Felietony-wywiady

WITAM PAŃSTWA NA MOJEJ STRONIE AUTORSKIEJ

PIOTR JAROSZYŃSKI

"Sic vive cum hominibus, tamquam deus videat; sic loquere cum deo, tamquam homines audiat" Seneka

arch./- NDarch./- NDNiech będzie pochwalony Jezus Chrystus. – Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, co? We świat, do ludzi, dobrodzieju kochany – w tyli świat!... – zakreśliła kijaszkiem łuk od wschodu do zachodu – tak zaczyna się powieść „Chłopi” Władysława Reymonta. Autor w roku 1924 otrzymał za nią Nagrodę Nobla. A konkurencja była wyjątkowo silna: Thomas Hardy, Tomasz Mann, Maksym Gorki. Wygrał nasz pisarz. Wygrał wtedy, bo dziś… dziś wiemy, że by nie wygrał, ani on, ani Sienkiewicz. Dziś literacka Nagroda Nobla dryfuje po mieliznach politycznej poprawności, gdzie nie ma miejsca ani na miłość do ziemi, ani na miłość do Boga. Na szczęście wtedy było inaczej. Powróćmy więc do „Chłopów” i do wielkiego mistrza pióra.

Władysław Reymont (tak naprawdę to Stanisław Rejment) przyszedł na świat w 1867 r. na Kujawach (Kobiele Wielkie). Pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej, a jego ojciec był kościelnym organistą. Ciekawe, że ojcowie kilku innych wielkich Polaków, jak Prymasa Stefana Wyszyńskiego, Ignacego Jana Paderewskiego czy Juliana Fałata, też pełnili tę skromną, ale znaczącą służbę, która wówczas łączyła w sobie pobożność, piękno i język polski, trzy elementy składające się na wychowanie w duchu kultury ojczystej jako przeciwwaga dla postępującej rusyfikacji i germanizacji.

Narodziny pisarza

O dobrej szkole w tamtych czasach nie było co marzyć, zwłaszcza że wielodzietna rodzina Rejmentów była uboga. Edukacja, jaką Władysław odebrał w szkole, miała charakter czysto praktyczny, bo chodziło o to, żeby z czegoś żyć – został krawcem. I stawałby się pewnie coraz lepszym krawcem, gdyby nie to, że coś kazało mu szukać innej drogi. Próbował aktorstwa, chciał wstąpić do zakonu paulinów, by w końcu osiąść na małej stacyjce jako urzędnik kolejowy. I wtedy też, gdy się jakoś ustatkował, zaczął pisać.

Czy to było tylko natchnienie, samoczynna erupcja geniuszu? Nic podobnego. Znacznie wcześniej zdarzyło się coś, bez czego nie byłoby wielkiego pisarza, choć może byłby pisarz. Bo wielkość wymaga odpowiedniego podłoża kultury, nie bierze się z lotnych piasków.

To prawda, że Reymont miał za sobą tylko szkołę krawiecką, ale miał jeszcze coś. Gdy był małym chłopcem, trafił na plebanię do wujka swojej mamy, ks. proboszcza Szymona Kupczyńskiego, człowieka o wielkiej kulturze literackiej.To on otworzył przed przyszłym pisarzem skarby języka polskiego. Chłopak do 9. roku życia połknął dosłownie wszystko, co znajdowało się w bibliotece. Dlatego właśnie później, mimo różnych zakrętów życiowych, gdy nadeszło natchnienie, mógł panować z powodzeniem nad językiem, gdyż ten język był językiem jego mistrzów, językiem arcydzieł, które w siebie wchłonął. Mógł nawet tworzyć język, stylizować go na potrzeby opisywanego świata.

Świata niezwykłego, który w takim wymiarze nie pojawiał się na stronicach ksiąg ani gazet. A był to świat polskiej wsi. Ten właśnie świat, żywy, barwny, niespokojny, Reymont dojrzał, wchłonął w siebie, przetrawił i opisał. Świat wstrząsający i poruszający, nikomu dotąd nieznany, choć leżał w środku Europy. Reymont ten świat zobaczył. Powstało arcydzieło.

Arcydzieło

Wzruszenie, i to bardzo głębokie, a nie powierzchowne, udzielało się wszystkim, którzy z tą lekturą mogli się zapoznać, jeśli tylko byli czuli na tajemnice ludzkiego losu wpisanego w rytm życia natury, zawieszonego między ziemią i niebem. Nie tylko zawieszonego, ale wręcz wgryzającego się w ziemię, dzień po dniu. A nad wszystkim unosiło się niebo, z którego do tych ludzi przemawiał odwiecznie Bóg.

