Kraj lat dziecinnych. W Zaosiu niedaleko Nowogródka, w drewnianym dworku szlacheckim, przyszedł na świat w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia Adam Bernard Mickiewicz. Kończył się rok 1798, mijały 3 lata od podpisania ostatniego rozbioru Polski. A choć nie był to całkowity koniec Rzeczypospolitej, bo przecież trwali jeszcze ludzie, kultura i pejzaż, to jednak Adam Bernard urodził się, jak sam o sobie powie, „w niewoli”.
Braci było w sumie pięciu: najstarszy to Franciszek Bronisław, potem Adam Bernard, następnie Julian Aleksander, Kazimierz Jerzy i Michał Antoni. Ten ostatni (ur. 1805), wyjątkowo ukochany przez rodziców, umiera w wieku lat 6. Rok po nim odchodzi Pan Mikołaj Mickiewicz, adwokat z Nowogródka. Chłopcy zostają z matką Barbarą (z domu Majewską). Rodzina Mickiewiczów to rodzina szlachecka, pielęgnowała pamięć o dziejach Polski i własnych przodkach, z których jeden brał nawet udział w wyprawie Sobieskiego pod Wiedeń. Dworek szlachecki to salonik i biblioteka, miejsce spotkań rodziny i gości, wypełnione rozmowami, muzyką i lekturą.
Nowogródek (wraz z okolicami), w którym Mickiewiczowie zamieszkali po śmierci Michała, musiał do roku 1812, gdy wybuchł straszny pożar, wyglądać nie tylko malowniczo, ale wprost bajecznie, ponieważ było to ponad 600 dworków! Był też pałac, klasztory, kościoły, a także ruiny pradawnego zamku na wzgórzu. Takim był kraj lat dziecinnych, którego nie można było nie kochać lub o nim zapomnieć. Gdy więc w Inwokacji do Pana Tadeusza słyszymy o Litwie, ojczyźnie, to jest to właśnie ta cudowna Nowogródczyzna, po jakiej dziś zostały nieliczne tylko ślady (ruiny zamku i dworek Mickiewiczów).
Wykształcenie
W wieku lat 17 Adam, po ukończeniu szkoły powiatowej w Nowogródku (prowadzonej przez Dominikanów), rozpoczyna studia na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Najpierw jest to wydział matematyczno-przyrodniczy, ale po roku przenosi się na wydział literatury. Wśród profesorów największy wpływ wywarli nań Leon Borowski (wymowa i poezja), Joachim Lelewel (historia) i Gotfryd Ernest Groddeck (historia i kultura starożytna). Byli to profesorowie wybitni, reprezentujący poziom europejski, a wykształcenie, jakie Mickiewicz od nich odebrał, pozwoliło mu później nie tylko na swobodne poruszanie się w kręgach elit Berlina, Paryża czy Rzymu, ale również na uzyskanie stanowiska profesora, najpierw na Uniwersytecie w Lozannie, a następnie w Collège de France w Paryżu.
Mickiewicz był człowiekiem nie tylko uzdolnionym i natchnionym, ale gruntownie wykształconym. Znał utwory Hezjoda, Parmenidesa, Empedoklesa, Ksenofanesa, Platona, Cycerona, Seneki, Lukrecjusza. Czytał je w oryginałach, czyli po grecku lub po łacinie. Był świadom zagrożenie, jakie niesie ze sobą filozofia nowożytna, oderwana od rzeczywistości, zwłaszcza w wydaniu Hegla, na którego wykłady osobiście uczęszczał w Berlinie. Pisał wówczas do brata: „Filozofia tu pozawracała łby” (List do Franciszka Mickiewicza, 12.06.1829). Później, podczas własnych prelekcji w Paryżu powie jeszcze dosadniej: „Metody te (filozofii) nie zaginą nigdy; są to, można powiedzieć, konieczne potworności myśli ludzkiej, potworności, które stając się coraz częstsze w anormalnych stanach społeczeństwa, na koniec rozlewają się jak lawa i żużle wyrzucane przez wulkany” (Literatura słowiańska, III, 23). I nie mylił się nasz poeta, a właściwie wieszcz, bo te „potworności ludzkiej myśli” w postaci coraz to nowych systemów filozoficznych legły u podstaw współczesnych totalitaryzmów, jak faszyzm, nazizm i komunizm, łącznie z nihilizmem.
Poezja
Ale dla nas, Polaków, Mickiewicz to przede wszystkim poeta, autor Pana Tadeusza i Dziadów, Ballad i Romansów, Grażyny i Konrada Wallenroda. Tylko co to znaczy poeta? Aby zrozumieć miejsce poezji w kulturze zachodniej, musimy cofnąć się aż do Homera, który „Helladę wykształcił i wychował” (Platon), a poprzez Grecję cały kulturalny Zachód. Poeta to mędrzec i prorok, w którego słowach zbiegają się wszystkie nitki ludzkiej duszy, te najpiękniejsze, i te najniższe, zbiegają się po to, by człowieka podnieść, postawić na nogi, ukazać mu, jakie są jego słabości, ale też kim ma być i do jakiego ideału ma dążyć.
