Z Jamesem P. Kellym, prezesem Centrum Solidarności na rzecz Prawa i Sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych, prelegentem XI Międzynarodowego Sympozjum "Cywilizacje wobec multikulturalizmu", rozmawia prof. Piotr Jaroszyński.
Jakie najważniejsze zmiany dokonują się obecnie w Stanach Zjednoczonych?
- Podobnie jak wielu mieszkańców krajów Europy Zachodniej Amerykanie zaczęli zdawać sobie sprawę, że nadmiar rządowych wydatków, rządowe programy pomocowe i deficyt budżetowy są już dłużej nie do wytrzymania. Wskutek tego rośnie rozwarstwienie społeczne na tych, którzy są uzależnieni od pomocy rządowej, i na tych, którzy uważają, że rząd nie jest w stanie pomagać finansowo na tak wielką skalę.
Jak skuteczny jest socjalizm?
- Choć uważa się, że w Stanach Zjednoczonych panuje wolnorynkowy system kapitalistyczny, to od wielu lat socjalizm odciska piętno na naszej ekonomii. W coraz większym stopniu obywatele oczekują od rządu, że zapewni im żywność, mieszkania i opiekę zdrowotną. Rząd przejął kontrolę nad kilkoma większymi spółkami i mocno steruje pewnymi dziedzinami przemysłu, by osiągnąć określone cele. Ten "pełzający" socjalizm wiąże się ze wzrastającymi rządowymi podatkami i regulacjami, jest jednym z powodów, dla których Amerykanie utworzyli nową partię - Tea Party. Jej zwolennicy uważają, że socjalizm jest niewydajny, więc by ograniczyć jego wpływy, zorganizowali się politycznie.
Kto kontroluje najbardziej wpływowe media w Stanach Zjednoczonych?
- Przez długi czas, od lat 60. po 80., większość Amerykanów uważała, że media przekazują informacje w sposób bezstronny. Ale w latach 90. wielu Amerykanów zaczęło sobie uświadamiać, że główne programy informacyjne mają nastawienie liberalne. W konsekwencji ludzie biznesu i mediów podjęli wysiłek utworzenia programów neutralnych. Zaś dzięki "nowym mediom", takim jak magazyny internetowe, audycje dźwiękowe, konserwatywne talk radio (stacje radiowe nadające głównie wiadomości i wywiady), blogi, sytuacja się wyrównała.
Jakie są najważniejsze cechy konserwatyzmu?
- Wolność, osobista odpowiedzialność, ograniczone uprawnienia władzy, rządy prawa. Chociaż konserwatyści są za ograniczonym rządem, to nie oznacza, że są antyrządowi. W demokratycznym społeczeństwie rząd ma kilka ważnych zadań do spełnienia, takich jak obrona państwa, obrona granic, negocjacje, a następnie, jeśli zostaną zaakceptowane przez Senat Stanów Zjednoczonych, wcielanie w życie umów międzynarodowych. Niemniej jednak rząd zbyt często posuwa się za daleko i ingeruje w te sfery, które najlepiej pozostawić jednostkom i stowarzyszeniom tworzonym dobrowolnie. W gruncie rzeczy, ponieważ poszczególne stany i rząd federalny łamią tę zasadę, wiele stowarzyszeń, które zwykły odpowiadać za edukację lub opiekę zdrowotną, straciły niezależność, a ich istnienie całkowicie zależy od rządu. Ponadto, ponieważ rząd wziął na siebie odpowiedzialność za dostarczanie tylu usług obywatelom, wielu z nich nie chce brać osobistej odpowiedzialności za swoje działania.
Jak można manipulować prawem w społeczeństwie demokratycznym?
- Dzieje się to wówczas, gdy sędziowie (niewybrani demokratycznie, ale nominowani przez polityków) wydają wyroki bez uwzględnienia sensu praw, tak jak one zostały określone w procesie legislacyjnym lub jak były interpretowane we wcześniejszych wypadkach. Ten "sądowy nadaktywizm" burzy równowagę sił w demokracji. Prawem można również manipulować wówczas, gdy władza wykonawcza, poprzez swe możliwości regulujące na poziomie stanu lub państwa, nie wprowadza praw, które przeszły przez legislaturę lub które uzyskały poparcie sądu. A wreszcie przyjmując kolejne tomy skomplikowanych praw, które dla przeciętnego obywatela są niejasne i niezrozumiałe, ustawodawca może manipulować prawem. Co gorsza, działają różne prominentne lobby, które inicjują wprowadzanie kolejnych korzystnych dla siebie praw. Wiara w to, że obywatele Stanów Zjednoczonych mają przedstawicieli w wybranym przez siebie rządzie, jest coraz słabsza.
W jaki sposób możemy poprawić współpracę między Stanami Zjednoczonymi i Polską?
- Przygotowując się do podróży, sporo czytałem na temat jakże poruszającej historii waszego kraju, w tym długiej walki o wolność, miłości do Polski, jej mężnych i natchnionych patriotów, poetów i filozofów, oraz ważnej roli odgrywanej przez katolicyzm. Miłośnicy wolności i wiary w Ameryce i w Polsce powinni wzajemnie poznawać swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Uważam, że konserwatywni i broniący wolności naukowcy z USA i Polski powinni dzielić się badaniami i doświadczeniami dotyczącymi tego, jak autorytarny lub niezaradny rząd może wpływać negatywnie na wolność osobistą lub ekonomiczną. Warto porównać rząd federalny w Waszyngtonie z urzędami Unii Europejskiej w Brukseli i Strasburgu. Polska, jako członek UE, zderzając się z urzędnikami w Brukseli czy występując na drogę sądową w Strasburgu, może wyciągnąć wartościowe lekcje z doświadczenia amerykańskiego, a więc co się może stać, gdy rząd federalny idzie za daleko, ingerując w suwerenność poszczególnych stanów, wolność jednostek i niezależność biznesu.
Czy to będzie Pana pierwsza wizyta w Polsce? Jakie ma Pan oczekiwania?
- Byłem w Polsce w ubiegłym roku, odwiedziłem Warszawę i Kraków, co sprawiło mi wiele radości. Mam nadzieję, że dowiem się jeszcze więcej o bogatej historii Polski i wyzwaniach, z jakimi musi się mierzyć. Liczę na to, że spotkam wielu przedsiębiorczych i gościnnych mieszkańców.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik, 14-15 kwietnia 2012