Gender jest cywilizacją śmierci. To nie ulega wątpliwości, ponieważ legalizuje i promuje różne formy odbierania życia lub uniemożliwienie jego przekazywania. Wysuwanie na plan pierwszy ochrony kobiet przed przemocą, promowanie związków jednopłciowych czy odwoływanie się do tolerancji jest tylko przykrywką. Tak jak komunistom nie chodziło o to, żeby uszczęśliwić proletariat, lecz żeby użyć go przeciwko konkurentom politycznym wywodzącym się z arystokracji, szlachty lub duchowieństwa, tak i teraz chodzi o to, żeby wykorzystać kobiety i ludzi pozostających w związkach jednopłciowych do zniszczenia normalnej rodziny z jej funkcją obejmującą właśnie przekazywanie i zachowanie życia.
Gdy więc proletariat zrobił swoje, sam stał się przedmiotem ataków: chłopi stracili ziemię, a robotników zamieniono w niewolników. Podobnie i teraz, gdy kobiety stracą instynkt macierzyński, a normalni ludzie zaczną eksperymentować ze swoją płcią, jedni i drudzy pozbawią się oparcia we własnej rodzinie, której przecież nie założą – więc będą zdani wyłącznie na decyzje obcych ludzi, którzy w każdej chwili będą mogli z nimi się rozprawić, zmieniając projekty, plany i prawo. Bo cywilizacja śmierci obejmuje również tych, którzy dziś mają jeszcze prawo żyć, ale tylko dlatego, że są jej narzędziem. Potem plany się zmienią, zapadną inne decyzje, mafia przecież nieraz usuwała tych, którzy jako pierwsi wykonywali zlecenie.
Dlatego właśnie ci, którzy tak ochoczo włączają się w propagowanie gender, muszą głęboko zastanowić się nad tym, co robią. Samo podniecanie się napięciem walki lub bezpośrednie czerpanie korzyści to jeszcze za mało, żeby odpowiedzialnie patrzeć w przyszłość.
Dlaczego więc gender? Ideologia ta, mając zasięg globalny (bo przecież wpisana została do programu światowych organizacji takich jak ONZ czy WHO), ma cele globalne: chodzi o ograniczenie, a wręcz zredukowanie liczby ludności na świecie. Jest to program zwany neomaltuzjanizmem (od nazwiska Tomasza Malthusa, 1766-1834). Zwolennicy tego programu uważają, że zbyt duża liczba ludności świata to główna przyczyna kryzysu w zakresie ekonomii i ochrony środowiska naturalnego. Aby więc uratować światową ekonomię i środowisko naturalne, trzeba „kontrolować” liczbę ludności. A co to znaczy „kontrolować”? To znaczy robić wszystko, co pozwala zatrzymać przyrost naturalny. A co znaczy „wszystko”? Wszystko, co jest skuteczne, niezależnie od moralności.
Dlatego właśnie w imię neomaltuzjanizmu narusza się podstawowe prawa człowieka, takie jak prawo do życia i prawo do przekazywania życia. Promuje się przecież aborcję i eutanazję, rozbija normalną rodzinę, tak by miano rodziny nadać związkom, które ze swej istoty nie mają zdolności prokreacyjnych, a przez wczesną demoralizację niemowlaków, dzieci i młodzieży niszczy się nawet pragnienie prawdziwej miłości jako związku osobowego między kobietą i mężczyzną, który miałby trwać w postaci małżeństwa przez całe życie.
Oto gender bez otoczki kłamliwych haseł w postaci tolerancji, postępu i wolności. Gender jako cywilizacja śmierci, jako kulminacja neomaltuzjanizmu. W takim razie, jeśli nie rozbroi się ideologii neomaltuzjanizmu, dyskusja na temat gender nigdy nie dotknie istoty problemu. Tymczasem za neomaltuzjanizmem kryje się wielka manipulacja.
prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 8 października 2014
Prosto i klarownie.
Pozdrawiam
Pawel R