Karol Darwin z wielkim uznaniem przyjął tezy zawarte w książce Tomasza Malthusa poświęconej prawom demografii. Twórca ewolucjonizmu przyznaje, że tezy Malthusa zgadzają się z teorią walki o byt („Autobiografia”). Teoria ta głosi, że walka o byt reguluje liczebność danej populacji, pozwalając na zachowanie przy życiu osobników najsilniejszych, a odrzucając najsłabsze. Dzięki temu dany gatunek może coraz bardziej się doskonalić. Jeżeli więc Malthus uznał, że w środowisku ludzkim muszą być metody redukowania populacji, to Darwin włączył tu swoją teorię walki o byt, bo ta teoria wyjaśnia, jakie są mechanizmy redukcji i jaki jest ich cel. W ten sposób darwinizm wyszedł naprzeciw maltuzjanizmowi.
W obu wypadkach uderza biologiczne podejście do człowieka i społeczeństwa: człowiek jest jednym ze zwierząt i dlatego podlega prawom biologii. A to prawo nie uznaje prawa do życia jednostki jako jednostki, ponieważ liczy się tylko prawo do życia całego gatunku i to w jego ewolucji ku formom coraz doskonalszym. Jednostka żyje tymczasowo, a im jest słabsza, tym żyje krócej. W przypadku człowieka jest to prawo, z którym człowiek musi się pogodzić. Pogodzić, czyli walczyć, a jeśli zginie, to dlatego że był słabszy. Przed śmiercią musi to przynajmniej zrozumieć, bo jest to prawo od niego silniejsze.
Teoria walki o byt ma sankcjonować – i to dzięki nauce! – immoralizm relacji międzyludzkich. Teoria ta wręcz eliminuje jakąkolwiek moralność. Prawo idzie za silniejszym, słabszy nie ma nic do powiedzenia – oto prawo biologii przeniesione na człowieka i ludzkie społeczeństwo.
Jednak taka ekstrapolacja zawiera poważny błąd. Źródłowym punktem wyjścia dla moralności nie są bowiem prawa biologii, ale wyjątkowy status człowieka jako osoby. To właśnie status osoby daje człowiekowi określone uprawnienia i wzajemnie łączy ludzi w taki sposób, aby te uprawnienia respektowali i szanowali. Bez osoby nie ma moralności.
Przeniesienie praw biologicznych na całego człowieka jest wyrazem redukcjonizmu i niezrozumienia różnicy między człowiekiem a światem przyrody. Przecież wartość człowieka ma znaczenie nie tylko biologiczne i nie tylko jako egzemplarza gatunku. Człowiek w swej wartości wyrasta ponad biologię. Biologicznie słabszy od innych może okazać całą paletę uzdolnień i talentów. Beethoven pod koniec życia był głuchy i z punktu widzenia biologicznego powinien po prostu zginąć, a przecież jego wyobraźnia muzyczna była genialna i jedyna, dał ludzkości więcej niż miliony, które dysponowały słuchem absolutnym.
Ale niezależnie od uzdolnień każdy człowiek, nawet ten, który specjalnie się nie wyróżnia, który jest przeciętny, i tak jest jeden jedyny. Takiego drugiego nie było i nie będzie. Bo człowiek jest osobą. Każdy człowiek jako osoba posiada tylko swoje ciało, tylko swoją duszę i tylko swoje istnienie. A to oznacza, że przysługuje mu prawo bycia i prawo istnienia wyrastające ponad walkę o byt. Prawa Malthusa i prawa Darwina zatrzymują się na poziomie praw zwierząt. Nie są to prawa dla ludzi. A więc w wymiarze ludzkim nie są to w ogóle prawa.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 12 listopada 2014