Socjotechnika jest umiejętnością naukowego sterowania społeczeństwem. Oddaje ona szczególne usługi w państwach demokratycznych, w których zewnętrzny przymus, tak charakterystyczny dla państw jawnie totalitarnych, jest zredukowany do minimum. Jednak miejsce tego zewnętrznego przymusu nie jest puste, pojawia się w nim swoisty przymus wewnętrzny z zachowaniem pozorów dobrowolności. Ten przymus wewnętrzny porównać można do nałogu: palacz jest niby wolny, nikt nie każe mu palić, ale jest mało prawdopodobne, aby się opanował i nie zapalił, widząc przed sobą paczkę papierosów i czując zapach dymu.
Okazuje się, że takie nałogowe odruchy przy pomocy bardzo skutecznych technik zaszczepiane są w najrozmaitsze sfery naszego życia, zarówno uczuciowego, jak i wyobrażeniowego, a także wolitywnego i intelektualnego. Chodzi o to, żeby tak na człowieka oddziaływać, aby bez wywierania przymusu z zewnątrz wybierał to, co zostało dla niego zaprogramowane. Dziedzinami, w których socjotechnika oddaje największe usługi, są handel i polityka. Wystarczy przejść się ulicami naszych miast, aby zobaczyć, jak opanowywana jest przez reklamy przestrzeń wzrokowa. Praktycznie każde miejsce, w którym ruch jest większy, zajęte jest przez reklamy. I co charakterystyczne, reklamy umieszczane są nie gdziekolwiek, ale w takich punktach, po których wzrok musi się prześliznąć. Poza tym reklamy są tak projektowane, aby każdy jej detal wywołał w oglądającym odpowiednią reakcję.
Nad każdym centymetrem reklamy (ba! nad każdym milimetrem) pracują specjaliści od plastyki, psychologii, fotografii, komputerów, i to za bardzo duże pieniądze, ponieważ firma wie, że dobra reklama, choć kosztowna, przyniesie tysiąckrotne zyski. Naukowo opracowana i umieszczona reklama może oddziaływać na miliony ludzi, którzy nawet niechcący się o nią otrą. Po pewnym czasie mimowolnie dostrzeżony obraz rozwija się w człowieku i daje o sobie znać w postaci nieznanych dotychczas pragnień i myśli. Co gorsza, te pragnienia zaczynamy uznawać za swoje, bo przecież pochodzą od nas, w sobie je odnajdujemy. I wówczas wolny człowiek chce bronić tego, co dostrzegł, i chce to osiągnąć. Będzie chciał nawet ewidentnego zła, gdyż nie zdaje sobie sprawy, że te pragnienia wcale nie są jego, lecz zostały w nim naukowo zaszczepione. On przecież otarł się o jakiś obraz zupełnie przypadkiem - na ulicy lub na ekranie telewizyjnym.
Dziś strach włączyć telewizor lub jechać ulicą, szosą czy autostradą. Przestrzeń wzrokowa opanowana została przez specjalistów od manipulowania świadomością. Większość reklam jest tak umieszczana, że nie sposób ich nie widzieć. Szczególnie precyzyjnie bombardowani jesteśmy przez reklamy na szosach i trasach, gdzie mowy nie ma o niepatrzeniu, gdyż to doprowadziłoby natychmiast do wypadku. Toteż nasza świadomość wbrew naszej woli karmiona jest niebezpiecznymi dla nas wiadomościami. Karmieni jesteśmy tak długo, aż reklama przyniesie pożądany efekt, wówczas jest zmieniana i wciska się nam coś nowego.
Rozejrzyjmy się wokół siebie. Reklamy to nie są już zwykle informacje, które można obejrzeć lub przeczytać, gdy ma się na to ochotę. Reklama atakuje naszą świadomość i podświadomość czy tego chcemy, czy nie. Stała się ona tak istotną częścią socjotechniki, że bez niej współczesna demokracja niechybnie by upadła. Skuteczność bowiem reklamy zainteresowała polityków, którzy będąc zdanymi na łaskę wyborców, postanowili tę laskę zamienić na odpowiednio wysterowane preferencje. Profesjonalni politycy doszli do wniosku, że w przedwyborczą reklamę warto zainwestować dziesiątki, a nawet setki miliardów, gdyż po wygraniu będzie się miało dostęp do państwowych już nie miliardów, ale bilionów. W ten sposób socjotechniczna demokracja uzyskuje efekty niewspółmiernie wyższe od dawnych totalitaryzmów. Efekty te mierzą się stopniem wyzyskiwania i ogłupiania ludzi.
Obrona przed socjotechniką jest trudna. Trzeba maksymalnie eliminować niepewne formy przekazu, np. wiele gazet, tygodniki czy telewizję. Nie należy wybierać odruchowo, lecz po głębokim namyśle, pytając o źródła informacji, po którą chcemy sięgnąć. Wszędzie trzeba używać rozumu, ale szczególnie w dziedzinach opanowanych przez socjotechnikę. Nie naśladujmy bezmyślnie innych. Trzeba po dobrym rozpoznaniu natychmiast umieć podjąć twardą decyzję - wybrać dobro realne, a nie pozorne.
Piotr Jaroszyński
"Patrzmy na rzeczywistość"