Między ziemią i niebem żyli ludzie, ale jacy ludzie! Aż kipiało w nich od energii, od namiętności, ale i od pracowitości. Próbowały ich okrzesać tradycja, zwyczaj i Kościół, ale nie zawsze skutecznie, więc raz coś wychodziło na dobre, a raz na złe. A potem znowu na dobre.

„Chłopi” Reymonta to arcydzieło, które przedziera się przez zewnętrzną powłokę lokalnego kolorytu, by dotrzeć aż do najgłębszych pokładów ludzkiej natury. Dzieło to uznaje się za „testament” europejskiego chłopstwa, testament, ponieważ ten świat ginął dosłownie w oczach. Reymont ten świat zatrzymał i ocalił, wpisał do kanonu klasyki światowej obok „Prac i dni” Hezjoda czy „Bukolik” Wergiliusza. Jako dzieło kultury najwyższych lotów może odżywać mocą naszej myśli, wyobraźni i uczuć, by grać jakimś niezwykłym drżeniem.

Albowiem język Reymonta nie ma nic z pustosłowia, nic z wysuszonych abstraktów, nic z inteligenckich konstrukcji. Ten język wbija się do wnętrza każdej rzeczy, którą wyraża, niezależnie od tego, czy jest to człowiek, czy drzewo, pies czy rzeka, trawa czy zboże, noc czy dzień, jesień lub wiosna. Język, który na bazie języka literackiego i lokalnej gwary Reymont w zasadzie sam stworzył. Język w sumie niełatwy. I gdyby nie miał w sobie tego wewnętrznego nerwu, tej wewnętrznej prawdy, to stanowiłby barierę trudną do pokonania, nie tylko dla czytelnika polskiego, ale przede wszystkim dla tłumaczy. A tymczasem tłumacze zabrali się do pracy, zanim Reymont dostał Nagrodę Nobla, a więc jakby na wyrost, ale czuli, że jest to literatura wyjątkowa.

Tłumacz na francuski, Franck-Louis Schoell, wspomina, jak swoją przygodę z literaturą polską zaczął od „Quo vadis” Sienkiewicza. Ale już drugim dziełem byli właśnie „Chłopi”. Ostrzegano go, że trudności będzie co niemiara: słownictwo, składnia, styl, bez porównania więcej problemów niż w przypadku klasycznego języka Sienkiewicza. Jednak spróbował i stało się: „Wzięło mnie!… Jesień – jej imponujące pejzaże, malownicze sceny zasiewów, rojowisko życia wiejskiego nad brzegiem stawu w Lipcach – wszystko to mnie zachwycało. (…) W moim entuzjazmie miałem tylko to jedno pragnienie: dać poznać moim rodakom to olśniewające arcydzieło” („Reymont we Francji”, Warszawa 1967). Właśnie tak jest z „Chłopami”, przekraczają granice języków, a czytelnika po prostu biorą, zabierają do Lipiec, a z Lipiec w jakąś niezwykłą przeszłość, pradawną i tajemniczą.

„Chłopów” czytali wszyscy, zarówno francuscy profesorowie, jak i francuscy… chłopi. A profesorowie nie tylko z racji zawodowych. Jeden z nich odkrył dzięki Reymontowi, że koniecznie trzeba mieć swój kawałek ziemi, by na niej coś uprawiać. Zajmował się więc winnicą, ogrodem warzywnym, drzewami owocowymi i kwiatami, bo, jak wyznawał: „codzienny dotyk ziemi jest mi niezbędny”.

