Dużo mówi się o wolności, choć słowo „wolność", ten nieodzowny przymiot demokracji, jest już dzisiaj wyświechtane i mało kto wie, jaki ono ma dokładnie sens. Czy wolność to jest hołdowanie najniższym instynktom, czy też może wolność to jest raczej odpowiedzialność? A jedno przecież wyklucza drugie. Z punktu widzenia sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się jako państwo i jako naród, musimy przede wszystkim zwrócić uwagę na wolność opartą na suwerenności. Wolność bez suwerenności to jak ptak ze złamanym skrzydłem: wolno mu latać, ale co z tego, kiedy nie może wzbić się w górę.
Dawniej suwerenność była wyłącznym atrybutem władcy, suwerenem był król lub książę, reszta to ich poddani. Dziś natomiast, jeśli mówimy o suwerenności, to trzeba zwrócić uwagę na podstawową suwerenność, jaka przysługuje w pierwszym rzędzie człowiekowi-osobie. To osoba, każdy człowiek, ma być suwerenem, a nie tylko król, minister czy poseł. Bo gdy ludzie są niczym, to kimś są tylko ci, którzy sprawują władzę; to mamy do czynienia z sytuacją po prostu chorą. Każdy człowiek ma prawo do bycia suwerenem, a państwo i polityka jest po to, żeby ta suwerenność mogła być urzeczywistniana i zabezpieczana. I właśnie, gdy mówimy o wolności, to ona musi być związana z bytem osobowym jako suwerenem.
Suwerenność jest w pewnym sensie czymś głębszym od wolności, ponieważ wolność jest tylko jednym z ramion, przy pomocy których człowiek ogarnia siebie i swoje życie, natomiast gdy mówimy o suwerenności, to chodzi również o umiejętność właściwego posługiwania się rozumem, czyli umiejętność poznawania prawdy. Chodzi także o to, że mamy do czynienia z podmiotem, a nie przedmiotem. Czynić w sposób wolny dobro dla człowieka w świetle ujrzanej prawdy - oto znamię prawdziwej suwerenności.
Co w takim razie zagraża autentycznej suwerenności? Nie tylko niewola, ale również fałsz lub kłamstwo, a także ustrój urzeczawiający człowieka. Co więcej, gdy panuje kłamstwo, gdy człowiek jest traktowany jako rzecz, to i sama wolność staje się fikcją: bo nie ma kto i ku czemu być wolnym.
Z coraz większą agresywnością panoszy się u nas cywilizacja, w której beztrosko propaguje się wolność zarówno bez odpowiedzialności, jak i bez suwerenności. To zaś wyrządza niepowetowane szkody w każdym człowieku, bo niszczy jego najdelikatniejszą i najszlachetniejszą tkankę duchową, czyniąc zeń istotę gruboskórną, a więc tępą i niewrażliwą lub całkiem oślizgłą, a więc sprytną i bez kośćca moralnego. Wolność w takich rękach sieje spustoszenie i człowiek boi się człowieka.
Jeśli chcemy, aby kraj nasz był bardziej ludzki, musimy baczyć nie tylko na samą wolność, co przede wszystkim na suwerenność: czy i na ile jesteśmy suwerenni? Suwerenność, posiadając wewnętrzne oparcie w godności i prawości woli kierującej się prawdą, będzie się zdrowego społeczeństwa, natomiast wolność oderwana od suwerenności - jest jak wyrwany z ręki topór; strach pomyśleć, ile krzywdy może wyrządzić.
Całkiem natomiast śmieszna jest tak zwana wolność narodu, ale okradzionego i wydziedziczonego, tak jak stało się z narodem polskim przed pół wiekiem. Naród bowiem, który pozbawiony jest własnych środków, staje się zależny, a więc nie jest już ani wolny, ani niepodległy. Mówienie wówczas o wolności brzmi jak historia opowiedziana przez słynnego pamiętnikarza, szlachcica Jana Chryzostoma Paska. Pasek wspomina, jak to już po przegranej wojnie szwedzcy żołnierze błąkali się po lasach, stanowiąc łatwy łup dla miejscowych, którzy nie wahali się nawet rozcinać brzuchy, aby zobaczyć, czy delikwent czegoś cennego nie połknął. Gdy okazywało się, że nic jednak w brzuchu nie miał, to zostawiano go, żegnając mniej więcej tymi słowy: „Uciekaj pludraku, złodzieju, nic nie masz, to puszczam cię wolno". Obyśmy dziś, mając w pamięci tę historię, gdy różni „miejscowi" i nie tylko „miejscowi" rozszarpują wnętrzności Polski, nie czekali aż nam obwieszczą z tryumfem, że teraz, Polacy, jesteście już wolni. Abyśmy nie czekali aż przyjedzie po nas złota kareta, z której wysiądzie wielki pan i poprosi, byśmy upomnieli się o swoje, a my być może wyrazimy na to zgodę.
Jeszcze jest czas, by nadwątloną suwerenność osobistą i narodową odzyskiwać - krok po kroku...
Piotr Jaroszyński
"Rozmyślania o mojej Ojczyźnie"
Panie Profesorze Pana ksiażki powinny być lekturami w szkołach.