Z tej przemyślności diabła zdawano sobie sprawę już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy to gnoza - groźna sekta religijno-filozoficzna - niepostrzeżenie próbowała przeniknąć do prawdziwej wiary właśnie przez podmianę znaczeń. Mówił o tym wprost św. Bazyli Wielki: „Diabeł jest to złodziej i kradnie nasze słowa nie po to, aby uczyć pobożności swych stronników, ale po to, aby oni, przyozdobiwszy słowami i myślami prawdy własną bezbożność, uczynili ją bardziej przekonywającą dla tłumu".
Dziś widzimy, jak mocno ta podmiana znaczeń dotknęła naszą powojenną historię. Komunizm to nie tylko więzienia, deportacje, donosicielstwo, ale nade wszystko organiczna praca nad podmienianiem znaczeń. Służyły temu przedszkola, szkoły, uczelnie, media i propaganda. Ideologia marksistowska wprost lub pośrednio była obecna nieomal wszędzie.
Wydarzenia ostatnich lat dobitnie świadczą, że na wielu polach praca ta zakończyła się sukcesem, naród polski posługuje się wprawdzie językiem polskim, ale znaczenia nie są polskie, znaczenia w dalszym ciągu należą do poprzedniej epoki. W polityce szczególnie dwa słowa wybrał sobie diabeł: są nimi „prawica" i „demokracja". Konia z rzędem temu, kto potrafiłby określić znaczenia tych słów w taki sposób, żeby były zrozumiałe dla Polaków. Czegoś takiego nie ma, są natomiast niuanse i odcienie, i odcienie niuansów, a ich różnicowanie potęguje w nieskończoność podziały w partiach, które rodzą nowe partie, choćby dwuosobowe. Nawet rozumiane negatywnie, jako anty- (np. antykomunizm), słowa te nie mają jedności znaczeniowej, bo mianem prawych określają się ugrupowania ewidentnie lewe, nie mówiąc już o demokracji, która przedtem funkcjonowała jako socjalistyczna, a teraz jest postkomunistyczna; ale brak demokracji polskiej. Jednym słowem, diabeł wykonał porządną robotę. Na nic zapał, na nic ofiary, na nic wielka szansa, przed którą stała Polska, gdyż Polacy nie mogą się zrozumieć, choć niby mówią tym samym językiem.
Co dalej? Diabeł, zdając sobie sprawę, że jego pozycja nie jest zbyt silna, będzie wielkodusznie pomagał (a jakże!) znaleźć wiele przyczyn (z wyjątkiem tej najważniejszej), które prowadzą do rozpadu prawicy, i zrobi wszystko, aby nasze słowa nie odzyskały swych znaczeń. A zadanie ma ułatwione, ponieważ w jego zasięgu pozostaje nadal nie zmieniony program edukacji i mass media. Trudno wymarzyć sobie lepsze narzędzia do przekręcania znaczeń.
W tym kontekście widać, jak bezcennym wyposażeniem człowieka jest porządne wykształcenie, dzięki któremu nie tylko nie da on sobie zamieszać w głowie, ale również łatwo nadepnie diabłu na ogon. Dlatego też diabeł boi się ludzi wykształconych i unika ich jak święconej wody. Zwraca się natomiast do podrobionych autorytetów, zarówno swoich, jak i opozycyjnych, pełne ich są dzisiejsze uczelnie i media.
Diabeł nienawidzi prawdomównych mediów, ponieważ przeszkadzają mu one w otumanianiu ludzi, którzy w wielu sprawach nie są zorientowani. Trudno, szczególnie dziś, znać się na wszystkim i wszystko wiedzieć, a przekazywanie prawdy szerokim gremiom jest pracochłonne i uciążliwe; żeby przekazać prawdę, trzeba na czymś się znać, a kłamać może każdy, na łatwość kłamania skusić da się wielu. Efekty widać podczas glosowania, gdy niby bogobojni katolicy wybierają na urzędy ateistów, którzy swoich wyborców okradają, oszukują, a nawet zachęcają do dzieciobójstwa.
Aby więc Polska się odrodziła, musi odzyskać własną duszę, taką, która widzi prawdę i podąża za dobrem. A środkiem do poznania jest język, dlatego musimy odebrać diabłu panowanie nad znaczeniami naszego języka, odzyskać musimy własną szkołę i własne media, a omijać z daleka te, w których rodzi się kłamstwo.
Piotr Jaroszyński
"Naród tylu łez..."