W zamieci spraw małych, lecz rozdmuchanych, wśród hałaśliwych ludzi, o których pamięć rychło zaginie, mają miejsce wydarzenia, które przykuwają uwagę swoją stateczną wielkością. Takim wydarzeniem jest niewątpliwie przemówienie Ojca Świętego wygłoszone w Rzymie w Instytucie Polskim. Jan Paweł II po raz kolejny (poprzednio choćby w samym tytule Przekroczyć próg nadziei) wraca do Norwida. Tym razem jednak całe wystąpienie poświęcone jest ostatniemu z naszych XIX-wiecznych wieszczów.
Uderzający jest sam wymiar spotkania. Kto żyje myślą, dla tego słowo, zwłaszcza słowo zapisane posiada przecudowną moc ukrywania skarbów duchowych, a więc takich, które są strawą dla najwyższej, ale i najdelikatniejszej strony naszego człowieczeństwa. Otwieramy dzieło, zaczynamy czytać i następuje olśnienie. I nie ma znaczenia, czy słowa te zostały zapisane wczoraj, przed rokiem, czy przed wiekami. Olśnienie jest wiecznie świeże. Wiecznie młoda jest bliskość ducha. Ona sprawia, że człowiek, który żyje wewnętrzną uczciwością, nie będzie nigdy samotny, choć na zewnątrz wygląda na samotnika. Lęk przed samotnością jest przepotężny i trzeba nie lada męstwa, aby nie poddać się presji czasów, otoczenia, mody.
Norwid z latami zapadał się w zapomnienie. Nie jest tym samym mieć coś do powiedzenia i wiedzieć, że to ma głęboki sens. Zazwyczaj człowiek szuka potwierdzenia na zewnątrz, ws'ród publiczności czy uznanych autorytetów. Ale może się zdarzyć, że środowisko jest obce albo wręcz jałowe. I co wtedy? Jak utrzymać niewzruszenie obrany kierunek? A jednak Norwid do końca trzymał ster swojego ideowego przesłania, trzymał tak mocno, że choć ziemski wymiar jego życia rozbił się o zbiorową mogiłę, tak iż nawet szczątków nie można odnaleźć, to przecież duchem wzniósł się ponad doczesność i to tak wysoko, że dziś do myśli jego oficjalnie nawiązuje głowa Kościoła. Nie tylko nawiązuje, ale oddaje hołd uznając w Nim jednego z największych poetów i myślicieli chrześcijańskiej Europy. Uderzające jest to spotkanie samotnika z osobą chyba najbardziej znaną w świecie - Cypriana Kamila Norwida z Janem Pawłem II.
Uderzające jest również, że Norwid był pisarzem, który trafiał ze swoim przesłaniem do wrażliwego czytelnika w różnych okresach życia i w różnych warunkach kulturowych czy politycznych. Papież przyznaje, jak wiele nadziei wlewał w Niego Norwid zarówno w czasach niemieckiej okupacji jak i komunistycznego totalitaryzmu. A i chyba dzisiaj postać ta musi być wyjątkowo bliska, w innej porze lat i w innym już wieku, nie mówiąc o piastowanej funkcji.
Aby odnaleźć blask kultury polskiej i wielkość postaci, musimy jakże często wracać do przeszłości. Rzecz charakterystyczna, ci ludzie zanurzeni w naszą kulturę i w nasze dzieje, głośno mówili o nadziei i o przyszłości. Ten powrót w przeszłość nie jest ucieczką od teraźniejszości, nie jest lękiem przed przyszłością, jest szukaniem mocniejszego oparcia, aby nie poddać się przeciwnościom, aby dostrzec siłę po stronie ideałów.
Jakże gorzkie, ale i oczyszczające są słowa skierowane pod adresem Polaków. Nie dlatego, by czerpać przyjemność z krytyki lub w celu pomniejszenia narodu, ale właśnie jako upomnienie i przypomnienie tej miary wielkości, której nie możemy stracić z oczu, aby człowieczeństwo w nas nie skarlało. I te słowa o Ojczyźnie, gdzie najmilej jest umrzeć.
Dziś coraz mniej jest tekstów, do których człowiek wraca, nosi je w sobie, a one dojrzewają. Ojciec Święty ukazał Norwida dotykając dramatu naszego narodu, który zaczyna kompletnie się gubić. Ze skarbca naszej kultury przywoływane są więc postacie na miarę nie tylko Polski, ale świata. Aby one nas otrzeźwiły, zmusiły do myślenia, do zastanowienia się nad tym, kim jesteśmy jako Polacy i jako ludzie. Polak nie może być pozbawiony najgłębszego wymiaru człowieczeństwa, jego narodowość nie może być budowana z tektury. Polak musi umieć tworzyć naród pojęty jako społeczność.
W jednym z listów Norwid pisał: „Oto jest s p o ł e c z n o ś ć p o l s k a ! - społeczność narodu, który nie zaprzeczam, iż o tyle j a k o p a t r i o t y z m wielki jest, o ile j a k o s p o ł e c z n o ś ć j e s t ż a d e n. Wszystko, c o patriotyzmu i historycznego dotyczy uczucia, tak wielkie i wielmożne jest w narodzie tym, iż zaiste, że kapelusz zdejmam przed ulicznikiem warszawskim - ale - ale wszystko to, czego nie od patriotyzmu, czego nie od n a r o d o w e g o, ale czego od s p o ł e c z n e g o uczucia wymaga się, to jest tak początkujące, małe i prawie nikczemne, że strach wspominać o tym! ...Polska jest o s t a t n i e na g l o b i e s p o ł e c z e ń s t w o , a p i e r w s z y na p l a n e c i e n a r ó d." (List do Michaliny z Dziekońskich Zaleskiej, 14.11.1862)
Minęło prawie 150 lat a diagnoza ta: piękny naród - żadne społeczeństwo, aż bije po oczach swoją trafnością. Nie możemy ruszyć z miejsca.
Ojciec Święty na zakończenie swego wystąpienia apelował, aby „w jego prace wchodzili Polacy". Jest to zachęta nie tylko do obcowania z dziełami Norwida, ale również do nadawania oryginalnego, ludzkiego piętna wszystkiemu, co się robi.
Rodzi się pytanie i nadzieja, może w ten sposób ruszymy wreszcie z martwego punktu historii?
Piotr Jaroszyński
"Nie tracić nadziei!"