Pojęcie cywilizacji bizantyńskiej zostało wypracowane przez jednego z najwybitniejszych, choć ciągle mało znanego polskiego myśliciela Feliksa Konecznego. On to zwrócił uwagę, że w dziejach ludzkości można wyróżnić 18 wielkich cywilizacji. 15 pojawiło się w czasach antycznych, natomiast pozostałe 3 w średniowieczu. Do antycznych należą: chińska, egipska, bramińska, żydowska, irańska, babilońska, syryjska, tybetańska, turańska, fenicka (punicka), numidyjska, spartańska, attycka, hellenistyczna, rzymska. W średniowieczu powstały cywilizacje: bizantyńska, łacińska, arabska. Choć Konecznemu udało się zanalizować cywilizację bizantyjską i żydowską, to na łacińską zabrakło mu już czasu.1
W poglądach Konecznego warto zwrócić uwagę na fakt, że wśród różnych typów cywilizacji nie wymienia się cywilizacji zachodniej czy europejskiej. Bierze się to stąd, że na terenie Europy nie było jednej cywilizacji. W starożytności pojawiła się cywilizacja spartańska, attycka, hellenistyczna i rzymska, w czasach nowożytnych i współczesnych natomiast obok cywilizacji łacińskiej występowała cywilizacja bizantyńska, żydowska, turańska i arabska. Do cywilizacji zachodniej lub europejskiej w największym stopniu pasowałyby cywilizacja attycka, rzymska i łacińska, ale one z kolei nie były geograficznie związane tylko z Europą.
Powyższe rozróżnienia ukazują, jak skomplikowana jest sprawa określenia czegoś mianem europejski — nieeuropejski. Albowiem sens geograficzny nie przekłada się jednoznacznie na sens cywilizacyjny, ponieważ w Europie pojawiło się wiele różnych cywilizacji. Za fasadą europejskości kryć się może cywilizacja, która stanowi zaprzeczenie cywilizacji attyckiej, rzymskiej czy łacińskiej.
Jaki typ cywilizacji reprezentuje Unia Europejska? Czy Unia Europejska zorganizowana jest w oparciu o zasady cywilizacji łacińskiej? A jeśli nie, to jaka cywilizacja jest w niej dominująca? Aby na te pytania odpowiedzieć należy najpierw porównać cechy cywilizacji łacińskiej z tymi, jakie właściwe są dla Unii Europejskiej.
Koneczny definiuje cywilizację mając na względzie ów kontekst społeczny. Cywilizacja jest to „metoda ustroju życia zbiorowego".
A na czym metoda ta się opiera? Na „układzie pięciu punktów", zwanych quincunxem. „Wszystko, cokolwiek jest ludzkiego i co z człowiekiem pozostaje w jakimkolwiek związku, wszystko posiada stronę zewnętrzną i wewnętrzną (formę i treść). Na stronę wewnętrzną, duchową, składają się pojęcia dobra (moralności) i prawdy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej); na stronę zaś cielesną, zewnętrzną, przypadną sprawy zdrowia i dobrobytu; nadto istnieje pojęcie piękna, wspólne ciału i duszy, stanowiące wspaniały pomost od zewnątrz na wewnątrz. Istnieje tedy pięć kategoryj bytu ludzkiego. Jest to quincunx człowieczy, obejmujący wszelkie przejawy życia, wszelkie jego możliwości. Nie ma takiego faktu, ni myśli takiej, które by nie pozostawały w jakimś stosunku do którejś z tych pięciu kategoryj, często równocześnie do dwóch nawet więcej; należy tu każdy fakt i każdy pogląd."2 Obok quincunxa istotne dla cywilizacji jest uwzględnienie tzw. trój prawa (prawo familijne, majątkowe, spadkowe), stosunku do czasu, relacji między prawem publicznym i prywatnym, moralność a prawo i tzw. poczucia narodowego.
