Ujawniając krok po kroku ideologię gender, musimy w końcu dojść do pytania: o co w tym wszystkim chodzi? Oficjalnie podawane są różne racje, a ma je łączyć troska o prześladowanych lub dyskryminowanych. Gender staje więc w obronie molestowanych dzieci, w obronie mniejszości seksualnych, a wreszcie w obronie kobiet, gdy poddawane są przemocy ze strony mężczyzn. W tym kierunku zmierza też Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, którą Polska ma ratyfikować. Dodatkowo duży nacisk kładziony jest na to, aby rozerwać związek płci biologicznej z płcią kulturową na rzecz tej ostatniej, by człowiek mógł dowolnie decydować, jaką płeć biologiczną będzie posiadał.
I właśnie w tym wszystkim trzeba się jakoś odnaleźć, żeby te różne wątki ze sobą połączyć. Ale najpierw trzeba zadać pytanie, czy ta troska o dyskryminowanych i prześladowanych jest autentyczna? Czy może jest to taka sama troska jak jeszcze niedawno komunistów o proletariat, do którego władza ludowa w końcu zaczęła strzelać? Bo popatrzmy: trąbią o tym, że małe dzieci są molestowane przez rodziców, a sami wprowadzają tzw. edukację seksualną już od narodzin, gdy dziecko jest całkowicie bezbronne wobec otoczenia. Edukacja ta, jak świadczy o tym jej opis, jest pedofilią z urzędu i to prowadzoną na szeroką skalę. Albo troska o mniejszości seksualne, gdy tymczasem właśnie mniejszości seksualne są środowiskiem najbardziej podatnym na rozprzestrzenianie się tak strasznych chorób, jak AIDS i HIV, których ofiarą jest dziś ponad 70 milionów osób, czyli bez mała podwójna liczba mieszkańców Polski. Dodatkowo rak, który zbiera swoje krwawe żniwo wśród kobiet poddawanych praktykom homoseksualnym. A wreszcie właśnie kobiety w ramach troski o ich prawa pozbawia się radości macierzyństwa i rodzinnego szczęścia, lansując wzory, które już doprowadziły do degradacji kobiet w Związku Sowieckim, gdy zamieniono je w robotnice-niewolnice pod pozorem równouprawnienia.
Więc nie jest prawdą, że chodzi o obronę dyskryminowanych i prześladowanych, bo w ramach zalegalizowanej ideologii gender pojawia się megadyskryminacja, dyskryminacja totalitarna, która prowadzi do zniszczenia podstaw cywilizacji życia na rzecz cywilizacji śmierci.
A może właśnie o to chodzi? Właśnie o panowanie cywilizacji śmierci? Przecież musimy jeszcze dodać promocję aborcji i eutanazji, a jeszcze do niedawna w takich krajach jak USA, Szwecja (do lat 70. ubiegłego wieku), nie mówiąc o III Rzeszy Niemieckiej, przeprowadzano na masową skalę sterylizację. A uśmiercanie już nie tysięcy, ale milionów dzieci poczętych techniką in vitro? To wszystko są porażające dowody właśnie na to, że uruchomiono mechanizmy charakterystyczne dla cywilizacji śmierci. Dlatego nie dajmy się nabrać na te słodkie i ciepłe zapewnienia, że wszystko to płynie z troski o człowieka, o kobietę, o dziecko. Nic podobnego. Bo to człowiek jest dla nich największym zagrożeniem w ramach systemu, którego są wyznawcami, i dlatego uruchomiono proces, który ma niszczyć ludzkie życie w skali globalnej. Gender wpisuje się właśnie w tę strategię.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 2 października 2014