Polacy są z natury narodem łagodnym i dobrym, mają charakter otwarty i szczery, częściej dają się oszukać, niż sami oszukują, są wyrozumiali, grzeczni, uprzejmi, życzliwi i gościnni - tak pisał o nas, korzystając z własnych obserwacji oraz z relacji cudzoziemców, siedemnastowieczny pisarz, Szymon Starowolski. Wiele z tych cech odziedziczyliśmy po naszych przodkach i to one nas wyróżniają spośród innych narodów. Niektórzy z naszych sąsiadów są ostrzy, a nawet agresywni, inni są przebiegli i chytrzy, jeszcze inni - nieżyczliwi i niegościnni. Mówiąc o naszych cechach narodowych, ani siebie nie chcemy wywyższać, ani innych poniżać, chodzi tylko o przekazanie prawdy.
Gdy poniewczasie żałujemy, że byliśmy szczerzy, gościnni, otwarci, że przez to zaszkodziliśmy nie tylko sobie, ale i całemu narodowi, to wówczas pytamy siebie: Dlaczego tak się dzieje? Co mamy robić? Czy mamy zmienić naszą naturę i przestać być sobą? Aby na te pytania odpowiedzieć, musimy najpierw uświadomić sobie, na czym polega fenomen działania zła. Otóż zło nigdy nie pociąga jako zło, lecz stwarza pozór dobra. Co więcej, zło najczęściej umiejscawia się w jakimś dobru, z którego - niczym robak w jabłku - żyje. Sprzedawca narkotyków na przykład, aby zachęcić do spróbowania ich, nie pokazuje człowieka, który już znalazł się na dnie i jest w takim stanie, że nie można nań patrzeć. Sprzedawca uwodzi tym, że przedstawia kogoś, kto znajduje się niby w lepszym świecie, pozbawionym problemów. Uwodzi więc złem, któremu nadaje pozór dobra. Następnie, korzystając z naiwności klienta, uzależnia go od narkotyków, a tym samym sięga po jego portfel. Tak właśnie działa zło: pod pozorem dobra i w dobru. I właśnie dlatego jest aż tak groźne. „Bo zło - jak zauważa Feliks Koneczny w Harmiderze etyk - samo z siebie siły twórczej nie wytwarza i jest pod tym względem jałowe. Runęłoby też od razu w gruzy, gdyby mu się nie powiodło wyprowadzić w pole odpowiedniej ilości bezinteresownych, którzy naiwnie uwierzą, że chodzi o dobro".
Kiedy więc mówimy o pięknych cechach Polaków, to musimy mieć świadomość, że są oni podatni na różne pozory dobra, a więc w rzeczywistości na zło. Jeżeli bowiem człowiek jest łagodny, to może nie bronić się przed napaścią agresywnego, jeżeli jest otwarty, może wpuścić złodzieja, który go okradnie, jeżeli jest szczery, może zdrajcy wyjawić tajemnicę, jeżeli jest gościnny, może przyjąć wroga, który zajmie jego ziemię i dobytek etc. A więc te wszystkie - wydawałoby się - zalety mogą obrócić się przeciwko nam. I to jest właśnie nasz problem narodowy: Co zrobić z tak pięknymi cechami jak dobroć, otwartość, szczerość, gościnność i tyle innych, żeby ich nie stracić, a jednocześnie nie uczynić podstawą wykorzystywania nas? Jest tylko jedna droga - właściwe używanie rozumu, bo nie ma nic gorszego - jak powie Feliks Koneczny - niż „dobre intencje głów pomylonych".
Niekoniecznie zresztą musimy być aż pomyleni, wystarczy, że będziemy nie dość roztropni, a już nasze cechy wykorzystane zostaną przeciwko nam. Złodziej nie potrzebuje drzwi otwartych na oścież, wystarczy, że są one lekko uchylone albo nie zamknięte. A my mamy przepiękne narodowe cechy, ale bez zamka roztropności; każdy złodziej wchodzi do naszego kraju, do naszych szkół, urzędów i domów, a nawet do naszej duszy, i nas po prostu okrada. Dlatego dziś, w tak trudnych dla naszego państwa i Narodu okolicznościach, zastanówmy się nad sobą, pomyślmy o naszej roztropności. Czy łatwowierność, naiwność i emocjonalność nie zaciemniają nam rozumu? Czy drzwi do Polski nie są otwarte na oścież i każdy może grabić, co mu się żywnie podoba? Jeżeli będziemy roztropni, to nasze piękne polskie cechy staną się tarczą, która ochroni nas i naszą Ojczyznę przed wszelkiego rodzaju złem przybierającym pozór dobra.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska droga do Europy"