Choć Koneczny nie opracował odrębnej monografii na temat cywilizacji łacińskiej, tak jak uczynił to w odniesieniu do cywilizacji bizantyńskiej i żydowskiej, to jednak w oparciu o różne dzieła można podać charakterystyczne cechy cywilizacji łacińskiej. Niektóre z nich pozwalają lepiej zobaczyć, że Unia Europejska nie jest budowana na zasadach cywilizacji łacińskiej, a więc tej cywilizacji, która najbardziej związana była z Europą.
Historyzm
W cywilizacji łacińskiej społeczeństwo z całą pieczołowitością odnosi się do swojej przeszłości, nie tylko rodzinnej czy rodowej, ale nade wszystko narodowej. Odwołanie się do przeszłości nie jest jej rozpamiętywaniem czy tylko wspominaniem (antykwarstwo), ale czerpaniem soków ożywczych dla lepszego życia dziś ku przyszłości. W cywilizacji łacińskiej, która zawiera elementy cywilizacji attyckiej, silne jest przekonanie wyrażone jeszcze przez Arystotelesa: wracamy do przeszłości, aby skorzystać z osiągnięć i nie powtarzać tych samych błędów.
Tymczasem Unia Europejska odcina się od historii. Wskazuje na to wiele oznak. Jedną z najbardziej czytelnych jest początek dokumentu podpisanego przez Polskę w styczniu 1997 r.: „Od ponad tysiąca lat Polska należy do Europy w sensie geopolitycznym, kulturalnym i gospodarczym oraz dzieli z nią podstawowe wartości, które współtworzyła, i których broniła. NSI [Narodowa Strategia Integracji] nie jest wiec strategia powrotu do Europy (podkr. P.J.), ale strategią integracji ze strukturami europejskimi, w których budowaniu po 1945 roku nasz kraj nie mógł brać udziału, wbrew jego interesom i opinii społeczeństwa" (I, 1.1.). Widać jasno, że nie ma powrotu do Europy, tej, którą Polska współtworzyła i której broniła. Europa odcina się od własnych korzeni. Ma powstać zupełnie nowy twór polityczny, a tym samym i cywilizacyjny. Dlatego właśnie nie mówi się o dziedzictwie greckim, rzymskim i chrześcijańskim, które tworzyły Europę. Przeszłość dla Unii Europejską jest swoistą białą plamą.
Narodowość
Ideolodzy Unii upatrują główne źródło konfliktów w Europie w ekspansji i podbojach prowadzonych przez państwa narodowe. „Wszystkie dotychczasowe próby jednoczenia Europy dokonywane były na drodze zawładnięć, podbojów i ambicji, które w sferze kulturowej zmierzały do impozycji wartości. Najbardziej brzemienne dla Europy skutki tych zawładnięć miały miejsce w epoce państw narodowych"3. Z tego też tytułu, aby osłabić a następnie unicestwić poczucie świadomości narodowej w wielu krajach zachodnich, stopniowo obniżany jest poziom kształcenia, zwłaszcza w szkole podstawowej i średniej; przecinany jest również kontakt ze sztuką, która rozwija i ugruntowuje taką świadomość. Natomiast media konsekwentnie śledzą i piętnują wszystko, co poprzez odniesienie do narodowości mogłoby być zakwalifikowane jako nacjonalizm bądź fundamentalizm. Ukształtowane w kulturach należących do cywilizacji łacińskiej poczucie narodowości — zawierające w sobie bogactwo duchowych osiągnięć danego społeczeństwa — jest deformowane (jako pycha narodowa, nacjonalizm), albo po prostu pomijane. W państwach Unii wyrastają nowe pokolenia, które nie mają szansy na asymilację rodzimej kultury, poza kulturą masową.
Kultura europejska
Jean Monet, jeden z głównych twórców Unii Europejskiej, wyznał pod koniec życia, że gdyby jeszcze raz przystępował do dzieła powołania Unii, zacząłby od kultury.4 To szczere wyznanie oznacza, że popełniono na samym początku jakiś fatalny błąd. Jeśli bowiem życie człowieka i społeczeństw tym przede wszystkim różni się od życia innych istot ożywionych, że my żyjemy poprzez kulturę, i że właśnie europejskość charakteryzuje się przecie wszystkim swoistością kultury a nie geografii — to zbagatelizowanie miejsca kultury w nowym tworze politycznym jest więcej niż poważnym błędem. Z kolei proponowane w dokumentach europejskich definicje kultury brzmią dość kuriozalnie.
