Profanacja obrazu Matki Bożej, jaka ma miejsce w Brukseli, spotyka się z licznymi protestami zarówno w Polsce jak i za granicą. Świadczy to o zdrowej wrażliwości naszych rodaków, którzy nie wahają się dać publicznego wyrazu dla swego oburzenia. Warto więc przy okazji zwrócić uwagę na pewien szczegół, który wygląda dość niewinnie, a jednak posiada swój ciężar gatunkowy.
Aby dopasować protest do języka prawniczego używa się często sformułowania „obraza uczuć religijnych". Taka jest bowiem kategoria prawna, wedle której można skierować sprawę do sądu. Ale zastanówmy się przez chwilę nad tym sformułowaniem: obraza uczuć religijnych. Do jakiego stopnia nastąpił upadek kultury prawniczej, jeśli religia została zredukowana do poziomu uczuć. To prawda, że człowiek, który wierzy, który się modli, może przeżywać bardzo uczuciowo swoją wiarę, ale przecież uczucia są tylko wtórnym dodatkiem do wiary, która przede wszystkim należy do aktów duchowych. Uczucia powstają na skutek przeżyć zmysłowych, ich powód jest natury materialnej. Smaczny posiłek daje uczucie błogości, uderzenie pięścią wywołuje ból. Nie tylko człowiek posiada uczucia, lecz również zwierzęta. Pies merda ogonem na widok wracającego pana, warczy na widok innego psa. Ale zwierzę nie posiada uczuć religijnych, bo nie ma ducha.
Przeakcentowanie uczuć w odniesieniu do religii jest dziedzictwem XVIII-wiecznego materializmu, który dążył do tego, aby człowieka zrównać w reakcjach ze zwierzętami. A ponieważ w oświeceniu poznanie racjonalne zostało zawężone tylko do poznania matematycznego, to religia uznana została za coś irracjonalnego, coś nierozumnego, coś sprzecznego z rozumem, co może mieć miejsce tylko na poziomie niższym, czyli irracjonalnych uczuć. I stąd dziś doszło do tego, że musimy bronić religii poprzez obronę uczuć religijnych. Jak to wypacza całą istotę religii!
Religia jest przecież więzią (religo, -are) między człowiekiem i Bogiem. Święty Tomasz powie: „Religio importat ordinem ad Deum, ad quem ordinat hominem", - religia zawiera podporządkowanie człowieka Bogu, któremu człowiek jest podporządkowany. (S.Th. II-II, 81, lc) Bóg zaś jest absolutnie niematerialny. Dlatego nasze odnoszenie się do Boga musi opierać się przede wszystkim na tym, co w nas samych jest duchowe, czyli na rozumie i na woli, te dwie władze są w nas niematerialne. Punktem wyjścia religii nie mogą być uczucia, ale musi być nasz duch. Sentymentalizm religijny może bardzo szybko zniweczyć najgłębszy sens wiary. Dlatego broniąc religii musimy uważać, aby nie wpaść w pułapkę sentymentalizmu, do której zapraszają nas współcześni obrońcy tzw. praw człowieka.
Jeżeli sprowadzimy wiarę do uczuć, to nie tylko pojawia się niebezpieczeństwo, że Pana Boga pojmiemy na sposób materialny, ale również że Pan Bóg będzie li tylko naszym subiektywnym doznaniem. Stąd krótka droga do bałwochwalstwa i politeizmu - każdy ma swego osobistego bożka, którego po swojemu odczuwa. Ale na szczęście prawo chroni takie odczucia i można się zwrócić do sądu w sprawie obrazy uczuć religijnych, a sąd łaskawie rozpatrzy skargę. Cóż za pomieszanie porządków! Jaki upadek cywilizacji zachodniej, w ramach której przecież i filozofia, i teologia tak precyzyjnie kwestię tę analizowały. Św. Tomasz z Akwinu pisał: „Fides non est contra rationem, sed supra radonem, non destruens eam, sed concaptivans eam..." - wiara nie jest przeciwko rozumowi, lecz jest ponad rozumem, nie niszczy rozumu, lecz współdziała z nim... (I, prol. 3, 5m) Wiara więc jest nie tylko czymś wyższym od uczuć, ale również jest czymś wyższym od rozumu. Nie oznacza to jednak, że jest nieracjonalna, wiara wykracza ponad rozum. Dzieje się tak dlatego, że Bóg jako przedmiot wiary jest zbyt wielki dla człowieka, aby człowiek mógł Boga zrozumieć. A cóż tu mówić o uczuciach w stosunku do Boga, które wierząc możemy osobiście intensywnie przeżywać, ale które przecież nie służą poznaniu Boga. Uczucia, choć są tak bardzo ludzkie, znajdują się na najniższej skali przeżyć.
Profanacja obrazu Matki Bożej dotyka nie tyle naszych uczuć, co nade wszystko wiary, opierającej się na Objawieniu, a więc rozumie nadprzyrodzonym. Potrzeba było wielu wieków racjonalnej refleksji, aby uchwycić ten niuans różnicujący rozum od wiary, aby ludzki rozum nie popadł w pychę, a wiara nie została zredukowana do poziomu irracjonalnych uczuć. Niuans ten doskonale rozpoznał św. Augustyn, rozwinął św. Albert Wielki i św. Tomasz z Akwinu. Niestety, dzisiejsza niedouczona Europka, zachłyśnięta rozwojem komputerów, łatwością manipulowania masami przy pomocy mediów, możliwością nadużywania procedur demokratycznych, prezentuje coraz niższy poziom kultury intelektualnej.
A trzeba umieć odróżnić zwierzę od człowieka, a człowieka od Boga, trzeba umieć odróżnić uczucia nie tylko od rozumu, ale również od wiary. Święty obraz jest znakiem, który budzi nasze uczucia, ale nade wszystko odnosi nas do tego, kogo jest znakiem. Tym samym profanacja obrazu, choć sprawia niewątpliwie ból, to w jeszcze większym stopniu budzi sprzeciw samego rozumu, a wreszcie i wiary, która w profanacji dostrzega próbę obrażenia samego Boga.
Dziś Europa potrzebuje więcej pokory i więcej autentycznej kultury, jeśli nadal ma być Europą.
Piotr Jaroszyński
"Nie tracić nadziei!"