Przez cały okres komunizmu, a więc przez ponad pół wieku, funkcjonowała w Polsce cenzura. O ile cenzura w Rzymie dotyczyła spraw moralno-obyczajowych, a w Kościele katolickim - spraw moralno-religijnych, o tyle cenzura w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej dotyczyła praktycznie całości życia społecznego; miało ono być poddane woli partii i przebiegać zgodnie z oficjalną ideologią. Cenzurą objęte były wszelkie publikacje i widowiska: dzienniki, tygodniki, miesięczniki, roczniki, księgi, książki i książeczki, podręczniki i zeszyty, filmy, teatry i kabarety, wiadomości i reportaże, konkursy i festiwale, po prostu wszystko, co w skali społecznej docierało do ucha lub oka.
Cenzura miała swój oficjalny urząd; byl to Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Urząd ten miał swojego prezesa, sekretariat, pierwszego zastępcę prezesa, wiceprezesa, sekretariat wiceprezesów oraz gabinet prezesa, w którym pracował dyrektor, wicedyrektor i sekretarka. Byli też radcy prawni oraz - oczywiście - cenzorzy. Byl również zespól, który zajmował się kontrolą prasy; w jego skład wchodzili dyrektor, wicedyrektor i sekretarka. Był cenzor dyżurny i dziesiątki cenzorów etatowych. Był Zespół Widowisk, Radia i Telewizji, w którego skład wchodzili dyrektor, sekretarka i cenzorzy etatowi, rozlokowani odpowiednio w telewizji i w radiu. Był Zespół Publikacji Nieperiodycznych z dyrektorem, zastępcą dyrektora i sekretarkami, którzy mieli pod sobą dziesiątki cenzorów etatowych. Był Zespół Instruktażu, Ocen i Kontroli, z dyrektorem, zastępcą dyrektora i sekretarkami oraz licznymi cenzorami. Był Samodzielny Wydział Wojskowy z naczelnikiem, sekretarką i cenzorami etatowymi. Był Departament Budżetowo-Administracyjny, podzielony na Wydział Budżetowy, Wydział Administracyjno-Gospodarczy i Kancelarię Ogólną, Radę Zakładową, Składnicę Akt i Rozdzielnie Prasy z dziesiątkami pracowników etatowych. W większości miast wojewódzkich były odpowiednie delegatury Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, instytucji ważnej, będącej - jak notuje wydana w Londynie w 1977 roku Czarna księga cenzury PRL - oczkiem w głowie rządzących.
Dziś, gdy oficjalnie cenzura już nie funkcjonuje, ludzie zapomnieli, jaka była potęga jej działania, i nie zdają sobie sprawy z jej znaczenia. Co więcej, sądzą, że tamte czasy dawno już minęły. Niestety, choć sam urząd został rzeczywiście zlikwidowany, skutki cenzury są nadal widoczne. Przecież działała ona przez ponad pięćdziesiąt lat, a nie funkcjonuje od dziesięciu. Oznacza to, że każdy Polak, który ma więcej niż dziesięć lat, poddawany był proporcjonalnie do swego wieku działaniu cenzury, czyli że wszystko, co w skali społecznej docierało do jego oczu i uszu, najpierw przeszło przez oczy i uszy cenzora, który mógł dokonywać różnych ingerencji.
A więc mimo że nie ma urzędu cenzury, świadomość większości z nas jest ocenzurowana, gdyż na świadomości kilku pokoleń (na ponad stu milionach Polaków) dokonano po prostu wiwisekcji. Ta wiwisekcja polegała na tym, że szkoła, media, sztuka i książki nie dopuszczały do przekazywania takich informacji, przyjmowania takich postaw czy wyznawania takich poglądów, które były zagrożeniem dla systemu i jego ideologii. Efekty pracy cenzora były najczęściej dla odbiorcy niewidoczne, ponieważ ingerencji dokonywano przed oficjalną prezentacją lub publikacją. Cenzor pracował nad świadomością jak chirurg plastyczny nad skórą: tylko wprawne oko może dostrzec cięcia, szwy i przeszczepy, większość natomiast całkowicie ulega złudzeniu.
Patrząc na to, co dzieje się w naszym kraju i co dzieje się z naszym krajem, musimy wziąć poważnie pod uwagę, że efekty tej „chirurgii plastycznej" - cenzorskiego oddziaływania na świadomość polskiego narodu - trwają nadal. Poprzeszczepiano nam pojęcia, powycinano szlachetne uczucia, zdeformowano wiedzę, zniekształcono oceny. Musimy wiedzieć, że dziś w dalszym ciągu świadomość każdego dorosłego obywatela polskiego, a więc takiego, który uprawniony jest do głosowania, nosi na sobie piętno działania cenzury. Efekty te nie zniknęły bowiem wraz z zamknięciem urzędu. Jeżeli ktoś przez wiele lat truł się dymem, to przecież nie wystarczy, że odetkamy komin; ten, kto uległ zatruciu, musi przejść rekonwalescencję, musi zacząć oddychać czystym powietrzem.
Tylko czy rzeczywiście otacza nas dziś czyste powietrze w szkołach i w mediach? Czy korzystamy z książek i podręczników nieocenzurowanych? Gdzie pracują dawni cenzorzy i ich uczniowie? Pamiętajmy! Urząd cenzury został rozwiązany, ale skutki i metody jego działania żyją nadal. Uważajmy więc, z czym się stykamy, kto i co podsuwa nam przed oczy, co przenika przez nasze uszy.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska droga do Europy"
Nie łudźmy się. Oni nadal pracują w resorcie cenzury.. Tylko w innym wymiarze! Pozdrawiam.