Jedną z wielkich postaci, które walnie przyczyniły się do odzyskania niepodległości, jest Marszałek Józef Piłsudski. Bezgranicznie oddany Polsce, jej niepodległości, jej tożsamości. Piłsudski pochodził z Kresów, gdzie polskość nabierała wyjątkowego smaku. Z jednej strony roziskrzona wielokulturowość, z drugiej głęboka polskość, zakorzeniona w litewskich korzeniach starego rodu Ginetów.
Dla tak starych rodów liczyła się nade wszystko niepodległość, nawet jeśli ginęli pokolenie za pokoleniem, o co było łatwo zwłaszcza w czasach wojen i zaborów. Józef Piłsudski przyszedł na świat 5 grudnia 1867 r. w majątku Zułów, ok. 60 kilometrów od Wilna. Majątek był duży, ok. 8 tys. hektarów. Dwór był zaludniony, jak to bywało we zwyczaju w polskich zamożnych domach: służba, rezydenci, nauczycielki języków obcych, dobra znajomość rosyjskiego, a potem angielskiego (Wacław Jędrzejewicz, Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935. Tom 1., s. 18).
W patriotycznej formacji całej rodziny, na czele z dwanaściorgiem (tak, dwanaściorgiem!) swoich dzieci, odgrywała kluczową rolę matka, Maria z Billewiczów. Sprawę niepodległości wysuwała na plan pierwszy, mimo że za jej okazywanie groziła zsyłka lub śmierć.
Przyszły Marszałek tak pisał o matce:
„Od najwcześniejszego dzieciństwa zaznajamiano nas z utworami naszych wieszczów ze specjalnym uwzględnieniem utworów zakazanych, historii Polski, kupowano książki wyłącznie polskie. Ulubieni autorzy Pani Marii to Słowacki i Krasiński. Nie brakło muzyki i rozmów. Niestety, w roku 1874 wybuchł pożar. Spaliło się wszystko, dwór z meblami, biblioteka, budynki gospodarcze, całkowity krach. Trzeba było majątek opuścić”.
Nowym miejscem pobytu stało się Wilno, w biedzie i na małą skalę. Ale ideały nie zginęły. Nie poddawano się mimo takich ciosów.
Pojęcie niepodległości może brzmieć abstrakcyjnie, ale to coś więcej niż obca administracja. To może być inna mentalność czy wręcz inna cywilizacja. Takim obcym ciałem w przypadku rozgrabionej Polski, była Rosja. Piłsudski dobrze znał Rosję, wiedział, jak jest groźna i jak nam obca. Dodatkowo w naszej sytuacji szczególnie groźny okazał się bolszewizm (s. 89), w którym połączyły się Rosja i Sowieci.
Józef Piłsudski w roku 1919 wyjaśniał:
„Z daleka bolszewizm przedstawia dla biednych i uciśnionych nadzieję lepszego jutra. I uczucie zemsty socjalnej. […] Nie obawiam się go u nas […]. Bardzo daleko jesteśmy od bolszewizmu. Widząc spustoszenia dokonane przez ustrój socjalistyczny, nie rozumiem jak istnieć mogą w Europie socjaliści odnoszący się do niego przychylnie. Ustrój bolszewicki – podkreślał – jest nawet zaprzeczeniem idei socjalistycznej. Nie ma nic bardziej kompromitującego dla socjalizmu niż bolszewizm. Na obszarach północnych, które w danej chwili oswobadzamy, nienawiść chłopów i spokojnych mieszkańców do bolszewików ma w sobie coś strasznego. W Wilnie w ciągu dwóch miesięcy komuniści doprowadzili miasto do zupełnej ruiny. Nie są to ludzie cywilizowani, lecz dzicy – spragnieni krwi i grabieży. [I dalej] Od chwili osiągnięcia władzy wydali w ciągu pięciu dni ponad tysiąc dekretów. […] te niezliczone rozporządzenia nie są więc wypełniane, często po prostu przez nieświadomość; wówczas wchodzi w grę terror, żeby siłą bolszewizować. Wytwórczość ustaje wszędzie w szybszym lub wolniejszym tempie i następuje niewątpliwa ruina we wszystkich dziedzinach przemysłu”.
Tyle Piłsudski. Pomyślmy: tyle lat minęło, a my ciągle tkwimy w oparach bolszewizmu, jak obłąkani. Gubimy się w drobiazgach, tracimy wielkie idee. Są gotowe, wystarczy otworzyć karty Słowackiego. Jakąż to ma siłę, jaką moc. W nią trzeba się uzbroić od najmłodszych lat, w szkole i w domu. Tchórzliwi i małostkowi niczego nie osiągniemy. A wszystko stracimy.
Przypomnijmy słowa Marszałka na płycie nagrobnej na cmentarzu na Rossie, słowa natchnione przez Juliusza Słowackiego, gdzie Matka i Serce Syna:
„Ty wiesz, że dumni
nieszczęściem nie mogą
za innych śladem iść
tą samą drogą.
Gdy mogąc wybrać,
wybrał zamiast domu
Gniazdo na skałach orła,
niechaj umie
Spać, gdy źrenice czerwone
od gromu
I słychać jęk szatanów
w sosen szumie
Tak żyłem”
prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Magazyn Polski, nr 11, Listopad 2024