą podejmujemy w sposób systematyczny po to, by coś urzeczywistnić. Szczególne znaczenie odgrywa praca, która określa się mianem fizycznej. Nazwa ta jest myląca, ponieważ cokolwiek człowiek robi po ludzku, jest zarazem fizyczne, psychiczne i duchowe.
Nawet tak prozaiczna czynność jak kopanie ziemi, jest czynnością nie tylko rąk; angażujemy się przecież w całości, mając na myśli choćby wsianie ziaren, z których wyrosną piękne kwiaty albo smaczne warzywa. Podobnie gdy przygotowujemy drzewo na opał, musimy najpierw drzewo ściąć, potem je podzielić na bierwiona, pozwolić, by wyschło, a następnie ułożyć w drewutni. Wszędzie tam, gdzie człowiek tworzy wokół siebie własne gospodarstwo, odkrywa mnóstwo zadań, jakie go czekają, odkrywa pracę.
Praca jest trudem. Wymaga wysiłku, wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, czasem wydaje się czymś ponad nasze siły. Musimy się do niej odpowiednio przygotować, nawet się przemóc. Ale jest też czymś niezbędnym. Nie tyle dlatego że bez pracy człowiek pewnych rzeczy nie osiągnie, ale dlatego, że bez pracy nie będziemy się prawidłowo rozwijać. Jest tu jakiś paradoks, którego źródła sięgają skutków grzechu pierworodnego, gdy właśnie z powodu grzechu człowiek ma pracować w pocie czoła. Mimo tego potu człowiek ma pracować. Rozwiązaniem nie jest ucieczka od pracy i związanego z nią wysiłku. Dzięki pracy człowiek zachowuje odpowiednią kondycję i może budować wokół siebie swój własny świat.
Praca, której wymierny efekt widać na zewnątrz, np. gdy stawiamy płot, posiada swoje skutki również wewnątrz nas: aby tę pracę wykonać, potrzebujemy wewnętrznej mobilizacji, musimy przecież mieć jakiś plan, musimy zgromadzić materiał, musimy wykonać mnóstwo drobnych czynności, by w końcu powstała rzecz tak prozaiczna jak płot. Ciągle jednak obecne jest nasze zaangażowanie psychiczne i intelektualne, a nie tylko trud fizyczny. I choć naszą uwagę skupiamy na efektach zewnętrznych, to jednak każda praca przebiega również wewnątrz nas. W sposób dramatyczny mówi o tym ten sławny wiersz św. Jana Pawła II zatytułowany «Kamieniołom»:
Słuchaj, kiedy stuk młotów miarowy i tak bardzo swój
przenoszę wewnątrz ludzi, by badać siłę uderzeń –
słuchaj, prąd elektryczny kamienistą rozcina rzekę –
a we mnie narasta myśl, narasta dzień po dniu,
że cała wielkość tej pracy znajduje się wewnątrz człowieka.
Widzimy, jak cywilizacja konsumpcjonistyczna oparta na technice sprawia, że człowiekowi coraz mniej chce się pracować w ramach własnego gospodarstwa, jak coraz częściej chciałby mieć wszystko na raz i na pstryk. A im ktoś jest bogatszy, tym więcej ma takich pstryków. I tu jest właśnie pułapka. Albowiem wszyscy, biedni czy bogaci, potrzebujemy pracy, która zrosi nasze czoło potem. Wtedy człowiek odzyskuje równowagę psychiczną, wtedy odzyskuje smak, bo najlepszy nie jest już napój gazowany z dodatkiem sztucznych barwników, konserwantów i ton cukru, ale czysta woda.
Dzięki pracy kształtujemy świat wokół nas na nasz indywidualny sposób, bo nasza indywidualność może znaleźć dla siebie wyraz. Technika odbiera nam inicjatywę, pozbawia wysiłku, zamazuje naszą niepowtarzalność, staje się wielką pułapką, bo wabi nas swoimi ułatwieniami, ale ukrywa cenę, jaką musimy za nie płacić.
Oczywiście nie chodzi o to, żeby wracać do epoki kamienia łupanego, żeby w ogóle zrezygnować z takich urządzeń jak samochód, telefon czy komputer. Ale można korzystać tak, by zostawić furtkę właśnie na pracę. Piszemy na komputerze, a może warto od czasu do czasu pobawić się w kaligrafię, aby kreśląc piękne kształty liter, napisać list do bliskiej osoby? Używamy telefonów komórkowych. A może spotkać się czasem osobiście, by ze sobą porozmawiać? Na działkach furorę robią różnego rodzaju maszyny spalinowe lub elektryczne do koszenia trawy, a może prościej i ciszej posługiwać się kosą?
Drobne wyrzeczenia, dawkowany wysiłek, a świat jakiś bliższy, normalniejszy, ludzki, nasz – dzięki pracy.
prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Magazyn Polski, nr 8, sierpień 2016