Jakże wzruszające jest pierwsze oficjalne wystąpienia Ignacego Jana Paderewskiego na ziemi amerykańskiej. Mijała właśnie setna rocznica drugiego rozbioru Polski, a trzydziesta wybuchu powstania styczniowego. Był 8 kwiecień 1893 roku. Mistrz na obiedzie wydanym na jego cześć przez Lotus Club mówił: „Pokochałem Wasz kraj, zanim go jeszcze poznałem, a to z tej prostej przyczyny, pozwólcie mi powiedzieć, że ten kraj jest jedynym, w którym żyją swobodnie tysiące Polaków i cieszą się wolnością, a każdy mój rodak może powiedzieć to, co chce o przeszłości i przyszłości swego kraju bez obawy, że zostanie aresztowany. Niedawno, gdy toczyliście wspaniałą walkę przeciw niewolnictwu, nasz biedny naród uczynił ostatnią próbę odzyskania wolności. Nasze losy są odmienne — Warn się powiodło, nam nie, ale daliście nam dużo szczęścia: uwierzyliśmy, że nie jesteśmy sami".1 Polakom, mimo rozbiorów i mimo powstańczych klęsk, potrzebna była wiara, że nie są sami. Ta wiara dodawała im nadziei, a za nadzieją szła siła, tak potrzebna do kolejnych zrywów. Polonia w Ameryce dowiodła wówczas, że pamięta o Ojczyźnie, o swoich bliskich i rodakach, którzy zostali w kraju. Paderewski inicjował szereg akcji, których efektem było zebranie olbrzymich funduszy, a gdy nadszedł decydujący moment, tysiące ochotników czynem zbrojnym udowodniło swój gorący patriotyzm. Nie łudźmy się, Polska nie odzyskałaby niepodległości, gdyby nie jedność całego Narodu, jedność wyższa ponad waśnie i podziały polityczne, jedność, której nie oddzielały ani góry, ani oceany, była to jedność Polaków na całym świecie.
Oddając im hołd, tym znanym, jak Paderewski, Sienkiewicz, Modrzejewska, Piłsudski, Dmowski, Korfanty, Witos, i tym nieznanym, choć również w swej ofiarności wielkim, patrzymy na nich jako na wzór, który nas dziś zobowiązuje, abyśmy nie zaprzepaścili tego wielkiego dziedzictwa, jakiemu na imię Polska.
Obchodząc rocznicę odzyskania niepodległości, musimy wyraźnie rozumieć, co to znaczy niepodległość, zwłaszcza w naszej polskiej tradycji. Niepodległość to suwerenność, a suwerenność to samostanowienie w wymiarze politycznym i narodowym. Jako Polacy wolność mierzymy nie anarchią, jaką fałszywie zarzucała nam propaganda zaborcza, zwłaszcza rosyjska, ani też władzą absolutną i despotyczną, jakiej nie brak było w Prusach - ale możliwością decydowania przez nas samych o sobie. Polski ideał, którego wyrazem była Konstytucja 3 Maja, a którą jednym pociągnięciem przekreślili zaborcy, polegał na upodmiotowieniu, czyli uszlachetnieniu całego narodu. Wolność to samostanowienie narodu, decydowanie o sobie za pośrednictwem wybranych władz. Ale władze te mają liczyć się z wolą narodu i służyć mu w granicach niepodległego państwa.
Patrząc dziś na kierunek przemian, jakim poddawana jest Polska, zarówno ten bliższy pod postacią Unii Europejskiej, jak i ten dalszy w wymiarze globalistycznym, z niepokojem obserwujemy, jak niepodległość traci swoje realne kształty: nie ma niepodległości bez ziemi - wyprzedawana jest polska ziemia; nie ma niepodległości bez własnego przemyski - wyprzedawane są (i to za bezcen) polskie zakłady; nie ma niepodległości bez własnego prawa - sejm ustanawia tysiące praw, które mają udowodnić, że nie mamy już własnych praw; o kierunku polityki polskiej nie decyduje naród, ale politycy posłuszni wytycznym przychodzącym z instytucji międzynarodowych. Niepodległość bez własnej ziemi, bez własnego przemysłu, bez własnego prawa i bez rodzimej władzy jest fikcją. Nie takie aspiracje ma polski Naród, nie o to walczyły pokolenia. Trzeba otworzyć szeroko oczy, trzeba patrzeć i rozumieć.
Powstaje pytanie: dlaczego publicznie nie wolno o tym głośno mówić? Dlaczego nie wolno mówić o zagrożonej niepodległości? Powstała jakaś publiczna zmowa milczenia.
Joseph Conrad, Polak, ale pisarz angielski, gdy zastanawiał się nad okolicznościami, w jakich Polska odzyskała niepodległość - a było to w pierwszą rocznicę tego wielkiego wydarzenia — zauważył: „Na tym świecie, gdzie wszystko przemija, nawet najbardziej uparte upiory znikają wreszcie ze starych domostw, z ludzkich sumień. Czy to postęp oświecenia, czy upadek wiary? W latach poprzedzających wojnę upiór Polski tak już się stawał niewidoczny, że niemożliwe było uzyskanie najmniejszej o nim wzmianki w gazetach. Młody Polak, przybywający z Paryża, był tym ogromnie oburzony; ja wszakże - pisze dalej Conrad - pozwalając sobie na to poczucie dystansu, które jest wytworem starszego wieku, dłuższego doświadczenia i skłonności do medytacji, odmawiałem podzielania jego uczuć. Chodził, żebrząc o jakieś słowo na temat Polski, do wielu wpływowych ludzi - i wszyscy co do jednego odpowiadali mu, że to wykluczone".2 Tak, była wówczas światowa zmowa milczenia. Dziś coraz mocniej ta zmowa milczenia dotycząca realnej niepodległości Polski znów zaczyna nas osaczać. Ktoś chce nas uczynić obcymi na własnej ziemi, wrogimi wobec samych siebie. Do tego za żadne skarby nie wolno dopuścić.
Różne są koleje losów poszczególnych narodów i państw; ileż narodów zanikło, ile imperiów się rozpadło, ale Polska... Jaki los nas czeka?
Rok przed śmiercią i rok po wybuchu II wojny światowej, Igancy Jan Paderewski, ten sterany życiem 80-letni starzec z pełną werwą i siłą wypowiedział w Paryżu i w Szwajcarii do swoich rodaków te słowa: „... wszyscy wierzymy w jedno i wiary tej nic nam nie jest w stanie wydrzeć: zwyciężymy!... Polska jest nieśmiertelna!". I my powtórzmy, oddając hołd bohaterom i przejmując na siebie odpowiedzialność za Polskę: zwyciężymy! Polska jest nieśmiertelna!
Powyższy tekst został wygłoszony w Chicago i we Wrocławiu w 82. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę.
Piotr Jaroszyński
"Ocalić polskość"
Przypisy:
1. I. J. Paderewski, Myśli o Polsce..., dz. cyt, s. 51.
2. J. Conrad, The Crime of Partition (Zbrodnia rozbiorów), w: Dzieła, t. XXVIII [A], Londyn 1975. Tekst został pominięty w wydaniu polskiej edycji dziel J. Conrada.