Życie stawia nas nieustannie w sytuacjach, w których musimy podejmować rozmaite decyzje. Jedne są prozaiczne, dotyczą spraw codziennych, do których podchodzimy nieomal automatycznie: jak się ubrać, co kupić na śniadanie, jakim autobusem gdzieś dojechać, etc. Inne są poważniejsze, dotyczą szkoły, pracy. Podjęcie decyzji w sprawie odpowiedzi na zadane przez nauczyciela pytanie: Czy Sobieski ocalił Europę w 1683 roku czy w roku 1684? nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli nadmiar różnych dat miesza nam się w głowach.
Trudne jest również podjęcie decyzji w wielu sprawach zawodowych, wymagających dobrego przygotowania i długiego namysłu. Jakiej koncentracji wymaga decyzja skoczka narciarskiego o momencie odbicia z progu, gdy centymetry ważą o długości lotu. Jeśli odbije się za wcześnie, lot będzie krótki, jeśli za późno - jeszcze krótszy. A cóż mówić o decyzjach militarnych lub politycznych, od których zależeć może los milionów ludzi. Rozkaz zrzucenia bomby na jakieś miasto łączy się w sposób nieunikniony ze śmiercią wielu osób. Legalizacja aborcji lub eutanazji doprowadzić może do większych zniszczeń niż wojna, choć na zewnątrz nie ma to wymiaru tak spektakularnego. Są również decyzje osobiste rzutujące na całe nasze życie: jakie wybrać studia? z kim zawrzeć związek małżeński? czy i w kogo wierzyć?
Życie człowieka jest życiem moralnym. Będąc rozumnymi, musimy myśleć, będąc wolnymi, musimy wybierać. Życie pozbawione rozumu i wolności staje się życiem nieludzkim. Jako ludzkie musi być przemyślane i wolne. Na czym więc polega problem? Na tym, że nie jest łatwo rozpoznać prawdę, a gdy ją poznamy, wiele powodów odciągnąć nas może od słusznego dobra. Niewiele trzeba, aby podjąć złą decyzję, która będzie szkodzić nam lub innym, teraz lub później.
Kto traktuje swoje życie poważnie i wiele doświadczył, ten zdaje sobie sprawę z ciężaru podejmowanych decyzji. Kto natomiast życie bierze lekko, ten przede wszystkim lekceważy konsekwencje podjętych decyzji. Taka postawa bliższa jest ludziom młodym. Ale są też ludzie dorośli, którzy nie wydorośleli, patrzą na wszystko żartobliwie albo wręcz cynicznie. Podejmują decyzje, ale bez odczuwania ciężaru odpowiedzialności. Są też tacy, którzy ewidentnie lubią komuś szkodzić. Ludzie są bardzo różni, często nieprzeniknieni. Człowiek, który podchodzi do życia poważnie, okazuje przede wszystkim dobrą i prawą wolę. Dylemat polega na tym, jak rozpoznać prawdziwe dobro? Czujemy, jak w wielu wypadkach nie starcza nam sił poznawczych, aby coś dokładnie rozszyfrować. A czas ucieka, decyzję trzeba podjąć. Co wówczas robimy? Mamy do wyboru kilka możliwości. Możemy kogoś, kto cieszy się autorytetem, zapytać, co by nam radził w naszej sytuacji. Takim autorytetem mogą być rodzice, dziadkowie, nauczyciele lub osoby duchowne. Jakże ważne jest, aby mieć wokół siebie ludzi, którzy mogą nam życzliwie coś doradzić. Są oni wprost bezcennym skarbem.
Inna możliwość, to podpatrzenie, jak robią inni. Tak dzieje się najczęściej, ludzie naśladują jedni drugich. Sąsiad naśladuje sąsiada, uczeń ucznia, pracownik pracownika, telewidz telewidza. Powstaje w końcu łańcuch reakcji masowych, który przybiera postać nieokreślonej masy. Na pytanie: Dlaczego tak postępujesz? nie pojawia się odpowiedź, bo to jest słuszne, bo tak uważam, bo tak mi doradzono, ale: BO INNI TEŻ. Cały wolny czas spędzam na oglądaniu telewizji, bo inni też; kupuję w supermarketach, bo inni też; czytam polskojęzyczną prasę, bo inni też; pozwalam dzieciom na wszystko, bo inni też; lekceważę ojczyznę, bo inni też; wypinam pierś do orderów, bo inni też. Takim wytłumaczeniom nie ma końca: robię wszystko, co inni. A jeśli robię to, co inni, to jestem w porządku. Czyżby?
A jeśli inni się mylą? Jeśli są sprytnie manipulowani? Jeśli stracili poczucie honoru? A jeśli demoralizacja postąpiła tak daleko, że wracają czasy Sodomy i Gomory, czy wówczas również będziemy się usprawiedliwiać, że inni też? Przecież jeśli ci inni źle postępują, to nie wolno ich naśladować, nie wolno się za nich chować, nie wolno się do nich upodabniać. Oni nie mają żadnej mocy, choćby ich były miliony, setki milionów, aby nas usprawiedliwić i aby zło zamienić na dobro. Zupełnie tak samo, jak nie mają mocy, aby sprawić, że dwa plus trzy równa się sześć, choćby wszyscy głosowali, że to jest sześć.
Za podejmowane decyzje każdy z nas jest odpowiedzialny osobiście. Może się radzić, może naśladować innych, ale ostatecznie sam w swoim sumieniu musi rozpoznać, co jest dobre, a co złe. Człowiek sam bierze odpowiedzialność za swoje wybory. Na tym polega wolność i na tym polega odpowiedzialność. To jest trudne, ale jedynie ludzkie.
Piotr Jaroszyński
"Nie tracić nadziei!"