Tak, dopiero teraz komunizm przynosi swoje zatrute owoce, tę skażoną ideologią mentalność, na którą cierpliwie i długofalowo pracowały byle jaka szkoła, bezwartościowe filmy, bezmyślna rozrywka, fatalna architektura, podli agenci, sprzedajni dziennikarze, a także zideologizowani nauczyciele, łączenie z profesorami, uwikłanymi w system totalitarny. Teraz daje o sobie znać ten przymus pracy, gdy matka nie mogła wychowywać własnych dzieci, tracąc na nie wpływ, by w następnych pokoleniach słabł coraz bardziej instynkt macierzyński. Powyrastali ludzie bez zasad, bez wartości, bez ideałów. Liczy się tylko... A zresztą, po co to mówić. Bo jeśli tylko to się liczy, to nic się nie liczy, nawet ten, który ma kasę, w każdej chwili może stać się nikim. Nie ma nic bardziej ulotnego niż fortuna. I bardziej nudnego niż słuchanie, jak ludzie rozmawiają o pieniądzach i interesach.
Oczywiście, trzeba być realistą, pieniądze są potrzebne, a na niektóre przedsięwzięcia całkiem pokaźne sumy, jak choćby na zakup domu. Do problemu tego można jednak podchodzić w sposób szlachetny. W tradycji arystokratycznej kierowano się zasadą oddzielania pieniędzy od gniazda, czyli interesów od życia rodzinnego (E. Sapieha, Tak było, 1999, s. 46). W domu tematu pieniędzy nie poruszano, a już absolutnie nie rozmawiano na ten temat przy dzieciach. Świat dziecka musiał być światem, w którym liczy się zdobywanie wiedzy, wyrabianie różnych sprawności, praca nad charakterem i budowanie właściwych relacji z innymi ludźmi, w rodzinie i poza nią. Dom musiał być oazą, i w powodzeniu, i w trudnościach, ale oazą, która właśnie pozwala kształtować i przechować najcenniejsze zasady ludzkiego postępowania, które zawierają w sobie takt i jakże miłą delikatność.
Dziś poruszamy się wśród brutali. Jeśli tylko otrzymają trochę władzy i pieniędzy, to buta ich rośnie w postępie geometrycznym. Zawłaszczają co się da, roztrącają łokciami kogo się da. Brutal to mało powiedziane. To są istni Turańcy. Wkraczają w życie publiczne, by ogłosić swoją wolę: ma być tak i tak, ten zostaje, tamten ma zniknąć. - Dlaczego? - ktoś nieśmiało zapyta. - Bo ja tak chcę - pada odpowiedź. Ten nowy człowiek, to tak naprawdę stary człowiek, to Turaniec. Każdy, kto czytał dzieła Feliksa Konecznego, wie, że Turaniec to przedstawiciel średniowiecznej cywilizacji mongolskiej, która kierowała się jedną zasadą, była to zasada władzy nad wszystkim i nad wszystkimi: chan nie musiał tłumaczyć się przed poddanymi ze swoich rozkazów, miało być to, co chciał. Dziś miejsce chana zajął cham, ale jako nowy człowiek, czyli człowiek władzy, który tam, gdzie sięga jego władza, nie musi z nikim się liczyć. Ten nowoczesny chan nie jeździ już na koniu, lecz porusza się limuzyną, nie nosi kołczana ze strzałami, lecz trafia do celu za pomocą GPS-a i komórki, a choć różni się zewnętrznie, to jednak mentalność pozostała taka sama jak przed wiekami. I nie ma znaczenia, w jakiej sferze rozciąga się jego władza, czy to jest polityka, biznes czy prawo. Nawet w kręgach źródłowo wyrastających z cywilizacji łacińskiej szerzy się turańszczyzna.
Nowy człowiek to stary człowiek, tyle że we współczesnym przebraniu. Polska wyrasta z cywilizacji łacińskiej, ale jest szarpana od wieków przez inne cywilizacje. Dziś do głosu doszedł Turaniec. Turaniec jest groźny, bo zostawia za sobą spaloną ziemię. Turańca trzeba się więc bać. Ale Turańcowi nie można się poddać, bo i nas przerobi na swoje kopyto. Nie można mu ufać, bo kłamie. Turańca trzeba odgonić od naszych siół i zagród, od naszych domów. Z Turańcem się nie wygra jego metodą, bo to jest metoda namnożenia nowych Turańców. Wygrać można tylko w jeden sposób: żądać moralności od wszystkich i wszędzie. Tego Turaniec się najbardziej boi i od tego ucieka. A my nie ustępujmy: wszyscy i wszędzie.
Piotr Jaroszyński
Z książki Odzyskać Polskę! Warszawa 2012
moze wydawać.Polamane zostaly drogowskazy
moralne i patriotyczne wektory. A szkola
ksztalcaca na dobrym poziomie nie jest
priorytetem polityki panstwa.
Ten "głupek biegający z łukiem czy
komórką" - moim skromnym zdaniem jest to żywy efekt pozorności ,o ktorej punktował
Pan Profesor.Jeśli uosabia "nowego czlo-
wika" to znaczy,że trzeba się "go" bać.
Mój Boże, przed ok miesiącem oglądałem (dzięki TV Trwam) sejmową debatę nt. "nowego" programu nauczania historii polskich dzieci w polskich szkołach. Wystąpienie byłej minister oświaty, jednocześnie było jej obrazem - niezrównoważenie emocjonalne, żądza słownego dołożenia, czytanie z kartkowych strzępów, mimika, gestykulacja itd. Polskie dzieci przed nimi trzeba chronić, i już wiem dlaczego obrad Sejmu w TVP nie transmitują.
Panu Profesorowi Piotrowi Jaroszyńskiemu dziękuję za ożywczy strumień ze źródeł kultury rdzennie europejskiej i bardzo serdecznie pozdrawiam.