Ważną częścią pontyfikatu św. Jana Pawła II był dialog. Co dzisiaj, po 10 latach od śmierci Papieża, zostało z tego dialogu, zwłaszcza w sferze publicznej?
– Świety Jan Paweł II był otwarty i doskonale przygotowany do dialogu z różnymi środowiskami. Posiadał ku temu odpowiednie kwalifikacje, był przecież człowiekiem wykształconym w różnych dziedzinach, a do tego doświadczonym. Kiedy sprawował posługę Piotrową, a czasy to w końcu nie aż tak odległe, otwartość na to, co miał nam do powiedzenia, była większa niż dzisiaj. Obecnie problemy z dialogiem polegają na tym, że z jednej strony ludzie nie są otwarci na dialog, a z drugiej nie są do tego dialogu przygotowani. W związku z tym łatwiej o napięcia czy nawet konflikty. Żeby dialog był owocny i w ogóle możliwy, muszą być osoby chętne do podjęcia go, muszą być także zachowane pewne proporcje. Niestety dzisiaj ludzie, im bardziej są ograniczeni, zarówno gdy chodzi o wykształcenie, mentalność czy moralność, tym bardziej są konfliktowi. W tym znaczeniu można mówić o dialogu jako pewnej kategorii kulturowej, która była żywa i obecna w pokoleniach, które wzrastały i dojrzewały za pontyfikatu Jana Pawła II, natomiast dzisiaj niestety widoczny jest brak szacunku, kompetencji i dobrej woli. Dlatego zamiast dialogu mamy konflikty albo dialog pozorowany, kiedy nie ma otwarcia na różnorodność opinii środowisk. Mamy za to próby narzucania poglądów, szczególnie jeśli chodzi o religię, światopogląd czy ideologie. Nie ma tu jednak mowy o dialogu, o którym można powiedzieć, że się skończył.
Dlaczego tak trudno nam ze sobą rozmawiać, co przeszkadza nam w tym dialogu, którego jasnym znakiem i przykładem był św. Jan Paweł II?
– Tym, co leży u podstaw dialogu, jest szacunek dla prawdy. Tymczasem obecnie jesteśmy ofiarami przypływającego z Zachodu trendu kulturowego, który opiera się wyłącznie na relatywizmie i subiektywizmie, które z założenia odrzucają kategorie prawdy. W tej sytuacji dialog jest albo pozorowany, albo przybiera formę pewnej terapii, gdzie każdy może powiedzieć, co myśli, wyrzucić z siebie to, co mu dolega, czy co go trapi. Być może taka terapia przynosi ulgę, ale na pewno nie zbliża nas do pełniejszego zrozumienia prawdy.
Jan Paweł II był człowiekiem, który łączył nas, Polaków. Wystarczyło 10 lat od Jego odejścia, aby Polska i Polacy podzielili się chyba jak nigdy wcześniej…
– Problem jest bardziej złożony. Po pierwsze, nie wszyscy musieli okazywać na zewnątrz swoje prawdziwe uczucia czy nastawienie. Po drugie, mamy do czynienia z wymianą pokoleń i dla ludzi, którzy mają dzisiaj 20 czy 30 lat, Jan Paweł II jest już postacią historyczną. Natomiast wielu tych, którzy autentycznie brali do siebie Jego nauczanie, już niestety odeszło. Również uogólnianie, że Papież łączył wszystkich Polaków, jest pewną iluzją. W Polsce obok rdzennych Polaków żyją potomkowie różnych narodowości, przedstawiciele różnych religii czy wyznań i nawet jeśli nie deklarują tego otwarcie, to jednak w sprawach istotnych dla przyszłości Polski czy naszego Narodu jakoś łatwiej jest im się dzielić niż łączyć. Coraz bardziej odczuwamy też skutki upadku kultury i niskiego poziomu edukacji po 1989 r., które już w tej chwili przynoszą swoje zatrute owoce. Nie ma co ukrywać, że obecna edukacja dąży do wyjałowienia nas, Polaków, z kultury ojczystej, co przejawia się m.in. w tym, że w zasadzie nie bardzo wiemy, na czym polega nasza polskość. To zaś może powodować, że część ludzi zacznie szukać swojej tożsamości w innych, obcych nam kręgach kulturowych.
Wspomniał Pan Profesor o tym, że dla młodszego pokolenia Jan Paweł II jest już postacią historyczną. Czy jednak również dla tych młodych ludzi Papież Polak może być przewodnikiem, takim jakim był dla nas?
– Nie tylko może, ale powinien być przewodnikiem, zwłaszcza że posiada status świętego, a to oznacza, że jest wzorem na wszystkie czasy. Problem tkwi jednak w tym, jak to młode pokolenie może dotrzeć do tej wielkiej skarbnicy nauczania, jaką pozostawił po sobie Jan Paweł II. Nie jest to kwestia indywidualnych wysiłków ze strony młodych ludzi, ale problem jest w tym, czy starsze pokolenia mogą i czy potrafią w atrakcyjny sposób wciągnąć młodzież w tę atmosferę i idee, jakimi dzielił się z nami św. Jan Paweł II. Pytanie, czy to starsze pokolenie, które uczestniczyło w odnowie Kościoła i w wielkiej pracy, jaką podjął Ojciec Święty nad świadomością Narodu, rozumie, że znajomość i przeżywanie wielkiego dziedzictwa nie jest czymś, co przychodzi samorzutnie, ale wymaga wielkiej pracy kulturowej. Tylko taki wysiłek może spowodować, że również młodzi ludzie będą mogli przesiąknąć ideami, jakie chciał zaszczepić w swoim Narodzie św. Jan Paweł II. Obawiam się, że starsze pokolenie, zarówno gdy chodzi o rodziny, szkoły, a nawet księży, dość rzadko odwołuje się do nauczania św. Jana Pawła II.
