Rozpoczynamy okres Wielkiego Postu. W dawnej Polsce postu zazwyczaj przestrzegano bardzo ściśle. Czytamy, że na ziemiach polskich w pierwszych wiekach po przyjęciu chrześcijaństwa książę lub król nawet zęby kazał wybijać tym, którzy nie pościli. Mazurzy z kolei tak wielką wagę przywiązywali do postu, że woleli człowieka zabić, niż post złamać.
Jednak już w czasach Stanisława Augusta nastąpiło takie rozluźnienie obyczajów, że – jak zanotował Brückner w Encyklopedii staropolskiej – nawet biskupi jedli mięso w piątek.
Dziś w Polsce przykłada się do postu nieco większą wagę niż w innych krajach Europy, ale nawet u nas ma on charakter coraz bardziej tylko symboliczny. Warto więc może zastanowić się nad sensem poszczenia, sięgając po rozważania jednego z największych geniuszy chrześcijaństwa.
Św. Tomasz z Akwinu w „Sumie Teologicznej” – monumentalnym dziele, które do dzisiaj zdumiewa swoją głębią – wyjaśnia, jaki jest cel postu: assumiter enim jejunium principaliter ad tria (przestrzegamy postu z trzech powodów):
1) ad concupiscentias carnis reprimendas (dla ograniczenia cielesnych pożądań);
2) assumitur ad hoc, quod mens liberius eleuatur ad sublimia contemplanda (pościmy po to, aby nasz umysł mógł łatwiej kontemplować i myśleć o sprawach wzniosłych);
3) ad satisfacendum pro peccatis (jako zadośćuczynienie za grzechy).
A zatem pościmy po to, aby mieć możliwość większego zapanowania nad własnym ciałem, aby uszlachetnić myśli, aby odpokutować za grzechy. Te trzy powody czynią post nie tylko czymś bardzo racjonalnym, ale również wciąż bardzo potrzebnym, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę grożący nam konsumpcjonizm. Jest on bowiem czymś, co bardzo poniża człowieka, czyniąc z niego worek trawienny, którego głównym zadaniem jest przepuszczanie przez siebie materii, im więcej i częściej, tym lepiej. W tę czynność człowiek angażuje całego siebie: oczy, uszy, węch, dotyk, wyobraźnię, rozum i wolę.
Konsumpcjonizm nie tylko staje się celem życia, ale jest również głównym motorem dzisiejszej cywilizacji. Znaki firm produkujących żywność, handlujących nią bądź serwujących potrawy obecne są wszędzie; są to znaki całkowitego zanurzenia się człowieka w materii. Normalnie myśl o jedzeniu pojawia się wskutek pewnych zmian fizjologicznych w żołądku, który ma swój naturalny rytm. Dziś na nasze oczy i wyobraźnię działają ze wszystkich stron obrazy pysznego jedzenia: sosów, sałatek, majonezów, pieczeni, kaczek, gęsi, szynek, polędwic, serów, rozmaitych napojów. Jest tego tak dużo, w tak atrakcyjnych barwach i zestawach, że nasze soki żołądkowe rozregulowują się, stają się aktywne nie dlatego, że nasz organizm czegoś potrzebuje, ale wskutek podrażnienia oczu i wyobraźni. A potem już trudno nad sobą zapanować; oczy chcą więcej i nie w porę, następuje rozstrój nie tylko organizmu, ale i psychiki, a nawet myśli. Człowiek najpierw myśli o tym, że jest głodny, potem przejmuje się tym, że się przejadł, a potem znowu jest głodny. Nastąpić może takie rozkołysanie pragnień i pożądań, że trudno będzie utrzymać równowagę w życiu i dążyć do właściwego celu. Będziemy ciągle popychani przez kogoś, kto umiejętnie gra na naszych nastrojach i rozstrojach, a nam będzie się wydawało, że nasze pragnienia zależą wyłącznie od nas. A to nieprawda, bo od nas przy takim braku równowagi zależy coraz mniej.
I właśnie post jest okazją, żeby wypłynąć na głębsze wody, żeby myśl oderwać od trawienia, a skupić na sprawach wznioślejszych. A tych spraw jest bardzo dużo, tylko że umysł zatopiony w materii nie jest w stanie ich zobaczyć. Kto jest na dole, widzi tylko zbocze; przed tym, kto wejdzie na szczyt, rozpościera się cudowny widok. Musimy mieć świadomość, że jesteśmy nieustannie dołowani, aby myśli nasze były przyziemne, abyśmy nic szerzej i dalej nie widzieli.
Konsekwencją podjętego postu jest przykrość wynikająca z braku zaspokojenia pragnień. Ale to szybko przestaje być dokuczliwe, gdyż myśl nasza zostaje uwolniona, możemy spokojniej zastanowić się nad sensem naszego życia, nad tym, czego już dokonaliśmy i czego zamierzamy jeszcze dokonać, jacy jesteśmy dla ludzi bliskich i dalszych, czy nasze działanie ma na celu dobro Ojczyzny i czy w ogóle mądrze żyjemy, czy w postępowaniu kierujemy się myślą o Bogu, czy też żyjemy odruchowo i bezmyślnie. Jeżeli zechcemy przeżyć dobrze Wielki Post, tematów do rozważań nie zabraknie, i na pewno znajdą się ludzie, z którymi będziemy mogli podzielić się naszymi przemyśleniami.
Poza tym post, zawierający w sobie ów element trudu, jest skromnym zadośćuczynieniem za zło i popełnione przez nas grzechy. Jakże to małe wyrzeczenia w porównaniu z cierpieniami, które przyjął na siebie Zbawiciel, a do których przeżywania przygotowuje nas Wielki Post. Nie jest on niepotrzebnym utrudnianiem życia; raczej je ułatwia, sprawia, że człowiek może przynajmniej od czasu do czasu przypomnieć sobie, że jest człowiekiem.
prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Magazyn Polski, nr 2, luty 2024