Walka o miejsce na multipleksie dla Telewizji Trwam staje się coraz bardziej dramatyczna. Widać wyraźnie, jak w Polsce zderzają się ze sobą nie tylko dwa różne środowiska, dwie partie czy dwa obozy, ale dwie zupełnie różne cywilizacje. Doszło do tego, że Polska stała się państwem cywilizacyjnie pękniętym, a pęknięcie z dnia na dzień się powiększa.
Na zdrowy rozum sytuacja wydaje się wręcz nienormalna. Oto w demokratycznym i suwerennym państwie, którego pierwszym podmiotem jest społeczeństwo, władza polityczno-administracyjna uprawia własną politykę, działając przeciwko znacznej części społeczeństwa. Pozbawia Polaków jednego z podstawowych praw, jakim jest prawo do wymiany informacji za pomocą mediów, w tym głównie telewizji. Działanie to jest pomyślane bardzo chytrze, tak aby zachować pozory pluralizmu i wolności. Jednak realnie chodzi docelowo o to, żeby pozbawić wielomilionową rzeszę odbiorców Telewizji Trwam równego do niej dostępu, równego, czyli właśnie za pośrednictwem multipleksu.
Bizantyński wirus
Partie rządzące obecnie naszym państwem tak daleko projektują swoje plany pozostania u władzy, że monopolizują wszystko, co partie te umacnia, podbijają neutralnych, a opozycję niszczą. Jednym słowem, nasza demokracja została zaatakowana przez jakiś bizantyński wirus, który stanowi przedłużenie niedoleczonego jeszcze wirusa sowieckiego. Miliony z nas przecierają oczy ze zdumienia: Czy to możliwe? Jak się bronić?
Siłą bizantynizmu jest przechwycenie kontroli nad instytucjami decyzyjnymi, co pozwala na rozciągnięcie kontroli nad społeczeństwem za pomocą nakazu lub strachu. W takim systemie nie ma jednomyślności, ale jest jednouległość. Prowadzi to do powstania państwowego potwora, którego nieludzka paszcza musi być codziennie retuszowana i upiększana, głównie za pośrednictwem mediów. Dlatego właśnie media muszą być w coraz większym stopniu poddawane monopolistycznej kontroli tych, którzy są u władzy.
Na antypodach takiej postawy znajduje się cywilizacja łacińska, która żyje siłą oddolną ludzi rozumnych i wolnych. Gdy więc państwo odgórnie stara się społeczeństwo zastraszać, a swoich urzędników zmuszać, to społeczeństwo, które głęboko odczuwa tragizm sytuacji, broni się bez strachu i bez nakazu, a raczej z uśmiechem i z modlitwą. Przykładem są właśnie setki marszów, które od kilku miesięcy organizowane są w całej Polsce, a nawet poza granicami naszego kraju.
Tu czujemy się wolni i u siebie
Przedstawiciele środowisk artystycznych i naukowych napisali w liście otwartym zamieszczonym w "Naszym Dzienniku": "Telewizja Trwam prezentuje niezależny, wolny od manipulacji obraz rzeczywistości, propaguje wartości religijne, miłość do Boga, Ojczyzny i bliźniego, uczy postaw prospołecznych, szanuje nasz dorobek narodowy, przywraca pamięć o heroicznych czynach Polaków, pielęgnuje naszą tradycję i dzieje historyczne, zwraca uwagę na godność człowieka i jego podmiotowość, przypomina, iż każdy z nas jest dzieckiem Bożym. Umacnia nas w naszej tożsamości narodowej, religijnej, kulturowej. Tu czujemy się wolni i u siebie...".
W liście tym wyłożone zostały podstawowe zasady cywilizacji łacińskiej, która jest tym korzeniem, z jakiego wyrosło tysiącletnie dziedzictwo Polski. Problem jednak polega na tym, że Polska była podbijana, okupowana, niewolona przez państwa, narody i systemy nie tylko wobec nas wrogie, ale reprezentujące zupełnie inną cywilizację, a więc inny sposób organizowania życia, podejścia do człowieka, rodziny, społeczeństwa i Boga. To działo się na terenie Polski, ale to nie było polskie! Tak jak niemieckie obozy koncentracyjne budowano na terenie Polski, ale to nie były obozy polskie, lecz właśnie niemieckie. List, ukazując nasz świat wartości, realnie wpisanych w sens bycia Polakiem i w specyfikę naszych dziejów, jakże różnych od dziejów Rosji czy Niemiec, stanowi naturalne i spontaniczne odniesienie dla tych, którzy czują się Polakami. Dlatego właśnie oglądają Telewizję Trwam, wspierają ją i bronią jej. A choć czasem myślą, że blokowanie wejścia na multipleks zależy od decyzji takiego czy innego urzędnika, to faktycznie mamy tu do czynienia z blokadą systemową, na którą składa się cała sieć powiązań administracyjnych i politycznych, a którą misternie konstruowano, przejmując, a następnie umacniając władzę w Polsce. Władzę, która z władzy w Polsce przeradza się we władzę nad Polską. A to oznacza likwidację pluralizmu i autentycznej wolności.
