Wielki Jubileusz to okazja do zrobienia pewnego remanentu. Szczególnie ważny jest problem obecności Kościoła i chrześcijaństwa w życiu społecznym. Ideologia komunistyczna stawiała sobie za cel całkowitą, a więc fizyczną i duchową, eliminację wiary z życia społecznego i prywatnego. W Związku Radzieckim wysadzano w powietrze tysiące cerkwi i kościołów, osoby duchowne więziono i mordowano, podręczniki szkolne, gazety, filmy przepełnione były nienawiścią do wszystkiego, co wskazywało na Boga.
Ten proces walki z Bogiem objął kilka pokoleń. Dziś dopiero widać miarę zniszczeń; ciągle jeszcze na wiele trudności napotykają ci, którzy chcą przyczynić się do odrodzenia życia religijnego. Ale widzimy też, że na tym wymarzonym przez wielu Zachodzie, wymarzonym głównie ze względu na dobrobyt, rozwija się trudno dostrzegalna ideologia liberalna, która w sposób bardziej wyrafinowany i konsekwentny dąży do wyeliminowania religii z życia społecznego. Dla kogoś, kto wyjeżdżał z Polski na krótko w celach handlowych, zarobkowych czy turystycznych, było to trudno dostrzegalne, ale dłuższy pobyt na Zachodzie i wnikliwsza obserwacja pozwalała odkryć tę misterną antyreligijną konstrukcję.
Zazwyczaj turysta przemierza szlak ułożony wedle lokalnego przewodnika. Na tym szlaku znajdują się również kościoły słynne ze względu na architekturę, wystrój wnętrza, piękne obrazy czy rzeźby. Zazwyczaj przez takie kościoły przewija się w ciągu dnia wiele osób, ale cel wejścia tam nie jest religijny, kościoły bowiem zamieniono na muzea, w których już nie ma Najświętszego Sakramentu. Msze święte są czasem odprawiane w bocznej kapliczce albo w podziemiach. A jeśli ktoś trafi na kościół leżący poza trasą turystyczną, to najczęściej jest on zamknięty, a nawet sprawia wrażenie w ogóle nieczynnego. Kościoły tracą swą funkcję kultową, powoli się desakralizują, czyli przestają być znakiem transcendencji, znakiem życia człowieka dla Boga.
Kościół staje się tylko interesującą bryłą wtopioną w sieć sklepów i restauracji, a zaaferowani ludzie chodzą po kościele i albo coś żują, albo kupują; coraz bardziej zamazuje się transcendentny wymiar życia ludzkiego. Kościoły są wielkie, stare, piękne, ale coraz mniej święte. Skąd bierze się wrażenie takiej duchowej pustki?
Stare dzielnice i stare miasta budowane były na planie koncentrycznym. W centrum znajdował się rynek, do którego biegły większe ulice. Przy rynku stał ratusz i kościół lub kilka kościołów. Mieszkańcy w sposób naturalny mogli spotkać się na rynku, czy to z uwagi na załatwiane sprawy, czy dlatego, że szli do kościoła, czy też że chcieli sobie pospacerować. Patrząc z góry podczas lotu samolotem na stare miasteczka, dokładnie widzimy plan miasta z górującą, również ponad ratusz, wieżą kościoła. Kiedy jednak oglądamy nowoczesne osiedla czy to bloków mieszkalnych, czy domków jednorodzinnych, uderza nas odejście od planów koncentrycznych na rzecz planu szachownicy, czyli ulic równoległych i prostopadłych, pozbawionych zazwyczaj świątyni i rynku.
Plan architektoniczny zmierza więc do tego, żeby ludzie, będąc obok siebie, nie spotkali się w jednym miejscu uświęconym kościołem. Ludzie zatem mają żyć obok siebie tak, aby się nie spotykać, żeby kontakty nie były czymś naturalnym i spontanicznym, żeby wspólnie nie oddawać czci Bogu. Ten efekt uzyskuje się właśnie poprzez zabudowę na planie szachownicy, z dodatkowymi elementami labiryntu.
Kiedy sięgamy po prasę zagraniczną, bardzo rzadko znajdujemy tam informacje o życiu religijnym. Jeśli jednak ma miejsce jakieś doniosłe wydarzenie, którego nie można pominąć, to dokonuje się bardzo prostej manipulacji, która rzuca złe światło na problem lub osobę. Na przykład w jednym z dzienników francuskich umieszczono zdjęcie Ojca Świętego przerysowujące jego wiek, a obok zamieszczono zdjęcie dwa razy większe, na którym widać policjanta kontrolującego stopień zanieczyszczenia spalin wydzielanych przez samochód. To zestawienie nie było przypadkowe, miało wywołać negatywne emocje u czytelnika. A przykładów takich w prasie zachodniej znaleźć można bardzo dużo. Jednym się lat odejmuje, innym dodaje przez odpowiedni retusz, jednych umieszcza się na pierwszej stronie, innych na przedostatniej. Ten proces stosowany codziennie przez najrozmaitsze media prowadzi w efekcie do powstania religijnej pustki społecznej, której skutki są bardziej przerażające niż pogaństwa, bo ono przynajmniej zachowało elementy religii naturalnej. Natomiast sekularyzacja i podbudowujący ją ateizm przypominają pustkę kosmiczną, która pochłania wszelkie dźwięki, w wyniku czego powstaje cywilizacja nagłaśniająca różnego rodzaju dziwactwa, ale wygaszająca modlitwę.
Wcześniej czy później Polska zmierzy się z sekularyzowanym Zachodem, już dziś widoczne są tego objawy zarówno w mediach, jak i w stylu życia. Ale to ostateczne uderzenie jeszcze nie nadeszło. Jeszcze pulsuje w nas żywy duch. Musimy zastanowić się, co robić, aby w nas nie wygasł.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska droga do Europy"