Życie człowieka i życie narodów płynie w czasie. Czasu, który minie, już nie da się przywrócić, odchodzi bezpowrotnie. Wszystko, co żyje, żyje ku przyszłości, która gdy nadejdzie, natychmiast staje się przeszłością. I tak wspinamy się po zboczu życia, raz łagodnym i miłym, a raz ostrym i wyczerpującym. Ze wspinaczki tej nie ma powrotu, nie możemy przywrócić dnia wczorajszego ani minionych lat. Możemy piąć się tylko w górę, choć cel najczęściej przysłonięty jest mgłą.
Przeszłości nie można przywrócić, jednak człowiek do przeszłości wraca. Wraca myślą, wyobraźnią, uczuciem. Są różne powody takich powrotów. Wracamy do czegoś, gdyż było to nam bliskie. Tak wracamy pamięcią do dzieciństwa i młodości, które z czasem tracą szorstkość, a stają się delikatne i ciepłe. Wracamy do czegoś, co zrobiło na nas wielkie wrażenie, bo było piękne. Tak przywołujemy widoki przyrody, czy to ośnieżonych szczytów gór, na które pada blask przedwiosennego słońca, czy też jeziora zasnutego poranną mgłą, odsłaniającego z wolna kontury swoich brzegów. Wracamy też do tego, co było dobre. Każdy człowiek posiada swój świat przeszłości, do której lubi wracać. I świat ten z biegiem czasu coraz bardziej umacnia się w naszej duszy, choć realny czas mija, mija bezpowrotnie, a my żyjemy tylko ku przyszłości, odsuwając za siebie wszystko, co staje się teraźniejszością.
Jeżeli żyjemy tylko ku przyszłości, to czy taki powrót w przeszłość ma jakikolwiek realny sens, czy może to tylko niepotrzebna słabość, jakaś bezsilna rozpacz lub rozczulanie się nad tym, co minęło? A jednak powrót do przeszłości ma sens. Jeżeli bowiem życie nasze rozpięte jest w czasie, to po to, aby je ujrzeć w całości, musimy zbierać to wszystko, co się na nie składa. Składa się zaś na nie przeszłość, niewiele teraźniejszości i przyszłość - której jeszcze nie ma. Choć więc żyjemy ku przyszłości, to potrzebujemy przeszłości, aby żyć rozumnie, z sensem. W odkryciu tego sensu najbardziej pomaga nam przeszłość.
Dlatego człowiek rozumny lubi i umie wracać do tego, co minęło, ale nie po to, aby się roztkliwiać, lecz żeby lepiej widzieć całość. Bo całość nie jest tylko w przyszłości, jest rozpisana również na teraźniejszość i przeszłość. Rodzice, wychowując z troską swoje dzieci, dokonują wielokrotnych powrotów do przeszłości, aby dzieci były lepsze w przyszłości; dzięki takim powrotom lepiej widać, kto jakim jest, jakie ma dobre i jakie złe skłonności, a co jest tylko przypadkowe. Taki powrót równocześnie pozwala na ugruntowanie miłości, kochając, chcemy ogarniać więcej z człowieka niż tylko to, czym jest aktualnie. To tłumaczy głębszy stosunek krewnych i przyjaciół do ludzi starych i schorowanych - widzą ich przez pryzmat lat, podczas gdy obcy, patrząc tylko na bieżąco, mogą być obojętni, a wręcz niechętni. Nie tylko więc rozum, ale i miłość potrzebuje oparcia w przeszłości, jeśli chcemy autentycznie uczestniczyć w tym, co rzeczywiste.
Przeszłość obejmująca życie narodu jest trudna do odczytania, ale jakże bogata. To już nie są lata czy dziesiątki lat, ale wieki. Docieramy do nich nie mocą własnego doświadczenia, ale poprzez świadectwa innych. Jeżeli jednak szanujemy samych siebie i oddajemy należną cześć narodowi, którego nasze pokolenie jest jedną z faz, to w dzieje te musimy się zanurzać, wymaga tego rozum i miłość. Nie możemy inaczej być Polakami, jak poprzez nieustanny kontakt z przeszłością. Ona pozwala lepiej nam rozumieć, kim jesteśmy, a więc i ku czemu mamy zmierzać, ona daje nam miłość - tak potrzebną dla bycia wytrwałym w naszej drodze ku przyszłości.
Przebogate są nasze dzieje, ale nie każdy Polak może lub potrafi w pełni z nich czerpać. A jednak, jeśli jest Polakiem, powinien znaleźć przynajmniej jakieś podstawowe odniesienie, które pozwoli mu na uczestniczenie w całym życiu narodu. Czy takie odniesienie mamy? Wydaje się, że tak. Tym zwornikiem naszych dziejów jest bez wątpienia Królowa Polski. Potwierdzają to zarówno wybitni mężowie, sławni ze swej wiedzy, urzędu i mądrości, jak i ludzie prości, których milionowe rzesze przemierzają pielgrzymie szlaki, do Matki, do Królowej.
W roku 1955 Ojciec Święty Pius XII pisał w liście do Prymasa i Episkopatu Polski: „Chwalebną Królowę, sławioną tylu zwycięstwami, mężną Niewiastę, uwieńczoną w gwiazd koronę, odzianą w słońce, z której zrodziło się nam Słońce sprawiedliwości - Naród Polski już od zarania swych dziejów tak wielką otaczał czcią, że w tym nikomu chyba nie ustępuje"1. A więc od zarania naszych dziejów Matka Boska spina w całość nasze dzieje narodowe, pozwala odczytać sens i dodaje siły.
„Niech więc Polacy - pisał dalej Ojciec Święty - spadkobiercy tradycyjnego męstwa, mimo rozszalałej burzy nie trwożą się i nie upadają na duchu, lecz zachowają spokój, stałość i godność, ufni w Boga Wszechmogącego, dla którego nie ma nic trudnego, jako że zwykł możnych i pysznych porazić jednym tchnieniem..."
Nikt bardziej niż odwieczna Królowa Polski nie pozwala nam na trwanie ku przyszłości. Pamięć Jej dobrodziejstw, zamienia się u nas w czyn, a czyn pozwala przetrwać.
Piotr Jaroszyński
"Kim jesteśmy"
Przypisy:
1. Cyt. za: S. Kaczorowski, Cud Jasnej Góry, Londyn 1956, s. 5.