Argumenty zawarte w liście nie przekonają decydentów, ponieważ to z powodu reprezentowania właśnie takich wartości Telewizja Trwam jest dyskryminowana. Im więcej prawdy, im więcej miłości do Boga i Polski, tym większy sprzeciw ze strony bizantyńców, bo oni nie chcą prawdy, bo ich zadaniem jest sekularyzowanie i ateizowanie społeczeństwa, bo oni nienawidzą polskiego patriotyzmu. Czy w takim razie należy zrezygnować lub zmienić profil, żeby się im przymilić? Nic podobnego. To nie tylko nic nie da i wystawi nas na ośmieszenie, ale odbierze nam główny sens działania. Środowiska komunistyczne nigdy nie liczyły się z zaprzańcami, bo wiedziały, że zaprzaniec jest całkowicie zdany na ich łaskę. Mogły się nim posłużyć, ale z pełną pogardą. Dlatego nam nie wolno ustępować, nie wolno tonować idei, nie wolno się rozmiękczać. Przeciwnie, trzeba być jeszcze bardziej wyrazistym. I choć list nie przekona decydentów, lecz będzie ich coraz bardziej drażnił, to dla obrońców prawdziwej demokracji i suwerenności jest wskazaniem drogi, po której trzeba kroczyć, a która jednoczy, umacnia i zachęca do powiększania szeregów. Z tego rodzi się siła, która potężnieje. A siły bizantyniec się boi. I dlatego ten list, choć nie w smak decydentom, może złamać ich determinację, jeżeli nie ustąpimy w naszych żądaniach, jeżeli te żądania będziemy powtarzać, jeżeli rosnąć będą nasze szeregi.
Zatem powtarzajmy, organizujmy marsze, piszmy protesty, zachęcajmy innych. To jest właśnie pokojowa droga do zwycięstwa. To jest siła prawdziwego dobra.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 1 czerwca 2012
To Europa antynarodowa, proregionalna, materialistyczna. Dla niej nie bedzie juz narodów a zostaną mieszkańcy danego terytorium, których pierwszym i ostatnim celem bytu jest jak najtańsza konsumpcja ..
To Europa dogmatu silnego pieniadza,
Ta Europa nie ma jednej, wspólnej i jasnej polityki zagranicznej, ona nie ma ideałów, ją interesuje tylko wolny przepływ kapitałów i taniej siły roboczej skądkolwiek by ona pochodzila
Ta Europa programowo wprowadza chaos w poszczególnych państwach (patrz patetyczny problem Romów we Francji, brak kontroli na granicach stąd niesłychana ilość nielegalnych z Afryki i Azji)
Takiej Europy powinniśmy powiedzieć « Nie », i to natychmiast, monstrum trzeba zabić w jajku …
spójrzmy nagiej prawdzie w oczy. Żeby nie komplikować, weźmy sobie cztery przykłady, które utwierdzą nas w tym co realne. Zarówno Kiszczak, jak i jego pomazańcy: Jaruzelski, Michnik i Wałęsa mają się bardzo dobrze i włos żadnemu z głowy nie spadł. Na dodatek: polskie wojsko dogorywa, najzdolniejsi synowie i córki zesłani zostali na emigrację a ci co pozostali, przyspawani zostali na resztę swego życia do kieratu pracy, którą w ich własnej ojczyźnie oferują im z łaski i za grosze obcokrajowcy.
Konkluzja nasuwa się sama.
Jeżeli cokolwiek ma się zmienić to tylko wtedy kiedy w. wymieniona czwórka zniknie. I to jest moim miernikiem naszej rzeczywistości. Alternatywą mogłaby być reaktywacja Podziemnych Sądów.