Dziedziną kultury, przez którą coraz szerzej wlewa się ideologia gender, jest sport. Jeżeli bowiem w gender chodzi o zniwelowanie różnic między kobietą i mężczyzną w każdym wymiarze ich natury (intelektualnym, psychicznym, biologicznym), to właśnie sport daje ku temu niebywałą okazję, zwłaszcza sport zawodowy. Przy czym zmiany spowodowane uprawianiem sportu idą w kierunku coraz większego upodobnienia kobiet do mężczyzn.
Dotyczy to zwłaszcza tych dyscyplin, w których niebagatelną rolę odgrywa siła fizyczna. Aby taką siłę uzyskać, potrzebne są odpowiednie ćwiczenia, które obejmują zarówno sprawność wyspecjalizowaną, jak i ogólnorozwojową. To prowadzi do takiego rozwoju masy mięśniowej, że w pewnym momencie kobieta zaczyna coraz bardziej przypominać mężczyznę, tracąc te cechy, które zwykliśmy przypisywać kobiecie, a których wspólnym mianownikiem jest delikatność.
O ile w sporcie amatorskim można jeszcze zachować umiar, który polega na tym, że opanujemy jakąś dyscyplinę w takim stopniu, który, zwłaszcza wizualnie, nie doprowadzi do zbyt daleko posuniętych zmian naszej sylwetki, a nawet odwrotnie, działać będzie pozytywnie na zdrowie i sprawność ogólną, o tyle w sporcie zawodowym jest to już praktycznie niemożliwe. W sporcie zawodowym bowiem poziom jest tak wyśrubowany, że aby coś znaczyć i osiągnąć liczące się sukcesy, zawodnik musi przekroczyć zwykłą miarę sprawności ogólnej. A to wiąże się ze swoistym nadrozwojem takiej lub innej grupy mięśni, co w pewnym momencie staje się nie tylko dostrzegalne, ale wręcz może być rażące. Zwłaszcza w przypadku kobiet ta granica jest przesunięta i co jeszcze nie drażni u mężczyzny, zaczyna być drażniące u kobiety. Ale taka jest właśnie cena, jaką zawodnicy, a właściwie zawodniczki, muszą często zapłacić za sukces.
Uwagi powyższe skierowane są nie do zawodników uprawiających sport profesjonalnie, ponieważ jako zawodowcy i osoby dorosłe same za siebie odpowiadają i wedle własnego rozeznania dokonują wyboru drogi życiowej i tego, w jakim kierunku rozwijać będą cechy własnego ciała. Chodzi raczej o dzieci i młodzież, które wszystkiego nie są świadome, a za które współodpowiedzialność ponoszą rodzice i nauczyciele. A sprawa jest poważna, ponieważ by we współczesnym sporcie zawodowym coś większego osiągnąć, trzeba rozpocząć ćwiczenia bardzo wcześnie, nawet w okresie przedszkolnym. O tym nie decyduje dziecko, ale rodzice przy współpracy nauczycieli (trenerów). Wskutek złej decyzji dziecko można skrzywdzić na całe życie. W sposób szczególny można skrzywdzić dziewczynkę, która z uwagi na swoiste ukierunkowanie ćwiczeń fizycznych nie rozwinie pewnych cech kobiecych lub je zatraci.
Sportowy blask sławy, wysokie honoraria, społeczny prestiż – to kusi i działa oszałamiająco. Mimo wszystko warto jednak spojrzeć na to chłodnym okiem, zwłaszcza gdy sport nie zawsze oznacza zdrowie.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 31 lipca 2014