Głos nieba

Ale w „Chłopach” Reymonta jest nie tylko dotyk ziemi, jest także dotyk nieba. Wielkim miłośnikiem twórczości Reymonta był Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński. Wielokrotnie w swoich homiliach wracał do „Chłopów”, by wskazywać i odzyskiwać to, co najcenniejsze, a co próbowano na różne sposoby zamazać lub pominąć. Ksiądz Prymas nie szczędził gorzkich uwag zwłaszcza pod adresem filmowej adaptacji tego arcydzieła, adaptacji, która świadomie spłaszczyła treść, spychając na margines to, co najważniejsze, czyli miłość do polskiej ziemi, jaką otrzymaliśmy od Boga. Prymas mówił: „Zawsze jestem pod wrażeniem fragmentu napisanego przez Władysława Reymonta w jego wiekopomnym dziele literackim ’Chłopi’. Przedstawia on postać umierającego gospodarza – Boryny. Chory, w gorączce, nieświadom tego, co czyni, wychodzi na pole. W koszuli idzie przez zagony, które orał długie dziesiątki lat i walczył o nie, bo był to czas bardzo trudny. Prawie wszyscy wtedy walczyli, aby kolonizacja niemiecka nie wyrzuciła Polaków z własnych zagonów. Ziemia stała się symbolem polskości. (…) Wyszedł siać – jak rolnik z przypowieści Chrystusa – ale siły go opuszczają. Pada na zagonie z rozciągniętymi na krzyż ramionami i kona. Tylko wicher jeszcze mu śpiewa – jak muzyka Chopina narodowi polskiemu – i woła: ’Gospodarzu, gospodarzu, nie odchodź, zostań z nami’. W filmie ’Chłopi’, który kręcili ludzie nie znający się na rolnictwie, tego fragmentu przywiązania rolnika do zagonu ojczystego nie odczuto właściwie. Wiele banalnych rzeczy detalicznie przedstawiono, ale nie zrozumiano piękna tego momentu i potęgi jego wymowy, ukazującej, jak trzeba bronić każdego skrawka polskiej ziemi” (Do rolników w Lewiczynie, 10.08.1975).

Ksiądz Prymas doskonale odczytał wielowarstwowość „Chłopów”, którą tylko wielki pisarz mógł ogarnąć w całość i napełnić życiem na tym przecięciu ziemi i nieba, gdzie mimo tylu ludzkich przywar i słabości niebo ma ostateczny głos. Jest ono znakiem nadziei i miłości. Dają temu wyraz ostatnie słowa, jakie żegnają nas z kart tej księgi, a które tradycja podtrzymuje do dziś tam, gdzie serce jest jeszcze czułe: „Ostańcie z Bogiem, ludzie kochane”.

Ostańcie!

prof. dr hab. Piotr Jaroszyński

Nasz Dziennik, 9 kwietnia 2014

Komentarze  

Tadeusz
+1 # Tadeusz 2014-04-12 18:21
Jak człowiek pomyśli, że Reymonta i Sienkiewicza usunięto w szkołach z kanonu lektur, pozostawiając jakieś kolorowe ptaszyska spod pióra samobójcy-zboczuna Kosińskiego czy bździrurkę innego, niedopieczonego, antyklerykalnego i erotyczne rozkojarzonego Gombrowicza, to mamy obraz tego, co się dokonało. Jeżeli nic się nie zmieni (a na to się na razie nie zanosi), to prawdziwa Polska pozostanie już tylko w sercach tych, którzy doświadczyli przyjemności i radości wzbogacania swojego duchowego życia, klasykami naszej literatury. Autor felietonu o "Chłopach" uzmysłowił mi tylko, że wszyscy czytający jego refleksje o dotyku ziemi i nieba, per saldo, mogą zaliczyć się jednak do szczęściarzy. Wszak dane nam było wspólnie z Rodakami przeżywać obecność Prymasa Tysiąclecia, pontyfikat JP II,
a także czerpać z doświadczeń naszych wspaniałych Rodzicieli, którzy wszczepili w nas to co najcenniejsze: chrześcijańskie wartości i etos II Rzeczpospolitej.

Propaganda - bezwonna trucizna Technika zaszła dziś tak daleko, że wiele produktów takich jak kleje czy wykładziny nie wydzielają już nieprzyjemnego zapachu. Ale ten przykry...

Z prof. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler Rzecznik praw obywatelskich Janusz...

Dar filozofii Im bardziej czasy stają się trudne, tym bardziej człowiek potrzebuje stałych i czytelnych punktów odniesienia. A o to wcale nie jest łatwo. Odnieść...

Wiadomości radiowe i telewizyjne roją się od sondaży. Za jest 57%, przeciwko 5%, a 30% nie ma zdania. Gdyby dziś odbyły się wybory..., gdyby dziś...

W rocznicę niepodległości Rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów skłaniać może do wielu refleksji. Zależy, kto się zastanawia i z kim zamierza...

Już nie ma złudzeń - w naszej Ojczyźnie, w Polsce, rozpoczęła się zimna wojna. Większość parlamentarna, rząd i pełniący urząd prezydenta stanęli do...

Gdy człowiek żyje przytomnie, gdy jest życzliwie otwarty na innych, gdy umie szukać dobra, może być pewien, że nawet dziś znajdzie przyjaciół,...

