Nienawiść czy pogarda?
Są rzeczy, z którymi nie tylko wstyd się stykać, ale nawet wstyd o nich mówić. Bo nie tylko one, ale i słowa o nich pobrudzić mogą nasze oczy, uszy, wyobraźnię, wrażliwość czy myśl.
Język nie jest bezosobowym, neutralnym informatorem; język jest żywą częścią człowieka, ma wielką moc wpływania na innych i na nas samych - może nas zmieniać. Zdawali sobie z tego sprawę starożytni. Jeden z nich, Gorgiasz z Leontinoj, tak mówił: „Logos dynastes megas eastin. Słowo jest wielkim władcą. Za pomocą bardzo małego i ukrytego organu wywołuje rzeczy na miarę boską. Zdolne jest bowiem i strach uśmierzyć, i troskę odsunąć, radość wzbudzić i współczucie pomnożyć". Uważać musimy nie tylko na zle rzeczy, ale również na zły język, bo ten na równi z rzeczami może wpłynąć na nas destrukcyjnie.
Od pewnego czasu zmuszani jesteśmy do obcowania w naszej Ojczyźnie ze złymi rzeczami, którym towarzyszy zły język. Co gorsza, zło promowane jest przez osoby i środowiska, które z uwagi na swój status lub urząd zobowiązane są do odpowiedzialności oraz godnego zachowania. Bo nie tylko mali geszefciarze szukający brudnych zysków, ale również wielcy ludzie parlamentu, najwyższych urzędów w państwie, środków społecznego przekazu, a nawet katedr uniwersyteckich promują zło i starają się zalegalizować to, co ma na celu całkowite zdemoralizowanie dzieci, młodzieży i całego Narodu. Dawniej wstyd było nie tylko z tym się stykać, ale nawet o tym mówić; robiło się to może gdzieś w portowych barach albo w stajni, ale nie publicznie i nie z urzędu.
Dziś jednak pękły bariery dobrego wychowania i rudymentarnej choćby kultury. Toczy się więc dyskusja o pornografii. Za wszelką cenę wiele środowisk w naszym kraju chce pornografię zalegalizować. A więc postępowi posłowie z kręgów komunistycznych, socjalistycznych i liberalnych bronią tak zwanych wartości humanistycznych związanych z pornografią, intelektualiści wskazują na naukowe racje, które mają udowodnić, że pornografia jest czymś normalnym i zdrowym, dziennikarze, szukając sensacji, rozdrażniają odbiorców przy pomocy zestawiania krańcowo przeciwstawnych opinii. Nie brak też wypowiedzi różnych autorytetów w rodzaju znanej zachodniej piosenkarki albo amerykańskiego malarza. Dyskusja jest żywa i urozmaicona. Jeżeli nawet ktoś jest przeciwko, to wobec argumentu o wolności wyboru musi złożyć broń. Kto chce, niech korzysta, kto nie chce, niech ogląda inny program.
Kto jednak tak poważnie zastanawiał się, czego dotyczy dyskusja na temat pornografii? Jakie będą konsekwencje jej zalegalizowania? Jakie będą polskie rodziny, dzieci, młodzież i cały Naród? Warto wobec tego przypomnieć, co oznacza słowo „pornografia" i słowa mu pokrewne. Jak wiemy, słowo to nie jest słowem polskim, dlatego większość Polaków prawdopodobnie do końca nie zdaje sobie sprawy, czym żongluje. Językiem macierzystym tego słowa jest język grecki. Kiedy otworzymy Wielki słownik grecko-polski, przeczytamy, że pornos to rozpustnik, wszetecznik, sodomita, homoseksualista, cudzołożnik. Pornotelónes to dzierżawca podatku ściąganego od nierządnic. Pornoboskós to stręczyciel lub właściciel domu publicznego. Porne to nierządnica. Wreszcie pornografos to ten, kto żyje z pisania o nierządnicach.
A zatem widzimy jasno, jakie plany wobec Polski, Polaków i Polek mają zwolennicy pornografii zasiadający na najwyższych urzędach państwowych. Chodzi o to, żeby z naszej ziemi uczynić raj dla wszeteczników i rozpustników, aby państwo utrzymywało się z podatku od nierządnic, aby media, a więc radio, telewizja i prasa, mogły oficjalnie zajmować się stręczycielstwem, aby wśród młodzieży zapanowała moda na nierząd, aby - na koniec - propagowanie nierządu w piśmie i w mowie, w reklamie i na ekranach kin stało się codziennością, zwykłą strawą dla oczu, uszu i wyobraźni Polaków. To już nie tylko pornografia, to pornokracja, czyli panowanie nierządnic i stręczycieli. Taka ma być nasza dalsza historia. Przez pięćdziesiąt lat po wojnie wsączana była nienawiść do polskości, do naszych dziejów, osiągnięć, aspiracji; teraz przestali już nas nienawidzić, teraz nami pogardzają. Teraz mówią bezgłośnie: „W wyprzedanej ojczyźnie możecie zatrudnić siebie lub wasze dzieci w przemyśle pornograficznym. Więcej nie mamy wam nic do zaoferowania. Wybierajcie, jesteście wolni".
W Psalmie 37 w tłumaczeniu Jana Kochanowskiego czytamy:
Miecze wyjęli, łuki nałożyli,
Aby ubogie i dobre niszczyli,
Ale ich miecze w ichże serca wpadną,
A łuki w ręku samy się przepadną.
[...]
Pan ma na pieczy skromne i stateczne,
A ich dziedzictwo jest na ziemi wieczne;
Będą bez trwogi w każdej złej przygodzie,
Będą mieć co jeść i w najcięższym głodzie.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska droga do Europy"