Do takiej misji poezji nawiązał właśnie Adam Mickiewicz, na którego barkach spoczęła odpowiedzialność za przechowanie ducha kultury polskiej wobec jej zagrożenia ze strony zaborców, których dalekosiężne plany oznaczały kres istnienia polskiego narodu. Stąd właśnie jego poezja jest pisana z perspektywy pytań o prawdę i sprawiedliwość, o wielkość i małość, o godność i upodlenie, a wreszcie było to też pytanie o to, kto sprawuje rządy nad światem, szatan czy Bóg.
Dziś poezja kojarzy się nam albo ze słownymi łamigłówkami albo z dziennikiem prywatnych doznań. Kojarzy się nam również z zaprzedaniem talentu na rzecz okupanta lub jakże ulotnej sławy. Poezja współczesna często bywa zaprzeczeniem roli słowa w kulturze, gdy zamienia się w żwir. Tymczasem w tradycji greckiej, a potem chrześcijańskiej, cała kultura zogniskowana jest wokół słowa-logosu. Dlatego tak ważną rolę przykładano do kształcenia kultury słowa już od najmłodszych lat (Kwintylian). Przeciwnie, prywatyzacja słowa, nieodpowiedzialne eksperymentowanie ze słowem, oderwanie słowa od gruntownego wykształcenia, sprawia, że słowo staje się siłą destrukcyjną, niszczy zarówno jednostkę, jak i ludzkie środowisko.
W tradycji klasycznej słowo jest najbardziej wszechstronnym znakiem, które należy pielęgnować ze wszystkich sił, ponieważ otwiera ono klucz do ludzkiej duszy, buduje więzi oparte na prawdzie i miłości, otwiera nas na świat i na Boga. To wszystko bywa w naszym życiu zagrożone, a są nawet okresy, gdy zagrożenie takie stając się realne przybiera na sile aż do zatraty poczucia sensu życia. I wtedy z pomocą przyjść może właśnie słowo. I z taką pomocą przychodziło w czasie zaborów, do rodaków w kraju i na emigracji słowo Mickiewicza. Zaborca dobrze zdawał sobie sprawę z siły słowa, dawniej i dziś, dlatego dawniej temu słowu nie dawał wstępu (cenzura), a dziś kaleczy je na wszelkie możliwe sposoby (media, teatr, film).
Poezja to mikrokosmos, który odbija w sobie cały makrokosmos; poezja to myśli i uczucia tego oto Adama Bernarda, ale równocześnie wielki ciąg pokoleń, które na jego wyobraźnię się złożyły. Dlatego mógł w sposób tak przejmujący śpiewać o królach, rycerzach i bohaterach, schodząc aż do najbliższych mu postaci, jak Sędzia, Gerwazy czy Maciek, rozrzuconych gdzieś tam po szlacheckich zaściankach, a jednak pielęgnujących w swoich sercach ten platynowy skarb polskości. Skarb, który przemawiał do wszystkich Polaków na całym globie ziemskim.
Nasz poeta na zawsze
Ale czy przemówiłby również dziś? Tak, zdecydowanie tak, jeśli tylko otworzą uszy, oczy i serca. Jeśli od nowa nauczą się pięknej mowy polskiej, jeśli będą recytować, jeśli uruchomią pamięć, by frazy Pana Tadeusza stały się częścią ich samych. Bo Pana Tadeusza trzeba recytować z pamięci, nawet jeśli będzie to jedna księga. I tak jak dawniej dzieci greckie uczyły się fragmentów Iliady lub Odysei na pamięć, jak dzieci rzymskie zapamiętywały Eneidę, tak dzieci polskie, jeśli mają być Polakami, muszą uczyć się na pamięć Pana Tadeusza. Tam jest wszystko, i słowo, i duch. Słowo polskie i duch polski. Takim słowem musi oddychać dom i szkoła. Wtedy mamy szanse przetrwać ten przewalający się ponad nami cywilizacyjny kataklizm.
A kto tego już nie czuje? No cóż. Na podobne wątpliwości Mickiewicz tak odpowiedział swoim rodakom w Strasbourgu: „W kim ten instynkt narodowy wymarł, kto już hasła narodowego dawnym czuciem polskim nie słucha i nie odgaduje, temu nic nie mamy do odpowiedzenia” (Paryż, 1848). Więc nie zaprzątajmy sobie głowy tymi, którzy nic nie czują, którzy kpią i ironizują, pomińmy ich milczeniem, bo nam trzeba ratować i umacniać tych, którzy mimo wszystko czują, którzy chcą być Polakami. Ci, niech sięgają po Mickiewicza. Umocnią siebie, dzieci, wnuki. I znowu będzie naród, w całej krasie godności i siły.
Piotr Jaroszyński
Nasza Polska, grudzień 23-30 2008