Święta Wielkanocne mają charakter świąt rodzinnych. Rzecz ciekawa, dawniej, gdy komunikacja nie była tak rozwinięta jak dziś, gdy nie było pociągów, samochodów, samolotów, ludzie częściej się odwiedzali i dłużej z sobą przebywali. Dziś wpadamy na chwilę i rzadko. Jedyny wyjątek to święta, Wielkanoc i Boże Narodzenie, wtedy mamy dla siebie więcej czasu.
W dawnej Polsce rodzina silnie związana była z rodem, a najważniejsze miejsce zajmował ojciec rodziny. Na nim spoczywała odpowiedzialność za dom i wszystkich domowników. Gdy oglądamy stare fotografie z przełomu XIX i XX wieku, to możemy zobaczyć, jak w samym środku siedzi ojciec lub dziadek, elegancko ubrany, w obowiązkowych bryczesach i z podkręconym wąsem, obok niego matka lub babcia, w ładnej czapeczce na głowie, a wokoło mnóstwo dzieci, wnuczków, kuzynów i ciotek. Patrząc na takie zdjęcie wyobrażamy sobie, czym była rodzina.
Dziś rodziny się skurczyły, są dwupokoleniowe i małodzietne. Ojciec już nie jest głową domu, ale takim fajnym kumplem, z którym można pograć w grę komputerową, albo jest gościem, bo rzadko bywa w domu, całymi dniami, a nawet i nocami, pracuje. Przychodzi zmęczony i nie ma dla nikogo czasu, co najwyżej kupi żonie czy dzieciom jakieś świecidełka. Gdyby nie święta, wielu z nas by zapomniało, że jest coś takiego jak rodzina.
Warto wobec tego uświadomić sobie, dlaczego rodzina jest potrzebna również dziś, dlaczego nie jest i nie może być przeżytkiem, dlaczego trzeba bronić nawet tych małych rodzin, które tak szybko się kurczą.
Pozycja rodziny w społeczeństwie zależy od rodzaju cywilizacji, według której dane społeczeństwo jest zorganizowane. Nie zawsze społeczeństwo uformowane poprzez swoje dzieje w naród należy do tej samej cywilizacji co aktualne państwo. Nie zawsze też społeczeństwo zdaje sobie sprawę, że państwo, w którym żyje, jest ideowo obce, zwłaszcza jeśli rządzący umieją przed poddanymi dobrze maskować swoje zamiary.
Rodzina w tradycji polskiej była nie tylko częścią, ale nade wszystko miniaturą Narodu, Ojczyzny i Kościoła. Naród był rodziną rodzin, które zamieszkiwały i broniły Ojczyzny, i należały do Kościoła powszechnego. Tak pojęta rodzina - jako miniatura Narodu, Ojczyzny i Kościoła - znajdowała swój zewnętrzny wyraz we własnym państwie. Państwo natomiast nie było celem samym w sobie, ale miało za zadanie chronić rodzinę, aby mogła należeć do własnego Narodu, mieszkać we własnej Ojczyźnie, wyznawać wiarę we wspólnym Kościele. Dopiero tak pojęte państwo było wielkim domem dla polskich rodzin.
Tragedia rozbiorów Polski polegała właśnie na tym, że podstawowe aspiracje polskich rodzin były tłamszone przy pomocy struktur państwowych, które przechodziły w obce ręce. I wtedy właśnie zadaniem rodziny stało się zachowanie wymiaru życia ponadrodzinnego, rodziny jako miniatury Narodu, Ojczyzny i Kościoła. Rodzina miała więc cele dalsze niż tylko wewnątrzrodzinne. Pielęgnując kulturę polską, rodzina istotnie przyczyniała się do przetrwania, a nawet rozwoju naszej kultury; nie oddając ziemi w obce ręce, rodzina sprawiała, że mimo panowania obcych ziemia polska była polska; trwając przy wierze ojców, rodzina pozwalała na to, aby Kościół, prześladowany instytucjonalnie, trwał w Polsce nadal jako Kościół żywy. To wszystko działo się dzięki rodzinie, która brała na siebie wyzwanie ocalenia wielkie cywilizacji chrześcijańskiej.
Gdy patrzymy na rzeczywistość współczesną, to wiele wskazuje na to, że musimy coraz bardziej umacniać nasze rodziny, aby nie poddały się presji różnych ideologii wrogich nie tylko rodzinie, ale tym wszystkim zasadom, z których wyrastała polska tradycja i tożsamość. Musimy pielęgnować polskość, której coraz mniej w życiu publicznym, musimy trzymać rękę na naszej ziemi, która staje się łakomym kąskiem dla obcych, musimy bronić wiary, aby Kościół nie usechł. I to właśnie dziać się musi w naszych rodzinach i poprzez nasze rodziny. Rodziny muszą być w Polsce stanicami cywilizacji łacińskiej i one mają najsilniej przyczynić się do przetrwania, tych tak trudnych nie tylko materialnie, ale i duchowo czasów. Gdy rodzina przetrwa, to z niej odradzać się będzie i Naród, i Ojczyzna, i Kościół.
Minęły już Święta Wielkanocne, przed nami przepiękna wiosna i lato. Będzie coraz zieleniej i coraz barwniej, zakwitną jabłonie, grusze, czeremchy; zagnieżdżą się ptaki, które śpiewać będą całymi dniami, a słowiki to nawet i nocą. Gdy w wielu krajach wiosna trwa krótko, czasem jeden dzień, to w Polsce wiosna jest długa i młodzieńcza. Wiosna dodaje nam siły i otuchy. Wraz z wiosną i my musimy odzyskać świeżość ducha. Są w nas wielkie skarby. Gdy one zajaśnieją prawdziwym blaskiem, łatwiej będziemy mogli odnajdywać się jako naród w prawdziwym dobru.
Piotr Jaroszyński
"Kim jesteśmy"