Pamięta się bowiem o znanych maksymach takich jak historia est magistra vitae („historia jest nauczycielką życia") czy „historia lubi się powtarzać". W szanujących się społeczeństwach szczególną rolę odgrywała zawsze nauka historii starożytnej, historia Grecji i Rzymu, nie tylko dlatego, że tam znajdują się początki naszej cywilizacji, ale również dlatego, że tam pojawili się wielcy historycy. Dziełami takich mistrzów jak Herodot, Tukidydes czy Tacyt karmiły się przez ponad dwa tysiące lat pokolenia wielu narodów. Również polska młodzież, i to jeszcze przed wojną, w gimnazjach klasycznych poznawała oryginały bezcennego dziedzictwa naszej kultury.
Na czym polegała wielkość starożytnych historyków i edukacyjno-wychowawczy walor ich dzieł? Na tym, że byli nie tylko racjonalnie dociekliwi, ale i bezstronni. Obowiązywała maksyma, by pisać - jak mówił Tacyt - sine ira et studio, a więc bez gniewu i bez osobistych predylekcji. Zresztą, już sam początek Dziejów Herodota, uznanego powszechnie za ojca historii, po dziś dzień zachwyca: „Herodot z Halikarnasu przedstawia tu wyniki swych badań, żeby ani dzieje ludzkie z biegiem czasu nie zatarły się w pamięci, ani wielkie i podziwu godne dzieła, jakich bądź hellenowie, bądź barbarzyńcy dokonali, nie przebrzmiały bez echa, między innymi szczególnie wyjaśniając, dlaczego oni nawzajem ze sobą wojowali". Wyrazem bezstronności jest pamięć na rzeczy wielkie dokonane nie tylko przez swoich, czyli hellenów, ale również przez barbarzyńców; natomiast wyrazem racjonalnej dociekliwości jest próba szukania odpowiedzi na pytanie, dlaczego coś się działo, a nie tylko, jak i kiedy.
Po utracie suwerenności przez Polskę z końcem drugiej wojny światowej w nauczaniu historii nastąpił powrót do metod z okresu zaborów. Chodziło o to, aby ograniczyć, zniekształcić i zohydzić pamięć o przeszłości narodu, który przez kilka wieków przodował w kulturze i którego państwo było wielkie i sprawiedliwe. Znów aktualne stały się słowa Zygmunta Krasińskiego pisane w liście do A. Sołtana w 1844 roku: „Młodzież w najopłakańszym położeniu. Uczą jej kłamstw i bluźnierstw historycznych..." Powojenne podręczniki zaroiły się nie tylko od zwykłych kłamstw, ale również od historycznych bluźnierstw. Kłamstwo to świadome podanie nieprawdy np. co do przyczyn pewnych wydarzeń, bluźnierstwo historyczne zaś to celowe pomniejszanie zasług i osiągnięć Polski, a wywyższanie dokonań zaborcy. Przykład: najpierw mnóstwo było zachwytów nad Rosją, potem nad Związkiem Radzieckim, teraz nad Unią Europejską, a Polski - nie ma. Dziesiątki milionów Polaków niczym wielki bór oczyszczane są ze ściółki, czyli nagromadzonego dorobku pokoleń. Las pozbawiony ściółki schnie. Czyż nie to samo dzieje się z narodem?
Nic więc dziwnego, że „wzrasta [...] pokolenie smętne a bezbożne, z pogmatwanymi wyobrażeniami, skwaśniałe i zgorzkniałe w kwiecie lat, ale przy tym pełne nienawiści i hartu, nie owego jednak dawnego naszego, które nigdy rachuby nie znało i czystym poświęceniem było. Ich hart to niewolników energia... Takie systematyczne moralne zabijanie młodzieży - pisał we wspomnianym l i ście Zygmunt Krasiński - jest potężnym środkiem na zobojętnienie naszych sił. Piekielny to wymysł na zgubę nie tylko obecności, ale i w przyszłość wymierzony! Zamordować dziecko w łonie matki jeszcze, oto cel!" Widzimy po stu pięćdziesięciu latach, jak nasz wieszcz narodowy proroczo odczytał cel przyświecający wrogom Polski: zdemoralizować młodzież i zamordować dziecko w łonie matki. Dlatego wzorem starożytnych wracajmy do prawdziwej historii, mniej będzie wówczas zdziwienia, a więcej rozumu.
Piotr Jaroszyński
"Patrzmy na rzeczywistość"