Z czego to wynika?
– Warto pamiętać, że są to ludzie, dzieci tej ziemi, tego systemu, którzy dorastają w takiej, a nie innej rzeczywistości i chcąc nie chcąc, przesiąkają tym, co serwuje im większość stacji telewizyjnych czy mediów. W Polsce, która jest Ojczyzną św. Jana Pawła, na żadnej uczelni nie istnieje kierunek, który zgłębiałby treść nauczania największego z rodu Polaków, podczas gdy w Europie Zachodniej, a także w Azji, Australii, w Ameryce Północnej czy chociażby Ameryce Łacińskiej zainteresowanie myślą Papieża jest dużo większe. Tymczasem to w Polsce powinno być centrum badań nad myślą Jana Pawła II. Tak czy inaczej fakt, że dziedzictwo Papieża nie jest w Polsce na miarę Jego zasług i nie trafia do młodego pokolenia, jest naszą wspólną odpowiedzialnością.
Jakie są nasze zobowiązania wobec św. Jana Pawła II?
– Jest ich wiele. Papież przy każdej okazji podkreślał, że jest Polakiem. Przypominał nam o patriotyzmie jako elemencie IV przykazania Dekalogu. Wskazywał, że miłość do Ojczyzny jest naszym obowiązkiem moralno-religijnym, o czym nie wolno zapominać. Ojciec Święty przypominał nam również o naszych korzeniach, z których wyrastamy, o kulturze, dzięki której zachowaliśmy niepodległość i narodową tożsamość. Jednocześnie rodzi się pytanie, czy tą kulturą polską pisaną przez duże „K” rzeczywiście żyjemy, czy ją pielęgnujemy, czy jest ona obecna w mediach, w szkole, w teatrze. Odpowiedź jest niestety przecząca. Jest jeszcze jeden wymiar, najważniejszy, którego jednak nie można odrywać od poprzednich, a mianowicie wymiar religijny. Stanowi on odpowiedź na pytanie o sens życia człowieka, przy założeniu, że w sposób wolny podejmie on decyzję o wyborze takiej, a nie innej drogi. W przypadku Polski Kościół katolicki jest tak mocno wpisany w nasze dzieje i w naszą przyszłość, że zwłaszcza teraz, w obliczu ataków, jakie mają miejsce, musimy sobie uświadomić, że jeśli nie obronimy Kościoła, to stracimy własną tożsamość. Bez Kościoła nie będzie Polski i Polaków. Te idee przyniósł ze sobą św. Jan Paweł II jeszcze w czasach komunizmu, co wywołało ogromny wstrząs, który przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Jednak, jak wyraźnie podkreślał Ojciec Święty, niepodległość nie jest dana raz na zawsze, ale o wolność trzeba ciągle zabiegać, a jak zajdzie potrzeba, także o nią walczyć. Sytuacja jest poważna i warto sobie uświadomić, że bez podjęcia walki możemy tę wolność utracić. Dlatego ważne jest wejście w pewną dynamikę dziejów naszego Narodu, żeby pamiętać o niepodległości jako fundamencie, w oparciu o który możemy zachować naszą tożsamość narodową i naszą wiarę.
Święty Jan Paweł II w szczególny sposób przestrzegał nas przed liberalizmem…
– Część przesłania Jana Pawła II dotyczyła czasów komunistycznych, w miejsce których pojawiło się zagrożenie liberalizmem. Ojciec Święty użył nawet określenia „zagrożenie ideologią liberalizmu”. Słowo „ideologia” oznacza system totalitarny, w którym nie ma miejsca na godność człowieka i jego prawa naturalne. Należałoby zatem wydobyć z nauczania papieskiego to wszystko, co nasz wielki Rodak miał nam do powiedzenia wobec zagrożeń, które płyną ze strony ideologii liberalnej, zagrożeń, które są wciąż aktualne, a nawet uległy pogłębieniu. Sięgając do potężnego dziedzictwa myśli św. Jana Pawła, warto zwrócić uwagę na te zagrożenia i podjąć trud odnowy Narodu, do której tak usilnie nas zachęcał. To jest niełatwe zadanie, które wymaga kompetencji i podjęcia pracy także w wymiarze naukowym w ramach uczelni katolickich, gdzie w sposób metodyczny, odpowiedzialny, powinny być prowadzone badania w tym zakresie. Jest to wielka praca myśli, którą trzeba wykonać. Placówkami, które jako pierwsze powinny się podjąć tego zadania, są kościelne instytucje naukowe i edukacyjne. Natomiast efekty tych badań powinny być upowszechniane w szkołach określanych mianem katolickich, wydawnictwach oraz w katolickich mediach.
Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik, 2 kwietnia 2015