Język polityki w okresie przedwyborczym zdominowany jest przez wyrażenia, które zamazują istotny sens samej polityki. Najczęściej bowiem jest to...

Słowo i dom Talenty same nie rosną, a na pewno nie dojrzeją do pełni swych możliwości. Talenty muszą być pielęgnowane i uprawiane. Wtedy dopiero zadziwić mogą...

Katolicyzm jest przede wszystkim religią a nie cywilizacją. Gdyby był cywilizacją, niemożliwe byłoby szerzenie „Dobrej Nowiny” wśród różnych...

Pułapki „luksusu” Luksus należy dziś do podstawowych kategorii wyznaczających ramy naszej cywilizacji. Chodzi o to, żeby mieć dużo i żeby wszystko to, co mamy, było...

Przed drugą turą - lewica czyha Rozważmy jeszcze raz, jaka Polska będzie wynikiem naszych wyborów: czy znajdziemy się w obwodzie zamkniętym, który zrobi z nas nie drugą Japonię lub...

Kto rządzi światem? Już za samo zadanie takiego pytania można być posądzonym o jedno z największych przestępstw, jakim jest głoszenie spiskowej teorii dziejów. „Spisek”...

Ateny – macierz cywilizacji Formowanie własnej tożsamości stanowiącej odpowiedź na pytanie: kim jestem? – to proces, który trwa lata całe, a kto wie, czy nie całe życie. W...

Żyjemy w czasach, w których świadomość społeczna jest nieomal w całości zdominowana przez masowe media. O czym nie mówią media, tego nie ma lub to...

Na kanwie wypowiedzi Ojca św. w naszym Parlamencie (22.06.1999 r.) mogliśmy usłyszeć opinię bardzo wielu środowisk, że papież popiera wejście Polski...

Pojęcie cywilizacji bizantyńskiej zostało wypracowane przez jednego z najwybitniejszych, choć ciągle mało znanego polskiego myśliciela Feliksa...

Na wstępie chciałbym przeprosić czytelnika za te obce słowa, które pojawiły się nie dla magii, ale dlatego, że mają znaczenie prawie techniczne....

Cywilizacje a multikulturalizm Kolejne sympozjum z cyklu "Przyszłość cywilizacji Zachodu" poświęcone będzie problemowi multikulturalizmu. Multikulturalizm, czyli wielokulturowość,...

Trwają ataki na rodzinę. Pojawiły się nawet plakaty, z których można wnioskować, że bardziej chory jest ich twórca niż ucharakteryzowane osoby....

Wolność słowa to nasze prawo Gdy mowa jest o wolności słowa, nie wystarczy stwierdzić, że każdy człowiek ma prawo do wyrażania swojej opinii. To za mało i niezbyt precyzyjnie....

Rozpad Związku Sowieckiego, a co za tym idzie i bloku komunistycznego, następnie zjednoczenie Niemiec, a więc i wzmocnienie ich pozycji w Europie,...

Gender a mowa nienawiści Nie jest bezpiecznie wskazywać na zagrożenia, jakie niesie ze sobą gender. Zwolennicy i propagatorzy tej ideologii przygotowali tu bowiem nie lada...

Z początkiem wiosny, gdy ziemia z szarości budzi się znowu do życia, oczy nasze patrzą oczarowane na delikatną zieleń oziminy, na roziskrzone w...

Po wszystkich przejściach ostatnich 50 lat związanych z utratą realnej niepodległości i dominacją antypolskiej ideologii mamy wobec inteligencji...

Ojciec Jacek Woroniecki (1878-1949), dominikanin, należał nie tylko do starego rodu książęcego, ale nade wszystko reprezentował szczytne tradycje...

Gdy jedni z pełnym zaaferowaniem przygotowują się do wyborów licząc na miejsca w Sejmie lub Senacie, inni nieubłaganie schodzą już ze sceny...

Położenie obecne, w jakim znajduje się nasza Ojczyzna, jest przejściowe. Kto w to wątpi, albo nie jest Polakiem, albo jest małego ducha. Trudno...

Każdy szanujący się naród z pietyzmem odnosi się do swych wielkich rodaków, którzy czy to działaniem, czy słowem w sposób istotny przyczynili się...

Kiedy do kształcenia i wychowania podchodzi się z troską, aby z młodzieży wyrosło pokolenie rozumne i mężne, a nie - jak pisał Zygmunt Krasiński w...