Siedemdziesiąta dziewiąta rocznica odzyska nia przez Polskę niepodległości skłania do refleksji nie tylko nad sensem niepodległości, ale także nad potrzebą posiadania niepodległego państwa. Państwo nie jest tworem stałym i powszechnym. Nawet w naszej tradycji zachodniej istniały różne formy zrzeszeń politycznych.
Były miasta-państwa greckie, było luźne i krótkotrwałe imperium Aleksandra Wielkiego, było mocne i skonsolidowane Imperium Rzymskie wraz z jego późniejszym bizantyjskim odgałęzieniem, było krótkotrwałe państwo Karola Wielkiego, aż wreszcie w średniowieczu zaczęły powstawać państwa w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Wśród nich znajduje się liczące ponad tysiąc lat państwo polskie, które początkowo obejmowało ludy Wiślan, Polan, Ślężan, Bobrzan, Dziadoszan, Pomorzan, Kujawian, Mazowszan, Sieradzan, Łęczycan. Z tych ludów wzbogacanych o ludność kresową i napływową powstał naród polski.
Okres piastowski to okres państwa jednonarodowego. Po unii z Litwą przez ponad pięćset lat Polska była państwem wielonarodowym, w którym mieszkali nie tylko Polacy i Litwini, ale również Białorusini, Małorusini, Żydzi, Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Cyganie. W zasadzie dopiero po drugiej wojnie światowej, gdy państwo nasze wskutek międzynarodowej zmowy utraciło jedną czwartą swych przedwojennych ziem, Polska stała się w większości państwem jednonarodowym. Tyle że Polska, tracąc Kresy, wraz z Wilnem i Lwowem utraciła kuźnię polskości. W związku z tym poczucie narodowe poddawane planowemu niszczeniu przez ideologię komunistyczną coraz bardziej słabło.
Dziś niewielki procent Polaków przeżywa swą polskość, nieliczni są świadomi roli tożsamości narodowej w kształtowaniu życia osobistego i rodzinnego, tylko niektórzy rozumieją i cenią sobie skarb niepodległego państwa polskiego.
Dlatego dziś, w rocznicę odzyskania niepodległości, warto odpowiedzieć na pytania: Dlaczego jako Polacy potrzebujemy niepodległego państwa? Dlaczego nie do przyjęcia byłyby indywidualne miasta, duże województwa, międzynarodowe regiony czy rozpłynięcie się w strukturze ponadpaństwowej? Odpowiedź jest prosta - struktura administracyjna ma być taka, aby mogła zabezpieczyć obywatelom środki do życia i aby obywatele mogli żyć po ludzku. Co to znaczy żyć po ludzku? To znaczy mieć możliwość rozwoju osobowego, który nie dokonuje się w abstrakcji, ale jest uwarunkowany geograficznie, historycznie i kulturowo. Żyć po ludzku to żyć zgodnie z własną kulturą. Jako Polacy mamy starą kulturę; w oparciu o nią możemy się rozwijać, gdyż jest wystarczająco bogata, a jednocześnie wystarczająco bliska. Kultura chińska też jest bogata, ale jest zbyt odległa i obca, z kolei kultura któregoś z sąsiednich krajów wschodnich jest dość bliska, ale zbyt uboga. Optymalną dla nas, Polaków, czterdziestomilionowego narodu, jest kultura polska, wielka i przekazywana w naszym własnym języku.
Pojedyncze miasta czy województwa nie mogą być samowystarczające co do środków i kultury. Wielkie regiony mogą być względnie samowystarczalne pod względem środków, ale nastąpić może konflikt kulturowy ze względu na obcy język, obcą religię, obce pojęcia o człowieku, rodzinie i narodzie. Natomiast struktura ponadpaństwowa grozi przeniesieniem centrum politycznego do miejsc, które są odległe, do ludzi, którzy nas nie rozumieją, do narodów, które nami pogardzają. Gdy takie ponadpaństwowe struktury przejmą władzę nad Polską, kto się do nich zwróci, aby się upomnieć o należne nam prawa? W jakim języku będzie przemawiał? Do jakich uczuć będzie apelował? Czym zagrozi? Bez własnych środków, bez własnej kultury, bez własnego wojska nie będziemy Polakami. A nie będąc Polakami, kim będziemy?
Greckie miasta-państwa nie trwały zbyt długo, walczyły między sobą i padły pod przemocą obcą. Imperia ponadpaństwowe trwały dłużej, ale dla nich jednostka czy naród niewiele znaczyły. Tylko państwa historyczne mają zdolność respektowania praw własnych obywateli, zabezpieczania środków i pielęgnowania rodzimej kultury niezbędnej do bycia człowiekiem. Abyśmy mogli naprawdę się rozumieć i być sobie bliscy, potrzeba wieków. Wieków potrzeba dla rozwinięcia własnej kultury, która pozwala człowiekowi na wzrastanie i tworzenie autentycznych społecznych więzi. Zdani na cudze środki i pozbawieni rodzimej kultury, kim będziemy? Jeśli nie będziemy się o siebie troszczyli w obrębie własnego państwa, to nie łudźmy się, że będzie na nas zależało obcemu urzędnikowi mieszkającemu tysiące kilometrów stąd, dla którego Polska to tylko zmieniające się cyfry w komputerze i rosnące konto w banku.
Nie bez powodu niepodległość porównywano do zdrowia. Póki jest, wydaje się mało ważne, ale gdy je tracimy, wówczas wszystko inne staje się drugorzędne. Państwo nasze traciło niepodległość wskutek obcych napaści, ale dobrowolne zrzeczenie się niepodległości równa się samozagładzie. A jednak ktoś nas słodko zachęca, abyśmy dobrowolnie stracili niepodległość i by Polski znowu nie było na mapie. Czy damy się nabrać na te słodkie mowy, czy raczej wierni tradycji ojców bronić będziemy niepodległości jak źrenicy oka, do śmierci i . . . po śmierci?
Piotr Jaroszyński
"Patrzmy na rzeczywistość"