Wystarczy tu zacytować definicję europejskiej tożsamości kulturowej, jaka obowiązuje na terenie Unii, a która została przedłożona w jednym z raportów już po podpisaniu Traktatu z Maastricht, w którym, nota bene, na początku w ogóle nie mówiono o kulturze, zaś art. 128 dopisano w kilka lat później. Europejska tożsamość kulturowa to „produkt interakcji cywilizacji oraz pluralizmu kultur narodowych, regionalnych i lokalnych". A w deklaracji Parlamentu Europejskiego z roku 1993 możemy przeczytać, że „przez kulturę europejską należy rozumieć złożony kompleks kulturowy odznaczający się wielką różnorodnością charakterystyk i tożsamości".5 Każdy przyzna, że definicje te dalekie są nie tylko od prawdy, ale również od komunikatywności, są na tyle mętne i pozbawione treści, że można je odnieść do różnych kontynentów i do różnych cywilizacji.
Prymat sił duchowych czy fizycznych?
Od strony duchowej jedność europejska jest oparta na bardzo słabych podstawach. Źródło jedności duchowej tkwi bowiem w kulturze, jeśli zaś ten aspekt został zbagatelizowany, to wszelkie deklaracje na temat jedności europejskiej jako europejskiej nie mają ideowego pokrycia. Na plan pierwszy wysuwa się ekonomia i polityka. Są to potężne siły fizyczno-administracyjne, którym podporządkowywane zostaną siły duchowe. Nastąpi przewartościowanie celów i środków. Kultura bowiem, a nie ekonomia czy polityka, jest prawdziwym celem; w jej ramach kształtuje się prawidłowa hierarchia wartości. Tymczasem w egzekwowaniu swych żądań Unia Europejska i różne międzynarodowe koła z niązwiązane jest bezwzględna; metodami administracyjnymi, prawnymi i finansowymi podporządkowuje sobie opornych. Na racje moralne i duchowe nie ma w Unii miejsca, obowiązuje prawo silniejszego.
Religia i moralność
W przemówieniu, wygłoszonym w Berlinie 28 listopada 2000 r. kard. Joseph Ratzinger zwrócił uwagę, że „... jedność europejska dokonała się prawie wyłącznie w aspekcie ekonomicznym, w znacznym stopniu omijając kwestię religijnych postaw takiej społeczności."6 To pomijanie religii polega z jednej strony na braku jakichkolwiek odniesień do Boga w dokumentach europejskich, a z drugiej takie formułowanie podstawowych praw obywatelskich, aby nie gwarantowały w dostatecznym stopniu podstawowych praw religijnych. Kardynał zauważa, że wprawdzie art. 10 (Karty podstawowych praw obywatelskich) gwarantuje wolność sumienia, poglądów i religii, a państwa są w stosunku do religii neutralne, niemniej jednak brak jest sformułowań, które rozstrzygnęłyby szereg poważnych wątpliwości. Trudno zagwarantować czas wolny dla świąt w różnych religiach, bo nie wypadają w te same dni tygodnia; nie mówiąc już o Niedzieli, która coraz częściej przestaje być dniem wolnym od pracy. Jak tolerować religię, która uznaje przemoc lub neguje wolność; jak tolerować szkodliwą magię? A wreszcie najbardziej drażliwą sprawą jest jawna dyskryminacja chrześcijaństwa; karane jest wyśmiewanie się z religii żydowskiej, karane jest poniżanie islamu, ale nie chrześcijaństwa. W tym ostatnim wypadku „Zachód charakteryzuje się dziwną i niemal patologiczną nienawiścią do samego siebie."7
Kard. Ratzinger zwraca uwagę, że w prawodawstwie Unii Europejskiej dominuje tzw. pozytywizm prawny. Podstawową moc posiadają akty prawne wydane przez odpowiednie organy, niezależnie od tego czy są one moralnie słuszne czy nie (legalizm). Nie ma więc odniesienia ani do moralności ani do prawa moralnego, ani do Boga, przed którym człowiek odpowiadałby za swoje czyny. Mówi się o godności ludzkiej, ale jakże niewiele to znaczy wobec procesów powolnego niszczenia tej godności, jak choćby aborcję i eutanazję, poprzez manipulację genetyczną, klonowanie, handel ludzkimi organami. Upada również właściwy status małżeństwa monogamicznego, tak charakterystyczny dla dziedzictwa europejskiego; małżeństwo to nie posiada już ochrony prawnej i moralnej. Osłabieniu ulega też normalna rodzina, a równouprawnienie uzyskują tzw. wspólnoty homoseksualne. Wszystko to — ostrzega kardynał — prowadzi do groźby „zniszczenia człowieczeństwa"!8 Trudno o bardziej wymowną diagnozę.
Jeżeli w dokumentach europejskich brak jest odniesienia do Boga, to nie można mówić o personalistycznej wizji człowieka. Pojęcie osoby kształtuje się bowiem pod wpływem religii chrześcijańskiej ze względu na relację człowieka do Boga. Człowiek jako stworzony nie tylko na podobieństwo, ale przede wszystkim na obraz Boga, jest dzieckiem Bożym, którego życie jest drogą ku Transcendencji.9 Bez Boga nie ma mowy o człowieku jako osobie. Człowiek staje się tylko obywatelem, całkowicie zależnym w swych prawach od państwa.10
Mechanicyzm przeciwko organizmowi
Konsekwencją „upaństwowienia" człowieka jest urządzanie życia społecznego na wzór mechanizmu. Polega on nie na naturalnym i swobodnym odnalezieniu przez człowieka jego miejsca w społeczeństwie i komplementarnej współpracy dla dobra wspólnego, ale na życiu wedle odgórnych dyrektyw opartych na wcześniej opracowanym projekcie władz. Pole wolności społecznej niepomiernie się kurczy wobec nadmiaru szczegółowych przepisów, które generują postawy społecznie zniewolone.
Wolność pozostaje ideologicznym hasłem, gdyż życie krępowane jest setkami tysięcy przepisów. O ile w cywilizacji łacińskiej życie społeczne kształtuje się oddolnie i oparte jest na autonomii, na samorządach prowincji i stanów, na samorządach terytorialnych i zawodowych, gdzie występuje jedność w rozmaitości, która daje możliwość pojawienia się różnorodnych form samo-rządzenia się społeczności różnych i na różnym poziomie, o tyle w wypadku Unii mamy do czynienia z pozornym otwarciem na samorządy. Są one tak mocno skrępowane przepisami, poczynając od samorządów terytorialnych a kończąc na parlamencie ogólnopaństwowym, że znajdując się w obrębie Unii tracą niemal zupełnie samodzielność. Samorządność w Unii Europejskiej jest pozorna.
Mając na względzie niektóre tylko cechy charakteryzujące cywilizację, wedle której organizowana jest Unia Europejska, można od razu zauważyć, że nie są to cechy cywilizacji łacińskiej. Jest to natomiast nękający Europę już od wieków „kwas bizantynizmu", który najpierw zaraził Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (za Ottona I), następnie, zwłaszcza niemiecki, protestantyzm, a później oświecenie; wzorcową zaś realizacją bizantynizmu były Prusy.11
Współczesny bizantynizm opiera się na wszechpotężnej biurokracji, legalizmie, etatyzmie, mechanizmie, których skuteczność zwielokrotniona została poprzez bezprecedensowe zastosowanie komputerów. Struktury polityczne stoją ponad moralnością i ponad religią, miejsce społeczności złożonej z osób (których szczytowym wykwitem są narody) zajmuje gromada-masa, zwana zasobami ludzkimi. Jednak w odróżnieniu od bizantynizmu, cezaropapizm unijny dąży najpierw do dechrystianizacji, a następnie do ateizacji społeczeństwa europejskiego. Pod tym względem Unia Europejska stanowi dziedzictwo antyklerykalnego oświecenia i „bezbożnego komunizmu". W dalszej perspektywie prowadzić może nawet do totalitaryzmu.12
Wbrew hałasom, naciskom i propagandzie, na problem integracji europejskiej patrzeć należy nie tylko przez pryzmat polityczny czy gospodarczy, ale nade wszystko cywilizacyjny. Jako Polacy tworzymy naród o swoistej polskiej kulturze, która powstała i rozwijała się w ramach cywilizacji łacińskiej. Unia Europejska jest cywilizacyjnie nam obca i dlatego wobec procesu integracji musimy zachować jak najdalej idącą ostrożność.
Piotr Jaroszyński
"Europa bez ojczyzn?"
Przypisy:
1 Badania te zaowocowały dwutomową Cywilizacją żydowską (Londyn 1974) i trzytomową Cywilizacją bizantyńską (Londyn 1973). Charakterystykę cywilizacji łacińskiej można zrekonstruować na podstawie takich dzieł jak Prawa dziejowe (Londyn 1982) czy Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej. Zasady prawa w cywilizacji łacińskiej, Londyn 1981, O ład w historii, warszawa 1999, O wielości cywilizacji, Kraków 1996.
2 F. Koneczny, Różne typy cywilizacji, [w:] tegoż, Kultura i cywilizacja, Lublin 1937, s. 122-123. "
3 System funkcjonowania kultury w Polsce a strategie rozwoju kultury w Unii Europejskiej, [w:] „Kultura polska 1989-1997", raport pod red. Teresy Kostyrko, warszawa 1997, s. 428.
4 J. Ibańez-Martin, O europejskiej świadomości kulturowej: warunek człowieczeństwa i boskość osoby, [w:] „Wolność we współczesnej kulturze", Lublin 1997, t. l,s. 271.
5 K. Krzysztofek, System funkcjonowania kultury..., [w:] „Kultura polska...", dz. cyt. s. 419-434.
6 J. Ratzinger, Europa - jej duchowe podstawy wczoraj, dzjś i jutro, „Niedziela", dodatek akademicki, seria T, Nr 14,14. X. 2001, s. IV.
7 ibid.
8 ibid.
9 Należy przypomnieć, że słowo greckie (PROSOPON) i łacińskie (PERSONA) oznaczają w pierwszym rzędzie OBRAZ. Człowiek jest osobą, bo jest OBRAZEM Boga. Natomiast natura poniżej człowieka została stworzona tylko na podobieństwo Boga.
10 Podobne zastrzeżenia wobec zasad tworzenia Unii Europejskiej zgłosił abp Kolonii, kard. Joachim Meisner. Z okazji uroczystości Trzech Króli 2002 mówił m.in.: „Nasze europejskie społeczeństwo rozpada się. W rzeczywiście ważnych kwestiach etycznych i ludzkich obywatele z europejskich krajów chcą wszystko sprowadzić do jak najmniejszego wspólnego mianownika. Jeśli tak się stanie, to niech Bóg ma nas w swojej opiece". „Nasz Dziennik", 12-13 stycznia 2002, s. 11.
11 F. Koneczny, Cywilizacja bizantyńska, Londyn 1973, t. 1-2.
12 Na nowe formy totalitaryzmu zwracał niejednokrotnie uwagę Ojciec św. W encyklice Centesimus annus pisze: „Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego i właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw, których nikt nie może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa, Naród lub Państwo. Nie może tego czynić nawet większość danego społeczeństwa, zwracając się przeciwko mniejszości, spychając ja na margines, uciskając, wyzyskując czy usiłując ją unicestwić (44)." „Państwo totalitarne dąży również do wchłonięcia Narodu, społeczeństwa, rodziny, wspólnot religijnych i poszczególnych osób (45)."